Pielęgniarki straciły cierpliwość. Wyjdą na ulice w całej Polsce
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych walczy o poprawę sytuacji zawodowej pielęgniarek i położnych w Polsce. Organizacja zamierza złożyć petycję do premiera Donalda Tuska, mając nadzieję na przyspieszenie prac nad obywatelskim projektem ustawy dotyczącej minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Planowany jest też protest przed kancelarią premiera w Warszawie. Pielęgniarki wskazały, o jakie walczą podwyżki.
Pielęgniarki w kryzysie: niedobory i starzejąca się kadra
Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) w 72% polskich szpitali brakuje pielęgniarek. Obecna sytuacja kadrowa w publicznym systemie ochrony zdrowia jest alarmująca — średni wiek sanitariuszek wynosi ponad 55 lat, a większość z nich kończy aktywność zawodową w wieku zaledwie 62. Zmniejszająca się liczba nowych specjalistek, wynikająca z braku zachęt finansowych i trudnych warunków pracy, dodatkowo pogłębia kryzys.
Aktualnie na 1000 mieszkańców w Polsce przypada zaledwie sześć pielęgniarek, co stawia kraj w niekorzystnym świetle na tle innych państw europejskich.
Te osoby są najlepszymi partnerami w biznesie. Wyniki badań mówią same za siebieMinisterstwo Zdrowia wskazuje na brak funduszy na propozycje pielęgniarek
W centrum starań pielęgniarek jest obywatelski projekt ustawy złożony w Sejmie jeszcze w poprzedniej kadencji. Projekt zakłada uzależnienie wynagrodzenia od faktycznych kwalifikacji pracowników, a nie od wymagań na danym stanowisku. OZZPiP proponuje również zmiany w systemie współczynników pracy, które przełożyłyby się na podwyżki.
W wersji pierwotnej projekt przewidywał wzrost wynagrodzeń w czterech z dziesięciu grup zawodowych. Dla przykładu: pielęgniarki z grupy 3 mogłyby liczyć na wzrost współczynnika z 1,19 do 1,25, co dawałoby 8944,35 zł brutto miesięcznie. Jednak Ministerstwo Zdrowia, tłumacząc się brakiem środków, zaproponowało rozłożenie podwyżek na pięć rat oraz ograniczenie ich do dwóch grup zawodowych.
Resort zdrowia podkreśla, że zaproponowane przez OZZPiP podwyżki są niemożliwe do realizacji w zaproponowanej formie. We wrześniu komisje sejmowe skierowały projekt do dalszych prac w podkomisji, co pielęgniarki odbierają jako celowe spowalnianie procedury legislacyjnej.
Jednocześnie, według danych Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), średnie wynagrodzenia w zawodzie wynoszą obecnie od 8723 zł brutto (grupa 6) do 12 241 zł brutto (grupa 2). Jednak OZZPiP wskazuje, że dane te nie odzwierciedlają realnych wynagrodzeń większości pielęgniarek, które pracują w trudnych warunkach i otrzymują znacznie mniej.
Protesty pielęgniarek mają zmusić Rząd do dialogu
W środę 20 listopada planowany jest protest pielęgniarek przed kancelarią premiera, który ma zwrócić uwagę rządu na powagę sytuacji. Związek podkreśla, że brak odpowiednich działań prowadzi do degradacji zawodu oraz dalszego odpływu kadry do prywatnej ochrony zdrowia lub za granicę. Przewodnicząca OZZPiP, Krystyna Ptok, apeluje o możliwość bezpośredniego spotkania z premierem Donaldem Tuskiem.
W Ministerstwie Zdrowia nie ma pełnego zrozumienia dla naszych problemów. Liczymy na to, że premier podejmie dialog - powiedziała.
Postulaty pielęgniarek są jasne: poprawa wynagrodzeń, zwiększenie atrakcyjności zawodu dla młodych ludzi oraz godne warunki pracy. Bez tych zmian kryzys kadrowy w publicznym systemie ochrony zdrowia będzie się pogłębiać, co może mieć katastrofalne skutki dla pacjentów.
Nadzieje środowiska pielęgniarskiego koncentrują się na środowych protestach i petycji do premiera. Czy rządzący podejmą wyzwanie i znajdą środki na godne wynagrodzenie dla tej kluczowej grupy zawodowej? Czas pokaże.