O własnym miejscu marzy mnóstwo Polaków. Oni znaleźli sposób, jak te marzenia zrealizować
Para Polaków, tak jak wiele innych osób, marzyła o stworzeniu własnego miejsca na ziemi. Nie czekali jednak na cud, tylko wzięli sprawy w swoje ręce. Wiedzieli, że oprócz marzeń potrzebny jest plan. Wraz z bliskimi postanowili wyruszyć na poszukiwanie szczęścia w Bieszczadach. Decyzja na temat samodzielnego postawienia domków zapadła głównie ze względu na oszczędność, a mnóstwa rzeczy związanych z tym procesem nasi rozmówcy uczyli się od podstaw. „Podjęliśmy się budowy w jednym z najgorszych momentów — wzrost inflacji, stóp kredytowych, chaos popandemiczny”, mówią Karolina i Bartek. Jak się do tego zabrali i ile udało im się zaoszczędzić?
Sami budujecie domek w Bieszczadach. Skąd decyzja o zrobieniu tego samodzielnie?
Karolina i Bartek: - Chyba nikogo nie zdziwi, że głównym powodem dla samodzielnej budowy domku była oszczędność. Podjęliśmy się budowy w jednym z najgorszych momentów- wzrost inflacji, stóp kredytowych, chaos popandemiczny. Główną motywacją dla takiego działania były koszty, myślę, że na jednym domku „zaoszczędziliśmy” ok.60-80 tysięcy, a wybudowaliśmy takie domki trzy w przeciągu, można powiedzieć, roku. Sami się wszystkiego uczyliśmy i niektóre rzeczy robiliśmy na „chłopski rozum”. Nie jesteśmy profesjonalistami, więc niektóre określenia mogą brzmieć nieco laicko, ale jednak udało nam się zrealizować marzenia.
Na jakie technologie postawiliście?
- Domek wybudowaliśmy w systemie szkieletowym, uproszczając temat — mamy domek drewniany. Domek posadowiliśmy na zbrojonych, betonowych słupach — według nas była to najtańsza opcja i łatwa do samodzielnego wykonania. Jeżeli chodzi o technologię, nie jest to nic innowacyjnego. Drewniany szkielet ocieplany wełną mineralną, wiatroizolacja, folia paroizolacyjna aluminiowa i deskowanie zewnętrzne i wewnętrzne — to tak pokrótce. Dach pokryliśmy blachą ciętą na wymiar — tu posłużyliśmy się firmą zewnętrzną, ale montaż był po naszej stronie.
Jeżeli chodzi o instalację elektryczną, to aktualnie czerpiemy prąd z sieci, kable wewnątrz domku poprowadziliśmy natynkowo, by dodać domowi „uroku”, ale ciekawostką może być fakt, że żyliśmy i budowaliśmy domki bez prądu (przez rok!). W pracach budowlanych często używaliśmy agregatów, ale wspomagaliśmy się też prądem wytworzonym w systemie off-grid (np. żeby naładować akumulatory do wiertarek, wkrętarek, innych narzędzi, zasilić laptopy, naładować telefony). Uproszczając, zamontowaliśmy panele słoneczne, falownik i akumulatory, na takim systemie w słonecznie dni mogliśmy dużo zdziałać włącznie z nastawieniem kilku prań w pralce.
Wodę czerpiemy z własnego ujęcia, ale studni sami nie kopaliśmy (śmiech), nie posiadamy takiego sprzętu. Skorzystaliśmy z usług firmy, która zlokalizowała nam wydajne ujęcie wody i wywierciła studnię, resztę infrastruktury poprowadziliśmy sami, włącznie z wybudowaniem hydroforni. Jeżeli miałabym komuś coś doradzić, to polecam zakup używanej minikoparki. Przy budowie kilku domków koszt szybko nam się zwrócił (zważywszy na to, że nasza działka ma pół kilometra i na prawie całej jej długości musieliśmy wykonać prace ziemne).
Domek 35m2 ogrzewamy piecem kominkowym, potocznie nazywanym kozą. Zdecydowaliśmy się na taki system ogrzewania trochę z braku wyboru, nadchodziła zima, nie mieliśmy prądu, więc takie rozwiązanie wydało się nam najkorzystniejsze. Drewna w Bieszczadach dostatek. Wodę natomiast ogrzewamy bojlerem elektrycznym, więc zimą, gdy nie było słonecznych dni, musieliśmy użyć agregatu, ale w słoneczne dni system off-grid podgrzewał również i wodę. Jeżeli chodzi o odprowadzanie ścieków, to posiadamy szambo ekologiczne.
Fot. Karolina i Bartek, Instagram: @kaciacia93
Gdy musicie zasięgnąć pomocy specjalistów, to korzystacie z lokalnych źródeł, czy z popularnych marketów budowlanych?
- W Bieszczadach mało jest lokalnych źródeł (śmiech). „Większe” materiały takie jak drewno konstrukcyjne zamówiliśmy z tartaku bodajże na Dolnym Śląsku. O dziwo, materiał wraz z dostawą TIR-em wyszedł nas taniej, niż gdybyśmy kupili drewno lokalnie (nadal miejmy na uwadze większą liczbę domków, a nie tylko jedną sztukę). Wełnę na ocieplenie na wszystkie domki zamówiliśmy z Wielkopolski z dostawą TIR-em.
Reszta materiałów była kupowana w lokalnych marketach budowlanych, chociaż ciężko nazwać Castoramę i inne sieciówki lokalnym sklepem, gdy się ma do nich prawie 90 km w jedną stronę. Brak jakiegoś kluczowego materiały równał się z prawie całodzienną wyprawą na zakupy. Przy mniejszych materiałach bardzo dużo korzystaliśmy z Allegro i dostawy SMART. Niedawno postawili w miasteczku obok paczkomat, więc to było dla nas super ułatwienie i oszczędność.
Czy przy czymś jeszcze potrzebowaliście pomocy? Dużo Was wyniosła cała inwestycja?
- Pomocy specjalistów wymagało wywiercenie studni. No i okna! Zapomniałabym o oknach! Okna montowała nam firma zewnętrzna, dlatego, że mieliśmy montaż w pakiecie. Wydaje mi się, że gdybyśmy samodzielnie zamontowali okna, przepadłaby nam gwarancja (musiałabym zajrzeć w umowę i to sprawdzić). No i pokrycie na dach było wykonywane przez firmę zewnętrzną, ale montaż samodzielny.
Jeżeli chodzi o koszty inwestycji, bardzo trudno jest i je określić, nie wiem, czy powinnam wliczyć np. mini koparkę (którą kupiliśmy w kilka osób, więc ten koszt nam się rozłożył). Mogę spróbować określić koszty materiałowe samego domku (bez dociągnięcia wszystkich mediów), kalkulując, wydaliśmy 100-120 tysięcy na jeden domek.
Fot. Karolina i Bartek, Instagram: kaciacia93
Jakie napotkaliście największe trudności podczas samodzielnego tworzenia swojego miejsca?
- Żadne! My po prostu dobrze przygotowaliśmy się do całego przedsięwzięcia, oglądaliśmy dużo poradników, czytaliśmy książki związane z tą tematyką. Raczej nic nas nie zaskoczyło w trakcie budowy. Jedną niedogodnością było przekładanie terminu podłączenia prądu, ale nie było to zależne od nas.
A co poszło najłatwiej i jak to się stało? Czy jest jakieś rozwiązanie, które szczególnie polecacie?
- Najłatwiej? Hm, chyba najłatwiej podjęliśmy decyzję o rzuceniu wszystkiego i wyjechaniu w Bieszczady, ale wiem, że nie tego dotyczy temat.
Ja polecam przy samodzielnej budowie domku mieć po prostu chęci do pracy i dobrze przemyślany plan. Myślę, że bardzo ważne jest zaopatrzenie materiałowe na czas, najgorszy moment to ten, w którym orientujesz się, że brakuje Ci jakichś materiałów i okazuje się, że musisz czekać za czymś np. 3 tygodnie. U nas była taka sytuacja gdy chcieliśmy zamówić drzwi drewniane, termin oczekiwania to były 3 miesiące! Niektóre firmy miały terminy nawet do pół roku. Sporo musiałam się nagłowić, nadzwonić, by znaleźć drewniane drzwi większej ilości niż jedna sztuka z krótszym terminem oczekiwania, ale udało się, czekaliśmy trochę więcej niż miesiąc.
Karolina i Bartek pokazują kulisy samodzielnej budowy domów w Bieszczadach na platformie Instagram. W relacjach Karolina zamieszcza także migawki z ich codziennego życia w polskich górach, aranżację wnętrz czy wytwarzanie specjałów z bieszczadzkich darów natury. Jeśli chcesz śledzić poczynania zaradnych Polaków, obserwuj ich na Instagramie: @kaciacia93.
Wywiad przeprowadzony online. Pisownia oryginalna.