Oskarżony o przerwanie wałów milioner zabiera głos. Prezes "Bociana" tłumaczy użycie koparek
Jak informowaliśmy w BiznesINFO, w poniedziałek pojawiły się zarzuty o rzekome częściowe przerwanie wału przez właściciela kompleksu mieszczącego się na terenie Jeleniej Góry — Holiday Park & Resort — Piotra Śledzia. Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo w tej sprawie. Sam zainteresowany kategorycznie zaprzecza doniesieniom, tłumacząc, w jakim celu jego pracownicy używali koparki i dodając, że „łatwo jest zszargać czyjąś reputację i zniszczyć dobre imię”.
Rzeczniczka Prokuratury częściowo potwierdza doniesienia
Domniemane przewinienie odbiło się szerokim echem z uwagi na doniesienia mieszkańców, których to zdaniem Piotr Śledź miał rozkopać wał przeciwpowodziowy w celu przekierowania fali tak, by nie zalała ośrodka Holiday Park & Resort. Z potwierdzonych przez money.pl informacji wynika, że pod wodą znalazł się głównie parking resortu. Musiała też interweniować straż pożarna.
Obok tych skarg nie mogła przejść obojętnie prokuratura w Jeleniej Górze, która wszczęła w tej sprawie śledztwo. Dokładnie, rozpatrywane jest wykopanie przy użyciu koparki przepustu w wale przeciwpowodziowym.
Wstępne ustalenia nakierowują na przekopanie wałów celem pozbycia się wody z terenu ośrodka wypoczynkowego, co doprowadziło do przeniesienia wody na sąsiednie ulice i w konsekwencji uszkodzenie mienia — powiedziała w rozmowie z money.pl Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Milioner kategorycznie zaprzecza
Piotr Śledź, właściciel resortu, a zarazem prezes firmy pożyczkowej Bocian Pożyczki, znany też jako wielkopolski milioner, przerwał milczenie. Zapewnia, że „zarówno na terenie ośrodka Cieplice Holiday Park, jak i w jego bezpośrednim otoczeniu nie ma żadnych wałów przeciwpowodziowych ani też żadnych innych obiektów, które pełnią funkcję zabezpieczenia przeciwpowodziowego”.
Spółka jednoznacznie i kategorycznie zaprzecza wszelkim zarzutom dotyczącym rzekomego uszkadzania wałów przeciwpowodziowych — napisał w oświadczeniu przesłanym do redakcji „Faktu”.
I się tłumaczy
Przedsiębiorca wyjaśnia, że z racji częściowego podtopienia ośrodka podjęte zostały działania minimalizujące straty, w szczególności te dotyczące infrastruktury resortu. W tym celu wykonano prace przy pomocy koparki.
Prace zostały wykonane w dwóch miejscach. W pierwszej kolejności dokonania obsypania ziemią terenu wokół budynków znajdujących się na terenie ośrodka — zamiast obłożenia ich workami z piaskiem, którymi spółka nie dysponowała. Miało to na celu ochronę budynków przed zalaniem — tłumaczy.
I zaznacza dodatkowo, że żadnych prac ingerujących w kształt lokalnej rzeźby terenu nie wykonano. Jak informuje dziennik, przed ustaleniem lokalizacji ośrodka przeprowadzone zostały analizy dotyczące terenu. Na podstawie map zagrożeń ryzyka powodziowego.
Nawet w takich okolicznościach warto pamiętać o tym, że formułowaniem oskarżeń o egoistyczne i bezprawne działanie łatwo jest zszargać czyjąś reputację i zniszczyć dobre imię — dementuje doniesieniom.
Czytaj też: Tusk odsuwa dwóch burmistrzów. Premier zareagował na emocjonalny apel mieszkanki?