Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Znów będą dopłacać do mieszkań. Big techy zaleją Polskę dolarami
Darek Dziduch
Darek Dziduch 17.02.2025 18:01

Znów będą dopłacać do mieszkań. Big techy zaleją Polskę dolarami

5 mln złotych — właśnie tyle Google ma zainwestować w ciągu najbliższych lat w cyfrową edukację Polaków, co z duma ogłosił premier. Po tym, jak jednak okazało się, że Polacy potrafią liczyć, rząd zaczął tłumaczyć się, że mowa nie o milionach, a o miliardach złotych, ale szczegółów tych ogromnych inwestycji w Polsce nie można jeszcze zdradzić. Można natomiast powiedzieć, że Kredytu 0 proc. nie będzie — rząd pokazał za to nowy program wsparcia mieszkalnictwa. Minister Paszyk zapewnia, że tym razem „ani złotówka nie trafi do deweloperów”. Inflacja na początku roku zrobiła niemiłą niespodziankę.

Portfel BiznesInfo: podsumowanie tygodnia

Google i Microsoft szastają pieniędzmi

W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk spotkał się w Warszawie z prezesem Google Sundarem Pichaiem. Wtedy też dumnie ogłoszono, że rząd podpisał z Google list intencyjny, w ramach którego amerykańska spółka zainwestuje w Polsce 5 mln dolarów w ciągu najbliższych lat, które mają zostać przeznaczone na szkolenia Polaków m.in. z narzędzi sztucznej inteligencji. Oczywiście tych od Google.

Jak nie trudno się domyślić, tak niewielka kwota szybko stała się przedmiotem żartów, bo przy założeniu, że szkoleniami ma zostać objętych milion Polaków, dawałoby to na każdego zawrotne 5 dolarów. Trudno uwierzyć, że prezes jednego z największych big techów na świecie przyjechał spotkać się z premierem Polski po to, by ogłosić inwestycję w wysokości 5 mln dolarów.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że w ciągu najbliższych miesięcy ma powstać harmonogram prac dotyczących wdrażania rozwiązań AI od Google w kluczowych sektorach. takich jak energetyka, ochrona zdrowia czy w ramach rządowych systemów cyberbezpieczeństwa.

Co ciekawe, w ten poniedziałek, gdy Donald Tusk spotkał się z Bradem Smithem, czyli wiceprezesem Microsoftu, ogłoszono kontynuację współpracy w ramach tzw. Polskiej Doliny Cyfrowej, która wystartowała w 2020 roku. Tym razem Microsoft ma zainwestować w Polsce 700 mln dolarów.

Tego typu inwestycje amerykańskich gigantów technologicznych zawsze odbijają się szerokim echem, ale warto zastanowić się, czy oddawanie kluczowej infrastruktury bezpieczeństwa, czy chociażby dostępu do wrażliwych danych obywateli — takich jak informacje o chorobach i przebiegu leczenia — zagranicznym korporacjom, to dobra strategia na lata.

Inflacja na wznoszącej

Początek roku przyniósł inflacyjne rozczarowanie — pierwszy tegoroczny odczyt pokazał dużo wyższą dynamikę cen, niż spodziewali się analitycy. Jak wynika ze wstępnych danych GUS, inflacja w styczniu wyniosła 5,3 proc. w skali roku. Można więc powiedzieć, że zaczynamy rok z wysokiego C, bo był to najwyższy odczyt inflacji od 14 miesięcy. Większość ekonomistów spodziewała się styczniowej dynamiki cen poniżej 5 proc., na poziomie zbliżonym do tego z grudnia ubiegłego roku (wtedy inflacja wyniosła 4,7 proc. w skali roku).

O tym, jak mocno ceny poszły w górę niech świadczy fakt, że inflacja w skali miesiąca (czyli w porównaniu do grudnia) wyniosła aż 1 proc. To najwyższy miesięczny wzrost dynamiki cen od lipca ubiegłego roku, kiedy VAT na żywność poszedł w górę.

Zrzut ekranu 2025-02-17 124714.png

Źródło danych GUS

Tak mocny wzrost inflacji na początku nowego roku zawdzięczamy przede wszystkim drożejącej żywności — ceny w porównaniu do grudnia poszły w górę aż o 1,6 proc. W skali roku żywność podrożała o 5,5 proc. Nośniki energii zanotowały wzrost o ponad 13 proc. w skali roku i niecałe półtora procenta w skali miesiąca.


Do zaskakująco wysokiej inflacji w styczniu przyczyniła się też podwyżka cen papierosów i alkoholu, związana z nowymi stawkami akcyzowymi — ceny poszły w górę o 1,5 proc. w porównaniu do grudnia i o ponad 4 proc. w skali roku.

Analitycy zwracają uwagę na to, że podwyższona inflacja, czyli właśnie w okolicach 5 proc. w skali roku, pozostanie z nami do lipca, bo w wakacje 2024 roku znacząco poszły w górę taryfy za prąd, gaz i ciepło sieciowe. A to oznacza, że od lipca baza statystyczna będzie wyższa, a więc przy odczytach w skali roku będziemy widzieć nieco niższe liczby.

Warto też pamiętać o tym, że jest to wstępny odczyt, a GUS w marcu pokaże zaktualizowany koszyk inflacyjny na ten rok, co oznacza, że styczniowa inflacja będzie jeszcze rewidowana.

Pierwsze Klucze — popyt w górę, co z podażą?

Kredytu 0 proc. nie będzie, to już pewne. Ale to nie znaczy, że rząd ustał w swoich wysiłkach pomagania młodym ludziom w zakupie swojego pierwszego mieszkania. W zeszłym tygodniu minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk zaprezentował projekt nowego programu wsparcia mieszkalnictwa.
I co najważniejsze — jak podkreśla minister „Ani jedna złotówka z tego programu nie trafi do deweloperów, ani flipperów”. Jak to możliwe?

Program dopłat, którego robocza nazwa to „Pierwsze Klucze” ma pozwolić na zakup pierwszego mieszkania wyłącznie z rynku wtórnego. A więc w jego ramach nie będzie można kupić mieszkania od dewelopera. Kolejnym bezpiecznikiem, który ma wyeliminować z programu flipperów, będzie pięcioletni okres, w którym mieszkanie musiało być w jednych rękach.

Oprócz tego ma obowiązywać limit cenowy, czyli coś, czego nie było, chociażby w programie Bezpieczny Kredyt 2 proc. Ten limit to 10 tys. złotych za mkw dla całej Polski i 11 tys. złotych za mkw dla największych miast wojewódzkich. Czy ktoś w ostatnim czasie widział mieszkanie w Warszawie albo Krakowie, którego cena za mkw jest niższa niż 11 tys. złotych i jednocześnie nie jest to rudera do generalnego remontu? Ministerstwo jednak uspokaja — limit cenowy wprawdzie jest, ale gminy będą mogły samodzielnie go podnieść, na razie nie wiadomo jeszcze na jakich zasadach i do jakiego poziomu.

Czyli — limit cenowy niby jest, ale tak jakby go nie było. Kiedy program „Pierwsze Klucze” wystartuje? Tego jeszcze nie wiadomo, nie wiadomo też jeszcze, jaka będzie ostateczna wersja samego programu.

Po raz kolejny jednak rząd chce wspierać mieszkalnictwo dopłatami do kredytów, czyli stymulowaniem strony popytowej rynku nieruchomości. Tym razem jednak rządowy program ma być skonstruowany tak, aby nie doprowadzić do wzrostu cen mieszkań.