Posłanka KO pokazała kartkę z biura Lasów Państwowych. "Pod żadnym pozorem nie wpuszczać"
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks opublikowała na swoim koncie w mediach społecznościowych szokujący wpis. Polityczka pokazała w nim, jaka niespodzianka czekała na nią w siedzibie Lasów Państwowych. Wszystko to w odwecie za to, że zdecydowała się ujawnić wieloletnie patologie w instytucji. Niewiarygodne, że ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł.
Kontrola posłanek KO w Lasach Państwowych
Jakiś czas temu posłanki Koalicji Obywatelskiej postanowiły bliżej przyjrzeć się działalności Lasów Państwowych, kontrolowanych przez ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy. W tym celu rozpoczęły kontrolę poselską i dotarły do szokujących faktów dotyczących ścisłego kierownictwa instytucji.
Ze swoimi ustaleniami polityczki nie zamierzały się kryć i nagłośniły skandal, ujawniając, że LP rozdały 11 mln zł głównie katolickim parafiom, pozostającym bez związku z rozpisanym konkursem. Do prokuratury złożono zawiadomienie.
W odpowiedzi na nagłośnienie patologii, rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski oskarżył posłanki o kłamstwo i to w obecności innych parlamentarzystów obradujących na komisji sejmowej. Wówczas posłanka Magdalena Filiks oświadczyła, że będzie kontynuowała drążenie tematu - Będzie z tego serial brazylijski - stwierdziła i miała w tym dużo racji.
Patologia w państwowej instytucji
W toku dalszych ustaleń posłanki dowiedziały się także, że Lasy Państwowe po znajomości obsadzili członkowie Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry , a jeden z nich, Dariusz Matecki, od początku pracował zdalnie.
ZOBACZ: Najbogatsi politycy w rządzie Donalda Tuska. Premier wcale nie jest numerem jeden
- Miał święty spokój, brał pieniądze, a Magda się o tym dowiedziała i zaczęła to upubliczniać. To z pewnością mu się nie spodobało. Gdy zapytałyśmy o Mateckiego, to dyrektor, księgowa i kadrowa nie chcieli udostępnić nam żadnych dokumentów. Chronili go - mówiła "Wyborczej" posłanka Katarzyna Osos.
Osobliwa notatka na drzwiach
Dociekliwość polityczek mocno była nie w smak władzom Lasów Państwowych i niektórych polityków i to do tego stopnia, że na jednym ze spotkań w instytucji miało paść stwierdzenie “musimy tę szmatę uciszyć”.
Jak widać, od słów postanowiono przejść do czynów i gdy teraz posłanki ponownie pojawiły się przy Grójeckiej, czekała tam na nie niemiła niespodzianka.
ZOBACZ: Donald Tusk ogłosił sukces. Miliardy euro dla Polski z KPO jeszcze w tym roku
- Proszę zobaczyć, co było przyklejone pod biurkiem w Dyrekcji Generalnej LP - na wejściu. W zasadzie mogłabym być dumna - ale to jednak tragiczny obraz minionej władzy. Panowie z dyrekcji - ile razy wam mówiłam, że znam każde wasze łajdactwo / wiem nawet co pod stołem - napisała Magdalena Filiks na portalu X.
Lasy Państwowe z zakazem wstępu dla posłanek
Do swojego wpisu polityczka dołączyła zdjęcie odręcznie napisanej kartki, na której widnieje tekst: "Pod żadnym pozorem nie wpuszczać posłanek p. Magdalena Filiks, p. Katarzyna Osos. Jak przyjdą zgłosić dla p. Sary lub dzwonić do naczelnika Ciechowicza. Ważne. Bramki mają być zamknięte. Polecenie p. Boruca" .
Pod wspomnianą notatką znalazła się także druga kartka z numerem telefonu do prawnika LP Piotra Borygi. Dziennik “Fakt” chciał porozmawiać o sprawie z rzecznikiem instytucji, ale dotychczas nie otrzymano odpowiedzi.
Źródło: Fakt