Internetowi oszuści ukradli już co najmniej 400 tys. zł. Jak ich rozpoznać?
Komenda Miejska Policji w Bydgoszczy wydała ostrzeżenie dot. rzekomych “doradców inwestycyjnych” działających w regionie. Problem nie jest jednak lokalny, wręcz przeciwnie - codziennie Polacy tracą krocie, a oszustwa inwestycje, przed którymi ostrzega KMP w Bydgoszczy, mają to do siebie, że wyłudzone przez oszustów kwoty bywają ogromne.
Dwa oszustwa, dwa zupełnie różne scenariusze. Cel ten sam - kradzież pieniędzy
W ostatnim czasie w regionie Bydgoszczy policja otrzymała dwa zgłoszenia dot. oszustw inwestycyjnych. Ten rodzaj zagrożenia to złożony problem - oszuści stosują różne metody inicjowania kontaktu i wiele metod wyłudzeń, przez co trudno sformułować uniwersalne rekomendacje. Wspólny mianownik jest jednak zawsze ten sam - ofiara jest przekonywana, że przy niskim ryzyku inwestycyjnym jest w stanie znacząco powiększyć swój majątek .
Zobacz: Atak na klientów polskiego banku. KNF ostrzega: bądźcie ostrożni. Co się dzieje?
Pierwszy z opisywanych przez policję przypadków dotyczy kobiety, od której sprawcy wyłudzili 138 tys. zł . Przedstawili się jako doradcy finansowi, którzy przeprowadzą ją przez proces inwestycji, jednak tak naprawdę ich działalność prowadziła się do nakłonienia kobiety do przekazania im danych logowania do konta. Z kolei 43-letniego mężczyznę okradziono telefonicznie na kwotę jeszcze większą, bo wynoszącą 200 tys. zł .
Łupem szajki “doradców inwestycyjnych” padło blisko 340 tys. zł
Zróżnicowanie oszustw inwestycyjnych widać już na przykładach z Bydgoszczy. Kobieta w wieku 70-lat znalazła ofertę inwestycyjną w jednym z portali społecznościowych , najpewniej na Facebooku, który - nie bójmy się tego słowa - zarabia na przestępstwach dokonywanych za pośrednictwem serwisu. Nie jest w interesie Facebooka, aby walczyć z cyberprzestępczością, skoro partycypuje w łupach.
Kobieta zadzwoniła na numer telefonu podany w wykupionej na Facebooku reklamie, po czym skontaktowały się z nią różne osoby (rzekoma księgowa czy analityczka), które w oszustwie rozłożonym na wiele etapów i trwającym kilka dni najpierw nakłoniły ofiarę do instalacji aplikacji służącej zdalnemu dostępowi . Potem z jej użyciem włamały się na konto i ogołocili je z oszczędności życia.
Inaczej potoczyła się historia mężczyzny - w jego przypadku trudno mówić stricte o oszustwie inwestycyjnym, raczej o phishingu , w którym napastnicy podszywali się pod pracownika banku. Ba, aby się uwiarygodnić, zastosowali nawet spoofing . Gdy mężczyzna nabrał wątpliwości, oszust zaproponował, że zadzwoni z numeru banku. Następnie zadzwonił ponownie, a wyświetlany numer był nadpisywany jako faktyczny numer infolinii banku, którego klientem była ofiara. Wówczas vishingowcy mieli już z górki - uwairygodnieni jako pracownicy banku nakłonili mężczyznę do przelania na wskazane przez nich konto 200 tys. zł.
Policja wydała rekomendacje - jak rozpoznać oszustwo?
Policja przestrzega, aby nie udostępniać danych do logowania w bankowości elektronicznej i mobilnej, zwłaszcza haseł do konta. Ponadto nie należy otwierać przesłanych linków i instalować dodatkowych oprogramowania na swoich urządzeniach. Zwłaszcza tych, z których można łatwo uzyskać dostęp do bankowości elektronicznej lub mobilnej. Skrupulatnie należy weryfikować każde żądanie autoryzacji przelewu, a przede wszystkim zrezygnować z usług rzekomych internetowych doradców inwestycyjnych.