W sektorze nieruchomości pracę może stracić nawet 100 tys. osób. Eksperci przedstawili szokujące dane
Firma doradcza JLL oszacowała, iż w wyniku załamania w sektorze nieruchomości mieszkaniowych pracę może stracić nawet 100 tys. osób, głównie zatrudnionych przy budowach oraz w firmach produkujących materiały budowlane. To wcale nie koniec uderzających danych.
Nastały ciężkie czasy
Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) informuje, że w minionym roku deweloperzy sprzedali o 38 proc. mniej mieszkań niż w 2021 roku (na podstawie danych Otodom Analytics). Nic dziwnego, że decyzje klientów odbijają się w sposób bezpośredni na planach deweloperów — zmniejsza się liczba budowanych mieszkań.
W 2022 roku spadek ten sięgnął 50 tys., a w bieżącym roku deweloperzy mogą wybudować jedynie 70-80 tys. lokali zamiast 166 tys. (oznacza to spadek o 50 proc. względem 2021 roku). Z ankiety przeprowadzonej wśród członków PZFD wynika, że 100 proc. zapytanych deweloperów zamierza ograniczyć nowe inwestycje, z czego 48 proc. o ponad połowę.
PZFD podaje — za firmą doradczą JLL — że załamanie na rynku mieszkaniowym może doprowadzić do utraty pracy przez nawet 100 tys. osób. Dotyczy to zatrudnionych przy budowach, w firmach produkujących materiały budowlane (cement, okna, drzwi, cegły, przemysł drzewny, wykończeniowy, branża AGD itp.), ekspertów kredytowych czy pośredników nieruchomości.
Czy można to zatrzymać?
To zależy. PZFD tłumaczy, że aby powrócić do wyników sprzedaży z ubiegłych lat, konieczne jest poluzowanie polityki kredytowej przez KNF i obniżenie stóp procentowych, co przy obecnych prognozach inflacyjnych jest niestety mało prawdopodobne.
Oznacza to, że trudna sytuacja będzie utrzymywać się prawdopodobnie przez cały 2023 rok. Ożywienie przynieść może uruchomienie rządowego programu „Pierwsze mieszkanie”. Jeśli – jak głoszą zapowiedzi – nastąpi to 1 lipca, w drugim kwartale możemy oczekiwać wzrostu liczby wniosków kredytowych oraz umów rezerwacyjnych zawieranych z deweloperami — czytamy w komunikacie PZFD przesłanym do redakcji Biznesinfo.
Dalej eksperci zauważają, że „Pierwsze mieszkanie” może zmobilizować deweloperów do zwiększenia podaży. Będzie to jednak w szczególności zależne od wciąż nieznanych szczegółów rządowego programu, a więc jego cykliczności, liczby dostępnych preferencyjnych kredytów czy sposobu obliczania zdolności kredytowej.
Czy czeka nas wyprzedaż mieszkaniowa?
Naszym zdaniem, za wcześnie, aby można było mówić o polu do obniżek cen w nowo wprowadzanych inwestycjach deweloperskich, przede wszystkim z uwagi na koszty produkcyjne, koszty pracy oraz ewentualnej obsługi długu. Reakcja rynku będzie jednak uzależniona od rodzaju oraz lokalizacji projektu — tłumaczy Patryk Kozierkiewicz, ekspert PZFD.
Ewentualne wzrosty ceny mogą nastąpić w przypadku sektora nieruchomości premium oraz lokali umiejscowionych w popularnych lokalizacjach. Natomiast wyprzedaże, jeśli się rzeczywiście pojawią, obejmą jednostkowe projekty na obrzeżach miast, duże mieszkania, które Polacy niezbyt chętnie kupują przez wzgląd na problematyczną zdolność kredytową oraz mieszkania z rynku wtórnego, znajdujące się w starych blokach i kamienicach.