Wielka Brytania podjęła przerażającą decyzję ws. szczepionek. Lekarze nie dowierzają
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Na jakiej podstawie opóźniono drugą dawkę
-
Co na ten temat sądzą eksperci
-
Dlaczego decyzja rządu wygenerowała ogromne problemy dla szpitali
Wielka Brytania przesuwa termin podania drugiej dawki szczepionki
Wielka Brytania tłumaczy swoją decyzję o opóźnieniu drugiej dawki potrzebą zaszczepienia jak największej ilości osób . Zdaniem brytyjskiego rządu obywatele, którzy przeszli przez pierwszą fazę szczepienia mają już jakiś poziom ochrony. Wygląda na to, że seniorzy nie dostaną drugiego zastrzyku w zaplanowanym terminie.
Powodem tak nagłej decyzji jest trudna sytuacja pandemiczna na Wyspach. Dzienny wskaźnik zakażeń sięga nawet 60 tys. osób , a prawdopodobnie przyczyną jest nowy szczep wirusa. Ze względów bezpieczeństwa ogłoszono kolejny lockdown.
Mimo zamrożenia, Wielka Brytania kontynuuje szczepienia. Jednak w związku z presją kolejnej fali pandemii, po rekomendacji ekspertów podjęto decyzję o zmianach w kalendarium dawkowania preparatów. Druga dawka będzie podawana nawet po dwunastu tygodniach, zamiast po czterech, tak jak z początku planowano.
Eksperci, z którymi konsultowano decyzję, stwierdzili zyskanie częściowej odporności już po pierwszej dawce. Dotyczy to jedynie szczepionek AstraZeneca , które stosują Brytyjczycy. Jak wylicza gazeta.pl, brytyjski rząd rozumuje w ten sposób, że lepiej zapewnić dwóm tysiącom osób 70 proc. ochrony, niż tysiącowi obywateli 95 proc., a kolejnemu tysiącowi 0 proc.
Eksperci i WHO. Nie wszyscy popierają zdanie brytyjskiego rządu
Choć eksperci współpracujący z brytyjskim rządem stwierdzili, że pierwsza dawka daje ok. 70 proc. ochrony zaszczepionym, to producenci nie potwierdzają tych informacji. Zarówno Pfizer i BioNTech poinformowały, że dla maksymalnej ochrony potrzebne są dwie dawki i nie ma dowodów na temat częściowej odporności po jednorazowym szczepieniu.
Z kolei Alejandro Cravioto, szef grupy doradczej ds. szczepień WHO twierdzi, że w przypadku szczepionki Pfizer-BioNTech, druga dawka powinna być podana w ciągu 21-28 dni . Nie wyklucza jednak wyjątków.
- Grupa przewidziała dla krajów, w których występują wyjątkowe okoliczności związane z ograniczeniem podaży szczepionki (Pfizer), możliwość opóźnienia podania drugiej dawki o kilka tygodni w celu zmaksymalizowania liczby osób korzystających z pierwszej dawki - mówił Cravioto cytowany przez gazetę.pl.
Lekarze pierwszego kontaktu wskazują na poważne konsekwencje decyzji
Prof. Azeem Majeed, lekarz pierwszego kontaktu w wypowiedzi dla "The Guardian" nie krył zaskoczenia decyzją rządu. Obecnie dziesiątki seniorów zostało zaszczepionych i poinformowanie ich o zmianie terminu podania drugiej dawki to iście karkołomne zadanie.
- Ktoś będzie musiał teraz zadzwonić do nich wszystkich i zmienić terminy ich wizyt. To stwarza wiele dodatkowej pracy. To jasne, że ludzie tworzący te zasady sami nie muszą ich wprowadzać w życie - mówił prof. Majeed.
Inny lekarz wskazał w rozmowie z dziennikiem, że jego placówka będzie musiała zadzwonić do tysiąca 80-parolatków, a później do drugiego tysiąca 70-parolatków. Według jednej z lekarek proces zajmie ponad 190 godzin rozmów telefonicznych. Ponadto istnieje ryzyko zmarnowania się części dawek, co stanowiłoby duży problem zarówno finansowy, jak i zdrowotny.