Niemcy idą na całość: samochody elektryczne będzie można naładować na 80% stacji paliw
Największą przeszkodą w popularyzacji pojazdów napędzanych nieodnawialnymi źródłami energii są w wielu przypadkach braki infrastrukturalne. Nie chodzi jedynie o niewystarczającą liczbę odpowiednio zlokalizowanych ładowarek, ale tez o ich moc przekładającą się na czas, jaki wymagany jest do naładowania akumulatorów. Ambitny plan rozprawienia się z tym problemem zaprezentował niemiecki kanclerz Olaf Sholz.
Milion publicznych ładowarek w Niemczech
Podczas monachijskich targów motoryzacyjnych IAA Mobility Sholz poinformował, że Niemcy będą pierwszy państwem w Europie, które na poziomie centralnego prawodawstwa wymusi u operatorów stacji benzynowych, aby ci zapewniali szybkie, 150-kilowatowe ładowarki . Docelowo takie urządzenia mają znaleźć się na 80% wszystkich stacji paliw w Niemczech. Przedsięwzięciu trudno odmówić wysokich ambicji – zapowiedź Sholza oznacza, że w Niemczech do końca dekady dostępnych będzie około miliona publicznych ładowarek wysokiej mocy. Aktualnie jest ich ok. 90 tys.
Kanclerz nie sprecyzował jak dotąd, czy do programu elektryfikacji transportu będzie dopłacał rząd federalny, czy też inwestycje zostaną wymuszone na właścicielach stacji, którzy samodzielnie będą ponosić koszty. Bezprecedensowe w skali Europy zmiany w prawie mają stanowić impuls i zachętę do porzucania przez Niemców samochód ze silnikiem spalinowym na rzecz napędów elektrycznych. Aktualnie po szosach za naszą zachodnią granicą porusza się ok. 1,2 mln samochodów elektrycznych . Według plantów rządu do 2030 roku liczba ta ma zwiększyć się do 15 mln.
Chłodne przyjęcie nowych pomysłów
Plany ogłoszone przez Sholza podczas IAA Mobility spotkały się z mieszanym odbiorem. Z jednej strony doceniane są ambicje zachęcenia Niemców do poruszania się w sposób ograniczający emisję, z drugiej strony wskazuje się kontrowersyjne decyzje, jakie rząd federalny Niemiec podejmował w kwestii miksu energetycznego państwa w ostatnich latach. Krytycy wskazują, że niewielkie znaczenie będzie miała popularyzacja samochodów elektrycznych, skoro napędzająca je energia będzie pochodziła z gazu i węgla . Odnosi się to rzecz jasna do rezygnacji Niemiec z energii atomowej.
Po drugiej stronie sporu zasiadają przedstawiciele Greenpeace i niemieckiej partii Zielonych, którzy odrzucają zarówno dalsze wykorzystanie paliw kopalnianych, jak i energii atomowej. Podczas targów doszło do protestów działaczy Greenpeace , którzy przekonywali, że słuszną drogą nie jest budowanie sieci ładowarek i zachęcanie Niemców do kupowania samochodów elektrycznych, lecz inwestycje w transport publiczny i inicjatyw mających uchronić środowisko przed szkodliwym wpływem dwutlenku węgla emitowanym przez wykorzystywane wciąż silniki spalinowe.
Samochody elektryczne z rosnącymi udziałami w rynku
Według danych zgromadzonych przez serwis EV-Volumes w lipcu tego roku zarejestrowanych zostało 1,26 mln nowych samochodów elektrycznych. Stanowi to wzrost rok do roku o 38% i oznacza, że dziś „elektryki” to 19% całego rynku motoryzacyjnego . Inwestycję w infrastrukturę z pewnością jeszcze poprawią te wyniki, choć nie sposób pominąć działań takich przedsiębiorstw, jak Bosch, które śmiało przekierowują zasoby na ogniwa wodorowe. Niemiecki koncern do 2026 roku zainwestuje w badania nad napędem wodorowym 2,5 mld euro.