Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > PiS chce zrewolucjonizować służbę zdrowia. Szpitale stanowczo sprzeciwiają się nowemu pomysłowi
Kasper Starużyk
Kasper Starużyk 15.09.2020 02:00

PiS chce zrewolucjonizować służbę zdrowia. Szpitale stanowczo sprzeciwiają się nowemu pomysłowi

Służba zdrowia do reformy
PxHere/CC0

Służba zdrowia ma przejść PiS-owską rewolucję. Politycy rządzącej partii chcą ujednolicenia struktury właścicielskiej. Obecnie około 250 placówek znajduje się pod zarządem powiatów i samorządów wojewódzkich. Prawo i Sprawiedliwość chce by wszystkie przeszły pod centralnego zarządce, czyli państwo. Szpitale miałyby być nadzorowane na poziomie wojewodów, czyli przedstawicieli władzy rządowej w województwach.

Służba zdrowia po nowemu, czyli po staremu

"Dziennik Gazeta Prawna" podnosi o pomyśle PiS-u na ujednolicenie struktury właścicielskiej szpitali. Rządzący chcą by placówkami, których właścicielami obecnie są samorządy, przeszły pod kuratelę państwa. Szpitale mówią zdecydowane "nie". – To nie czas na wielką rewolucję w służbie zdrowia. Bo planowane zmiany właścicielskie to będzie rewolucja, a nie ewolucja. (...) Dlatego będziemy przeciwko zmianom, które są powrotem do przeszłości. Tak już było i się nie sprawdziło. – wskazuje w rozmowie z DGP prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski.

DZISIAJ W GRZEJE:1. Już nie zarobisz tyle co wcześniej. Rząd chce położyć łapska na umowach milionów Polaków2. Najstraszniejsza epidemia w dziejach. Dlaczego czarna śmierć zebrała tak wielkie żniwo?

Prezes OZPSP wskazuje także, że reorganizacja w momencie spodziewanego nadejścia II fali koronawirusa nie jest najlepszym pomysłem. Ponadto warto pamiętać, że samorządy zainwestowały w sieć szpitali naprawdę pokaźne pieniądze. Co na to PiS? Zdanie polityków zmiana struktury właścicielskiej uzdrowi służbę zdrowia. Nowy porządek ma znormalizować system. Jako główne wady obecnych rozwiązań wskazuje się nieefektywną konkurencję między szpitalami o personel, kontrakty, sprzęt, ale także pracowników. – Oto jeden z przykładów: te same leki są kupowane w różnych szpitalach z różnicą 300 proc. – wskazuje polityk PiS znający szczegóły sprawy w rozmowie z "DGP".