W jednej gminie kuchnia, w drugiej salon. Absurdalny zakaz zabrania im chodzić po domu
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Co zakaz przemieszczania oznacza dla Włochów
-
Z jakimi absurdalnymi zakazami spotykaliśmy się od początku epidemii
Zakaz przemieszczania się między pokojami
Włoski dziennik "La Stampa" poświęcił artykuł absurdalnemu zakazowi. Ten sprawia bowiem, że mieszkańcy Umbrii teoretycznie nie powinni przemieszczać się między pokojami w swoich domach.
Według dziennika, na który powołuje się Polsat News, Włosi będą mieć w tegoroczne święta nie lada orzech do zgryzienia. Mieszkańcy domów zbudowanych na pograniczu dwóch gmin nie wiedzą jak zachowywać się w świetle obecnego prawa.
Zakaz przemieszczania się między gminami dotyczy 25. i 26. grudnia oraz w Nowego Roku. W tych dniach można podróżować jedynie z ważnych powodów, takich jak: praca, zdrowie, czy inne pilne potrzeby.
- Czy mamy wypełniać taki autocertyfikat, żeby przejść z jednego pokoju do drugiego? - żartowała para młodych Włochów mieszkających właśnie w takim domu na pograniczu na łamach gazety.
Problem jest jednak większy, niż mogłoby się wydawać. Wiele włoskich rodzin pozostanie w te święta rozdzielona, ponieważ ich domy stoją po obu stronach drogi, która oddziela Alleronę i Castel Viscardo.
Oznacza to, że spokrewnieni mieszkańcy domów znajdujących się naprzeciwko siebie nie będą mogli spędzić razem świąt. Zakaz, choć absurdalny w takich wypadkach, wciąż obowiązuje i grozi konsekwencjami, więc skutecznie im wspólne świętowanie uniemożliwia. Wszak co innego podzielony dom, a co innego dwa domy po dwóch stronach ulicy.
Absurdalne przepisy w dobie koronawirusa
Od początku epidemii kilkakrotnie zdarzało się, że wprowadzane przez rząd zakazy mogły wywołać wśród obywateli jedynie śmiech . Jednym z takich przepisów było wprowadzenie godzin dla seniorów, które obowiązywały także w sklepikach szkolnych. W związku z tym uczniowie i nauczyciele nie mogli w godzinach 10-12 kupić kawy, czy kanapek.
Kolejny absurdalny przepis dotyczył organizowania targów, wystaw, kongresów i konferencji. W strefie czerwonej ogłoszono zaś całkowity zakaz spotkań. W praktyce oznaczało to, że także spotkania online miałyby być niedozwolone. Internauci żartowali wówczas, że rząd boi się, że do zakażeń może dojść przez internet.
Innym absurdalnym zakazem był ten wydany przez dyrekcję największej podstawówki na Ursynowie. W szkole podjęto decyzję, by zakazać uczniom śpiewu na lekcji muzyki . Miało to ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Rodzice uczniów nie potrafili zrozumieć tej decyzji.