Microsoft ma problem, a zarazem go nie ma. Oto prawdziwe powody niskiej popularności Windowsa 11
Jeśli tempa wzrostu popularności Windowsa 10 nie można uznać za sukces Microsoftu – w końcu korporacja naprawdę musiała się napocić, by wyprzedzić udziały w rynku Windowsa 7 – tak w przypadku Windowsa 11 można odnieść wrażenie, że w ogóle się poddała. Premiera odbyła się niespodziewanie, niemal z miesiąca na miesiąc, bez większej promocji, trudno więc się dziwić, że chętnych do aktualizacji pozostało niewielu.
Nikt nie chce Windowsa 11
No właśnie – pozostało. Powodem znikomej popularności Windowsa 11 może bowiem być nie brak zaangażowania Microsoftu w promocję swojego nowego produktu, który był w pewnym sensie zaprzeczeniem poprzedniego, ostatecznego Windowsa 10 rozwijanego w modelu Software-as-a-Service, lecz zamierzone działanie . Windows 11 nie tylko pojawił się znikąd, ale też, przynajmniej na razie, donikąd nie zaszedł.
Według danych zgromadzonych przez Lansweeper, we wrześniu tego roku z Windowsa 11 korzysta zaledwie 8,35% z około 14 mln urządzeń z Windowsem , które wzięto pod uwagę w badaniach. Warto przypomnieć, że premiera systemu miała miejsce dokładnie dwa lata temu. W tym okresie, tj. dwa lata po premierze, Windows 10 miał już około 48% rynku, choć akurat te dane pochodzą z portalu StatCounter i mogą być w stosunku do Lansweepera nieznacznie zawyżone. Wciąż jednak nie sposób porównywać 8% do 48%.
Co poszło nie tak?
A co, jeśli nic? Może się jednak okazać, że te dane wcale nie są dla Microsoftu tak złą wiadomością, jak mogłoby się wydawać. Owszem, Windows 11 zdobywa udziału w rynku w koszmarnie niskim tempie, ale nie jest to rezultatem jego niskiej jakości, lecz sprzętu . O ile Windows 10 miał wymagania wyłącznie wobec procesora, pamięci operacyjnej i masowej, tak w przypadku Windowsa 11 dochodzi kwestia dostępności m.in. modułu TPM, funkcji izolowania rdzeni procesora. Słowem – ważnych funkcji związanych z bezpieczeństwem dostępnych wyłącznie w nowych układach. Przynajmniej na tyle nowych, by nie było jeszcze pilnej potrzeby porzucania sprzętu wyposażonego w starsze generacje procesorów.
Jeśli się zastanowić, to właśnie wymuszenie ich stosowania na producentach było dla Microsoftu główną przesłanką, by w ogóle wydawać Windowsa 11. Trudno przecież uwierzyć, że robiono to tylko, by odświeżyć interfejs, wprowadzając tym samym kolejną warstwę powłoki i czyniąc ją jeszcze mniej konsekwentną. Nie, Windows 11 trafił na rynek, bo Microsoft zdecydował się na rozszerzenie zapewniania bezpieczeństwa na mechanizmy i komponenty sprzętowe . A te, jak wyliczyli analitycy Lansweeper, znajdziemy w 67,5% urządzeń. To oznacza, że w przypadku 32% Windowsa 11 nie zainstalowano, bo zwyczajnie nie było takiej możliwości.
Nadal wiele do nadrobienia, ale…
W takim kontekście marne 8,35% rynku po dwóch latach po premierze nie brzmi już tak dramatycznie – równamy nie do 100%, lecz do 67,5%. Nadal są to niskie udziały, ponad dwukrotnie niższe niż to miało w miejsce w przypadku Windowsa 10, ale wyjaśniają politykę Microsoftu, której korporacja nauczyła się zapewne na błędach z wymuszaniem migracji do Windowsa 10. Mianowicie nie ma potrzeby się śpieszyć i nachalnie promować nowej wersji systemu – migracja i tak dojdzie do skutku wraz z wymianą sprzętu .