Pojawiły się informacje o końcu Gmaila. Jaka jest prawda?
Są w internecie takie usługi, które są zbyt duże, by upaść. Ich choćby chwilowa awaria doprowadza do masowej paniki i gigantycznych strat finansowych. Jedną z nich jest najpopularniejsza usługa mailowa – Gmail.
Fałszywa informacja o końcu Gmaila
Tymczasem w ostatnich dniach rozeszła się wieść o tym, że Gmail ma zostać zamknięty! Zwłaszcza na Twitterze pojawiły się liczne wpisy o tym, że usługa kończy swoją działalność. Dodawany był nawet rzekomy zrzut ekranu wyglądający dokładnie jak komunikaty od Google.
Według komunikatu Gmail miałby zostać wyłączony 1 sierpnia. Mowa o całkowitym zamknięciu usługi – w komunikacie czytamy, że nie będzie nawet możliwości utrzymania dostępu do starszych wiadomości. Powodem takiej decyzji miała być „ewolucja krajobrazu cyfrowego”, w który obchodzący w tym roku 20 urodziny Gmail już się po prostu nie wpisuje.
Zmiany w hasłach Google. Wielu internautów tylko na to czekało„Gmail is here to stay”
Na szczęście komunikat jest fałszywy. Być może był żartem, choć pojawiły się także sugestie, że może chodzić o stary HTML-owy widok Gmail, czemu jednak zaprzecza treść komunikatu. Można zatem spać spokojnie – Gmailowi nic nie zagraża, Google nie planuje go zamknąć ani dokonywać w najbliższej przyszłości żadnych drastycznych zmian.
Jak widać powyżej, korporacja lakonicznie potwierdziła, że Gmail nie zostanie zamknięty. Zastanowienie budzi natomiast kwestia tego, kto zaczął rozsiewać tę informację i w jakim celu. Wydawała się ona tym bardziej wiarygodne, że Google słynie z nagłego i nieoczekiwanego uśmiercania swoich usług, co żartowniś postanowił wykorzystać.
Gmail – zbyt wielki, by upaść
W całej sprawie uwagę zwraca jeszcze jedna kwestia – to, jak bardzo uzależniliśmy się od usługi pocztowej Google. Dziś trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie bez niej i choć ewentualna nisza szybko zostałaby zastąpiona choćby przez Microsoft Outlook to liczba formalności, miejsc, w których należałoby wówczas zmienić adres mailowy, przyprawia o zawrót głowy. Tak właśnie tzw. gatekeepers, najwięksi internetowi gracze, uzależniają nas od swoich usług.