Tak rząd "łata" dziury w NFZ. Kolejny blef resortu zdrowia wychodzi na jaw

Ważą się losy obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców – przy rosnącym oporze społecznym coraz bardziej prawdopodobne staje się zawetowanie ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę. Nowe zasady rozliczeń powiększyłyby i tak już ogromną dziurę w budżecie NFZ, a deklaracje resortu finansów, że zostanie ona załatana z budżetu państwa, nie przekonują. Teraz już wiemy, że wątpliwości są zasadne. Zaważyć może prezydenckie weto.
Rośnie dziura w budżecie NFZ, rząd prze ku kolejnym cięciom
Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że w latach 2025-2027 dziura w budżecie NFZ wyniesie od 90 do nawet 150 mld zł. Tymczasem obniżenie składki zdrowotnej przedsiębiorcom uszczupli go dodatkowo o ok. 6,7 mld zł co roku. Minister finansów Andrzej Domański deklaruje, że różnica ta zostanie pokryta z budżetu państwa.
Problem w tym, że projekt ustawy wcale o tym nie stanowi, do niczego ministra nie zobowiązuje i musimy mu wierzyć na słowo. Dotychczasowa praktyka pokazuje natomiast, że zasypywanie dziury w NFZ z udziałem środków budżetowych zwyczajnie nie ma miejsca.


Andrzej Domański uspokaja: dziurę w budżecie NFZ pokryją "przesunięcia" z budżetu. Czy na pewno?
Nowe światło na próby doraźnego rozwiązywania problemów finansowych służby zdrowia z użyciem środków z budżetu rzucają ustalenia "Gazety Wyborczej". Redakcja dotarła do informacji, w jaki sposób finansowane (a w zasadzie refinansowane) są nadwykonania świadczeń z końca zeszłego roku, kiedy w NFZ skończyły się pieniądze.
Niestety nie doszło do interwencji ministra finansów i "przesunięcia" środków, które obiecuje Andrzej Domański. Jak więc wierzyć, że dojdzie do nich, gdy pieniędzy w NFZ po obniżeniu składki zdrowotnej będzie jeszcze mniej?
Ministerstwo zdrowia kluczy ws. finansowania nadwykonań, ale prawdziwy problem to bierność resortu finansów
Pod koniec zeszłego roku część oddziałów szpitalnych w całej Polsce musiała wstrzymać świadczenia. Dochodziło do tego nawet na oddziałach neurologii czy onkologii, gdzie czas jest na wagę życie pacjenta. Działo się tak dlatego, że Narodowy Fundusz Zdrowia wyczerpał już środki przewidziane na rok 2024 r., mógł jedynie zadłużać się u szpitali, stąd nadwykonania w ogóle były możliwe.
Stan finansów NFZ na koniec zeszłego roku jest podnoszony przez przeciwników obniżenia składki zdrowotnej. Twierdza oni, że skoro już teraz w NFZ brakuje pieniędzy, a za sprawą demografii, będzie ich z czasem brakować coraz więcej, w żadnym wypadku nie należy ujmować pieniędzy, a jedynie zwiększyć nakłady. Nie trafia to na podatny grunt w rządzie.
NFZ ma zalegać szpitalom ok. 6 mld zł za zeszłoroczne nadwykonania. Pierwotnie mógł wydać na ten cel zaledwie 771 mln zł, w marcu br. kwotę tę powiększono do 1,7 mld zł i w całości wydano. Jeszcze za 2024 r. fundusz zalega więc placówkom ok. 4 mld zł.
Budżet się rozpływa, ale w Ministerstwie chyba nikt nie zauważył
Ministra zdrowia, która wbrew deklaracjom zagłosowała w Sejmie za obniżką składki zdrowotnej, od tygodni unika bezpośrednich odpowiedzi na pytania, skąd resort ma zamiar wziąć pieniądze na opłacenie nadwykonań. Nie ma już mowy o "przesunięciach" zapowiadanych przez ministerstwo finansów.
Z nieoficjalnych źródeł "GW" wiadomo, że zaległe miliardy ministerstwo zdrowia chce wypłacić z Funduszu Medycznego. Przypomnijmy, że stworzono go przed 5 laty głównie w celach wizerunkowych – miał zmazać niesmak po tym, jak jeszcze za rządów PiS kolejna 2-miliardowa transza trafiła do TVP, a nie – jak żądała opozycja – na leczenie onkologiczne.
W ustawie z dnia 7 października 2020 r. o Fundusz Medycznym próżna szukać przepisów, które stanowiłyby, że można z niego finansować świadczenia zdrowotne (z dwoma wyjątkami: świadczenia dla osób niepełnoletnich i przebywających za granicą). Mowa tam natomiast m.in. o modernizacji infrastruktury, dopłatach do leków, szczepionek czy finansowaniu technologii lekowych, programów zdrowotnych i profilaktyki.
Trudno oczekiwać, aby właśnie tak były adresowane środki wypłacane na pokrycie nadwykonań z 2024 r., jednak i na to znalazł się sposób. Ministerstwo może sobie pozwolić na zaprzeczanie doniesieniom o wykorzystaniu środków, bo mogło przejąć je jeszcze przed skierowaniem ich w postaci dopłaty do Funduszu Medycznego.
Podobne niuanse to rzecz jasna kwestia drugorzędna. Najważniejsze w najnowszych ustaleniach jest to, że już teraz wobec rosnącej dziury w NFZ ministerstwo finansów zachowuje całkowitą bierność.





































