"Pierwsze klucze" mogą okazać się katastrofą. Ucierpi zwłaszcza jedna grupa

Program dopłat do kredytów "Pierwsze klucze" wzbudza nie mniej kontrowersji niż porzucony projekt tzw. bezpiecznego kredytu 0 proc. Zarzutów jest wiele i choć część podnoszą pominięci w dopłatach deweloperzy z rynku pierwotnego, to inne wyrażają obawę, że ponownie dojdzie do niekontrolowanego wzrostów cen.
MRiT przepycha kolejny program dopłat do kredytów. Zabezpieczeń przed podwyżkami cen brak
Stan kryzysu mieszkaniowego na koniec I kwartału 2025 r. jest taki, że podatku katastralnego w Polsce nie ma i nie będzie, ustawa o jawności cen ofertowych jest dopiero na etapie konsultacji, a portal DOM wciąż nie został uruchomiony i nie zanosi się, aby wkrótce się to zmieniło.
W praktyce nie ma więc żadnych zabezpieczeń przed wzrostem cen mieszkań spowodowanych wejściem w życie kolejnego programu dopłat do rat kredytów hipotecznych. Ministerstwo rozwoju kontynuuje jednak prace, co nawet wśród ekspertów rynku nieruchomości budzi już nawet nie wątpliwości, lecz otwartą krytykę.


Limity cen za metr kwadratowy mogą wywindować ceny. Ucierpią mieszkańcy mniejszych miast
W jednoznacznie negatywnym tonie o pomysłach resortu rozwoju wypowiada się m.in. Daniel Makowski, doradca inwestycyjny, który nie zostawia na "Pierwszych kluczach" suchej nitki. Według niego limity cenowe, największa nowość w stosunku do wcześniejszych pomysłów ministerstwa, nie tylko nie rozwiążą kryzysu, lecz przyczynią się do jego eskalacji.
W jego słowach pobrzmiewa stanowisko deweloperów. Trzeba brać pod uwagę, że ci są sfrustrowani faktem, że w programie dopłat pominięty został rynek pierwotny.
Makowski zwraca uwagę na kwestię, którą na łamach BiznesINFO omawialiśmy już z Mirosławem Królem z Król i Partnerzy – górny limit na poziomie 10 tys. zł za mkw. może spowodować, że w mniejszych miastach, gdzie dziś mieszkania są tańsze, ceny wzrosną właśnie do górnej granicy kwot, do których można uzyskać dopłaty. W jaki sposób?
Zobacz też: "Trzeba będzie wrócić do wakacji kredytowych" – panika wśród bankierów po zapowiedzi Hołowni

Ekspert o "Pierwszy kluczach": "rządzący nie mają pomysłu na to, jakie zmiany wprowadzić"
Przypomnijmy, że jednym z filarów "Pierwszych kluczy" są dopłaty do kredytów hipotecznych na mieszkania z rynku wtórnego wycenionych na maksymalnie 10 tys. zł za metr kwadratowych. W największych miastach ma to być 11 tys. zł za mkw, co oczywiście nijak się ma do cen rynkowych. Ekspert komentuje:
To program poza realiami rynku nieruchomości w dużych miastach. Obecnie średnie ceny w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu czy Trójmieście znacznie przekraczają 10 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Faktycznie więc dopłata promować będzie albo stare mieszkania do remontu, albo nieruchomości położone w małych miastach.
Takie podejście ma być w ocenie Makowskiego niedemokratyczne i wyklucza nie deweloperów czy fliperów, lecz osób, które szukają mieszkania w większych miastach. Nie ma on także wątpliwości, że program – któremu miało przecież przyświecać założenie, że nie wywinduje cen mieszkań – doprowadzi do podwyżek:
Ceny na rynku wtórnym mocno się zrównają i większość dobije do okolic 10 tysięcy złotych. Jeżeli taka jest wartość potencjalnego dofinansowania to dlaczego nie sprzedawać właśnie za takie pieniądze? Ten program może zwiększyć ceny na rynku wtórnym i zniwelować różnice w cenach między rynkiem wtórnym a deweloperskim.
Dopłaty będzie można uzyskać wyłącznie do rat kredytu zaciągniętego na zakup kilkuletniego mieszkania z rynku wtórnego. Iluletniego? Tego zdaje się nie wiedzieć sam minister Paszyk – część materiałów MRiT mówi o minimum trzech latach w rękach poprzedniego właściciela, inne o pięciu.
Wśród komentatorów panuje zgoda, że zasięg programu będzie ograniczony i nie stanowi poważnego kroku naprzód w zażegnaniu kryzysu mieszkaniowego. Należy się też spodziewać, że zdrożeją mieszkania w mniejszych miastach.
"Niestety kolejny raz widzimy, że rządzący nie mają pomysłu na to, jakie zmiany wprowadzić, by były one jednocześnie sprawiedliwe, korzystne dla konsumentów oraz dla sprzedających mieszkania" – podsumowuje ekspert.





































