Pomorze: uczeń miał to w plecaku. Nikt się nie spodziewał, że wyniknie z tego tragedia
W jednej ze szkół podstawowych na Pomorzu doszło do tragedii. Ewakuowano setki osób, wiele dzieci jest poszkodowanych. Na miejsce przybyły straż pożarna i ratownictwo medyczne. Wszystko przez jedną rzecz, którą uczeń miał w plecaku.
Pożar szkoły i ewakuacja
W Trąbkach Wielkich w województwie pomorskim doszło do niebezpiecznego incydentu na terenie szkoły podstawowej. Ewakuowano 363 osoby, w tym 341 dzieci i 22 dorosłych. 18 poszkodowanych dzieci zgłosiło się również do zespołu ratownictwa medycznego (ZRM). Do zdarzenia doszło wczoraj (4 października br.) rano, około godziny 10. Wszystko wydarzyło się przez to, że doszło do samozapłonu telefonu komórkowego. Jeden z uczniów miał go w tym czasie w plecaku. Urządzenie nie było w żaden sposób podłączone do prądu, ustalono.
- Zgłoszenie dotyczyło pożaru telefonu w plecaku jednego z uczniów. W klasie przebywało 18 uczniów oraz nauczyciel, który podjął decyzję o ewakuacji - przekazał TVN24 asp. Marcin Tabiś, oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Pruszczu Gdańskim.
Wszystkie wydarzenia zachodziły szybko i konieczna była równie sprawna reakcja. Tym bardziej, że to kolejny taki przypadek.
Śmiercionośne smartfony
Zgodnie z ustaleniami mediów, do szkoły zadysponowane zostały cztery zastępy Państwowej Straży Pożarnej. Później na miejsce dojechali ratownicy medyczni, którzy udzielili pomocy kilkunastu poszkodowanym osobom.
– W tym momencie trwa wentylacja pomieszczenia, a strażacy sprawdzają stężenie gazów niebezpiecznych. W jednej z klas wyznaczony został punkt medyczny, w którym ZRM razem ze strażakami bada osoby, które uskarżają się na objawy zatrucia gazami pożarowymi – przekazywał asp. Marcin Tabiś.
Na szczęście szybka reakcja pracowników oraz służb uchroniła przebywające na terenie szkoły osoby od większej tragedii. Wybuch telefonu potrafi skończyć się bardzo źle, generując ubytki na zdrowiu, a nawet życiu. W kwietniu br. media obiegła przykra wieść, że wybuch smartfonu Redmi 6A doprowadził np. do śmierci 8-letniego dziecka, eksplodując mu prosto w twarz. We wrześniu zeszłego roku eksplozja i pożar baterii w Xiaomi doprowadziły natomiast do śmierci młodej kobiety.
- Jeden z pracowników szkoły ugasił pożar i usunął plecak na zewnątrz budynku. Dyrektor podjęła decyzję o ewakuacji całej szkoły - dodał asp. Tabiś.
To nie pierwsza taka sytuacja, że dochodzi do wybuchu telefonu w plecaku. Zaledwie tydzień wcześniej media donosiły o podobnym wydarzeniu w Suchowoli (woj. lubelskie). Wtedy również doszło do ewakuacji.
Skąd się bierze samozapłon baterii?
Jak donosi TVN24, szkoła w Trąbkach Wielkich przedsięweźmie odpowiednie kroki w sprawie przynoszenia telefonów.
- Myślę, że będziemy musieli to przedyskutować, również z radą rodziców, jakie podjąć dalej kroki. Jest to sygnał, że taki telefon komórkowy, wydawałoby się zwykły telefon, stanowi zagrożenie i być może podejmiemy kroki w kierunku jeszcze większego ograniczenia używania tych telefonów - mówiła Milena Radziszewska-Sanejko, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Trąbkach Wielkich
Samozapłony baterii litowo-jonowych zdarzają się co jakiś czas. Te źródła zasilania są powszechnie stosowane w różnych urządzeniach, np. smartfonach czy laptopach. Przyczyny samozapłonu baterii li-ion są różne , kilka z nich wymienia joblife.pl. Powodem może być:
- Niewłaściwe ładowanie : błędne ładowanie akumulatorów może prowadzić do przegrzewania się i zachodzenia niebezpiecznych procesów w ich wnętrzu. Również przy przeładowaniu bateria może ulec uszkodzeniu.
- Wysoka temperatura : przechowywanie takich baterii w miejscach o wysokiej temperaturze, na przykład w gorącym samochodzie lub blisko źródeł ciepła, zwiększa ryzyko samozapłonu.
- Uszkodzenia mechaniczne : zbicie, przekłucie, przebicie lub inne uszkodzenie zewnętrznej osłony, mogą prowadzić do zwarcia i w efekcie zapalenia się baterii.
- Wadliwe produkty : zdarza się, że baterie litowo-jonowe mogą mieć po prostu wady produkcyjne. To zwiększa ryzyko katastrofy.