Potężna kara dla TVN, wszystko przez jeden błąd. "Wygląda na złośliwe nękanie"
Maciej Świrski, szef KRRiT - Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zdecydował o nałożeniu gigantycznej kary na jedną z najpopularniejszych stacji telewizyjnych. Wszystko przez drobny błąd, za który stacja od razu przeprosiła. Media donoszą, że sprawa ma zakończyć się w sądzie.
Ochrona widzów i kary dla stacji telewizyjnych
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) to polski organ państwowy, który według Konstytucji (art. 213–215) ma stać na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji, brzmi definicja tej instytucji. W związku z tym, gdy zostaną wyłapane jakieś nieprawidłowości w sposobie działania wyżej wymienionych nadawców, KRRiT może nałożyć karę. Dzieje się tak na przykład podczas przerwania serwisu informacyjnego blokiem reklamowym, co jest naruszeniem art. 16a ust. 6 pkt 1 ustawy o radiofonii i telewizji. Takie zdarzenie miało miejsce np. 23 czerwca br. i przewodniczący KRRiT zdecydował o konieczności ukarania stacji.
- Ten bezwzględny zakaz stanowi jedną z podstawowych zasad prawa reklamy i ma na celu ochronę widza przed nadmierną ekspozycją przekazu handlowego. Ma zapewnić równowagę pomiędzy potrzebami nadawców, interesem reklamodawców oraz dobrem widza i jego prawem do niezakłóconego odbioru, określonych przez ustawodawcę kategorii audycji – napisano w komunikacie, który cytuje Onet.
Kosztowna wpadka w TVN
Kara wyznaczona przez Macieja Świrskiego opiewa na 80 tysięcy złotych. Za zdarzenie naruszające ustawę uznano wpadkę podczas nadawania “Faktów” w TVN. 23 czerwca br. w trakcie emisji, kiedy Diana Rudnik prezentowała informacje o implozji łodzi podwodnej Titan, widzowie zamiast materiału na temat tej katastrofy, zobaczyli reklamy Lidla oraz Land Rovera, a w Playerze - spot producenta ekspresów do kawy De'Longhi, przytacza Onet. Okazało się jednak od razu, że nie było to działanie celowe. Przerwa na reklamę trwała ok. minuty i od razu po jej ustaniu, Diana Rudnik przeprosiła widzów:
Drobne wytłumaczenie dla państwa - podczas prezentacji początkowej zapowiedzi materiału o implozji był mały błąd techniczny, za który przepraszamy.
Aczkolwiek to nie wystarczyło i KRRiT zdecydowało o ukaraniu stacji. “Wyborcza” podaje, że Rada potraktowała tę sytuację mimo wszystko jako świadome nadawanie reklam.
- Doszło do naruszenia art. 16a ust. 6 pkt 1 ustawy o radiofonii i telewizji, zgodnie z którym nie można przerywać serwisów informacyjnych w celu nadania reklam lub telesprzedaży - komunikuje Rada, cytowana przez wspomniane źródło.
Ekspert: "Zawsze powinien być jakiś margines zrozumienia"
TVN broni się, że nie zakłamuje rzeczywistości, ponieważ firma od razu przeprosiła oraz nie dostała pieniędzy za pomyłkową emisję spotów, o czym stacja pisze również w piśmie wyjaśniającym przekazanym w lipcu do KRRiT, przekazuje Onet. Źródło informuje także o tym, że TVN w związku z decyzją przewodniczącego Świrskiego odwoła się do sądu.
- Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć i nadawca w swoim wyjaśnieniu wskazał przekonująco i rzetelnie, jakie były jej powody. Był to błąd techniczny, który jest błędem ludzkim, w końcu media tworzone są przez ludzi. Zawsze powinien być jakiś margines zrozumienia – mówi prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca i członek KRRiT, cytowany przez Onet.
Mimo wszystko przewodniczący Rady nałożył karę 80 tys. zł z wyjaśnieniem, że "Biorąc powyższe pod uwagę oraz roczne przychody nadawcy i aktualny cennik biura reklamy TVN Media, gdzie koszt 30-sekundowej reklamy po emisji "Faktów" wynosi do 86 500 zł netto, Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wymierzył karę pieniężną w wysokości 80 000 zł".
- Przewodniczący chce wykazać się surowością kary w stosunku do tego konkretnego nadawcy, a wystarczyłoby w mojej ocenie wezwanie do zaniechania. Kara przewodniczącego wygląda na złośliwe nękanie TVN. Przypomina mi się powiedzenie: źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz – dodaje wspomniany wcześniej członek KRRiT, przytaczany przez Onet.