Konfiskata aut przynosi odwrotny efekt. Trzeźwi kierowcy w strachu
Odbieranie samochodów pijanym kierowcom odstrasza trzeźwych, ale nie skutkuje u nietrzeźwych za kółkiem. Mimo intensyfikacji represji, problem jazdy po alkoholu pozostaje nierozwiązany – alarmuje "Rzeczpospolita".
Radykalny środek bez oczekiwanych efektów
Konfiskata samochodów miała być drastycznym środkiem zniechęcającym kierowców do prowadzenia pojazdów po alkoholu . Wprowadzony w marcu przepis zakłada odbieranie aut kierowcom z ponad półtora promila alkoholu we krwi, sprawcom wypadków z promilowym stężeniem oraz recydywistom.
Efekty jednak są umiarkowane, a liczba pijanych za kierownicą nie spada znacząco. Na 2570 skonfiskowanych pojazdów, pijani kierowcy wciąż stanowią niemal połowę wszystkich zatrzymanych.
Trzeźwi kierowcy w obawie
Represje związane z konfiskatą aut wywarły największy wpływ na trzeźwych kierowców, którzy obawiają się utraty swoich pojazdów. Średnio konfiskuje się około 200 samochodów tygodniowo , co skutkuje wzrostem obaw wśród osób przestrzegających prawa. To właśnie ta grupa kierowców zaczęła bardziej dbać o przestrzeganie przepisów , co może sugerować, że groźba utraty samochodu działa bardziej na tych, którzy i tak nie łamali prawa.
ZOBACZ TAKŻE: Hyundai miał zawyżać sprzedaż elektryków. Oskarżenia o naciski na dealerów
Nieustępliwość pijanych kierowców
Mimo wprowadzenia ostrzejszych przepisów, liczba kierowców prowadzących po alkoholu pozostaje niemal niezmienna. W pierwszej połowie tego roku ujawniono 22,6 tys. przypadków jazdy pod wpływem , a w analogicznym okresie roku ubiegłego 24,8 tys .
Procentowy udział mocno pijanych kierowców w tych statystykach również pozostaje na podobnym poziomie, wynosząc odpowiednio 51,7 proc. w tym roku i 52,5 proc. w ubiegłym . To dowodzi, że mimo konfiskaty aut, problem jazdy po alkoholu wciąż jest poważny i wymaga dalszych działań.