Polski zakład upadnie tuż przed 100-leciem istnienia. Rekordowe wypłaty z PPK
Ceny mieszkań w Polsce rosną tak szybko, bo to my bogacimy się w coraz szybszym tempie — tak przynajmniej twierdzi Ministerstwo Finansów, uspokajają, że o żadnej bańce na rynku nieruchomości nie ma mowy. Kolejny polski zakład produkcyjny jest na skraju bankructwa, choć na pocieszenie można dodać, że inna legendarna polska marka być może już niedługo wznowi produkcję, choć już po przejęciu przez zagraniczną spółkę. Inflacja na koniec roku mile zaskoczyła, ale już niedługo… znowu zacznie rosnąć.
Portfel BiznesInfo: najważniejsze informacje gospodarcze
Ceny nieruchomości oderwały się od realiów ekonomicznych
Ceny mieszkań w Polsce zwariowały, a na rynku nieruchomości tworzy się ogromna bańka spekulacyjna. Opinii tego typu słychać już od dłuższego czasu i w sumie trudno się temu dziwić, skoro średnie ceny za metr kwadratowy mieszkania w największych polskich miastach systematycznie zbliżają się do poziomu 20 tys. złotych, a w Krakowie i Warszawie — już go (na razie na rynku pierwotnym) przekroczyły.
Z najnowszego raportu Ministerstwa Finansów możemy jednak dowiedzieć się, że „na rynku nieruchomości nie ma oznak przewartościowania, ponieważ wzrost cen mieszkań był zasadniczo zgodny z dochodami gospodarstw domowych od 2013 roku”.
Ministerstwo zwraca też uwagę na to, że spowolnienie podaży nowych mieszkań może sprzyjać dalszym wzrostom cen, co akurat nie jest specjalnym odkryciem. Końcówka roku upłynęła jednak pod znakiem spowolnienia wzrostów cen mieszkań, co spowodowane było w dużej mierze tym, że kolejny rządowy program wsparcia dla kredytobiorców stanął pod znakiem zapytania, a także sygnałami od NBP wskazującymi na to, że na pierwsze obniżki stóp procentowych trzeba będzie poczekać nawet do początku 2026 roku.
Inflacja zaskoczyła ekonomistów
Dużo się w ostatnim czasie mówiło o zaskakująco wysokich cenach masła czy rekordowo drogich świętach, spowodowanych coraz wyższymi cenami — nie tylko w sklepach spożywczych. W zeszłym tygodniu poznaliśmy ostatni zeszłoroczny odczyt inflacji, który jednak tym razem pozytywnie zaskoczył. Według szybkiego odczytu GUS, inflacja w grudniu wyniosła 4,8 proc. w skali roku. Ceny w porównaniu do listopada ubiegłego roku wzrosły natomiast o 0,2 proc. Mamy więc do czynienia z wyhamowaniem miesięcznej dynamiki cen, bo — dla przypomnienia — w listopadzie inflacja rosła aż o pół procenta w skali miesiąca.
Grudniowy odczyt inflacji na poziomie 4,8 proc. okazał się nieco niższy od oczekiwań ekonomistów, którzy celowali w równe 5 proc. w skali roku.
Dużo mówiło się o gwałtownie rosnących cenach żywności, ale nie widać tego w danych GUS-u, bo w grudniu żywność podrożała o niecałe 5 proc. w skali roku i o 0,2 proc. w porównaniu do listopada.
Ceny paliw zanotowały spadek o prawie 4 proc. w skali roku, ale podrożały o 0,3 proc. w porównaniu do listopada. Ceny energii poszły w górę aż o 12 proc. rok do roku.
Inflacja w całym 2024 roku wyniosła 3,7 proc. w stosunku do roku poprzedniego.
To oczywiście wynik wciąż nieznacznie powyżej celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. z odchyleniem o 1 pp.), ale dla porównania — w 2023 inflacja wyniosła ponad 11 proc.
A jak będzie w nowym roku? Zdaniem ekonomistów inflacja w pierwszej połowie 2025 utrzyma się w okolicach 5 proc., osiągając szczyt w marcu. Trzeci kwartał ma upłynąć pod znakiem niższej dynamiki cen, ale w czwartym kwartale inflacja znów ma rosnąć, tym razem z powodu całkowitego odmrożenia cen energii, które będą sztucznie ograniczane przez rząd do końca września.
Kolejny polski bankrut?
Kolejny polski zakład stoi na skraju bankructwa. Tym razem mowa o najstarszym producencie opon w naszym kraju, firmie Stomil-Poznań, która — jeśli przetrwa do tego czasu — w 2028 roku będzie obchodzić stulecie swojego istnienia.
Teraz firma stoi na skraju bankructwa — od lat przynosi straty, pracuje na starej technologii z użyciem nieefektywnych maszyn. Dziesięć lat temu zakłady Stomil-Poznań zostały przejęte przez Polską Grupę Zbrojeniową, bo już wtedy sytuacja spółki była bardzo ciężka. Miało dojść do restrukturyzacji, ale nic takiego się nie wydarzyło.
Co więcej, w ubiegłym roku firma sprzedała PGZ swoje tereny i w tym momencie dzierżawi swój zakład. Jedyne, co należy do Stomil-Poznań, to same maszyny produkcyjne.
Zadłużenie spółki rośnie, a pieniądze na wynagrodzenia dla pracowników są na wykończeniu. Zakład zatrudnia 130 osób, a średnia wieku pracowników to 50 lat, bo stawka godzinowa jest zbyt niska, żeby młodym ludziom opłacało się tam pracować. Przyszłość zakładu stoi pod znakiem zapytania, a nieoficjalnie mówi się, że Stomil-Poznań jest nie do uratowania.
Żeby nie przekazywać wyłącznie negatywnych komunikatów w tonie „Kolejny polski zakład upada”, wspomnę tylko o kolejnej legendarnej marce, która upadek ma już za sobą. Mowa o producencie ciągników rolniczych Ursus, który został przejęty pod koniec ubiegłego roku przez ukraińską firmę technologiczną Techiia, która nigdy wcześniej nie miała nic wspólnego z branżą rolniczą i produkcją maszyn.
Prezes spółki Oleg Krot zapowiedział, że Ursus już w tym roku zacznie odzyskiwać moce produkcyjne i wznowi produkcję traktorów i przyczep rolniczych. Nowy właściciel Ursusa stawia przede wszystkim na rynki afrykańskie, gdzie jego zdaniem zapotrzebowanie na sprzęt rolniczy produkowany przez polską markę jest ogromne. Przejęcie Ursusa przez ukraiński holding technologiczny ma zostać sfinalizowane w pierwszym kwartale tego roku.
PPK — uczestnictwo się opłaca?
Polacy wciąż chętnie wypłacają środki z PPK. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego, w trzecim kwartale ubiegłego roku wypłacono łącznie 486 mln złotych. Rekordowy pod tym względem był jednak drugi kwartał, w którym suma wypłat wyniosła niecałe pół miliarda złotych.
Wypłata zgromadzonych środków z PPK to jeden z elementów gwarantujących to, że pieniądze, które wraz z naszym pracodawcą wpłacamy na rachunek są prywatne i możemy nimi dysponować tak, jak nam się podoba. Wypłata środków z PPK nie oznacza jednak rezygnacji z oszczędzania w ramach programu.
Jednocześnie warto dodać, że rośnie też wartość aktywów zgromadzonych na PPK — na koniec listopada w programie uczestniczyło prawie 3 mln 700 tys. osób, a łączna wartość zgromadzonych środków przekroczyła 30 mld złotych. Uczestnicy PPK oszczędzający więcej niż rok zgromadzili na swoich rachunkach średnio 13 772 złote. Na koniec roku z PPK korzystało już prawie 50 proc. uprawnionych pracowników.
To oczywiście nowy rekord, ale poziom partycypacji w PPK wciąż pozostawia sporo do życzenia, mimo że sam program w ogólnym rozrachunku jest jednoznacznie korzystny dla osób, które w nim uczestniczą. Dlaczego tylko połowa osób, które mogą z niego skorzystać, woli zrezygnować z PPK?