Przyzwyczailiśmy się już do tego, że jeśli coś jest za darmo, to ceną są najczęściej dane użytkownika. Standardem jest to zwłaszcza na gruncie usług internetowych, przy czym w ich przypadku nie dość, że dane są zbierane i sprzedawane na ogromną skalę to za same usługi i tak zazwyczaj trzeba płacić. Ale także poza internetem mamy do czynienia z podobnymi działaniami – praktykuje je między innymi operator kart płatniczych Mastercard.
To jak działają dziś sklepy internetowe sprawia, że na recenzje produktów należy patrzeć przez palce. Sprzedawcy nie dość, że sami komentują swoje dobra, zamieszczając pozytywne recenzje, to często gęsto wykorzystują do tego boty, które robią to w sposób dalece zautomatyzowany i na dużą skalę. Wkrótce zyskamy jednak sposób na oddzielenie ziarna od plew.
Wzrost o ok. 15% rok do roku, a w liczbach bezwzględnych nawet o blisko 30 miliardów w perspektywie 2027 roku. Tak optymistyczne prognozy dla polskiego rynku e-commerce przewidują amerykańscy analitycy z Technavio. Zyskujemy m.in. na przechodzeniu sklepów tradycyjnych do sieci czy handlowi transgranicznemu, ale są też ryzyka. Choćby rozdrobnienie polskiego sektora handlu w sieci.