Płacił 300 zł za prąd, teraz ma zapłacić 8200 zł. "Człowiek musi płakać i płacić"
8200 zł za prąd. Tyle właśnie musi zapłacić za trzy miesiące dostaw energii w 2023 r. rodzina pana Grzegorza. Mężczyzna zarzeka się, że zamontowany w jego domu licznik musiał być zepsuty, wskazując, że po jego wymianie opłaty drastycznie spadły. Niestety, firma dostarczająca prąd nie uznaje reklamacji i nakazuje spłatę zadłużenia. Jedynym gestem, jaki wykonała w kierunku klienta, było rozłożenie płatności na raty.
Pan Grzegorz dostał horrendalny rachunek za prąd
Ceny prądu wciąż są zamrożone, ale rząd przymierza się do tego, by tarczę osłonową zdjąć z większości obecnych beneficjentów i nałożyć tylko a najbardziej potrzebujących. Nic więc dziwnego, że Polacy martwią się, jak w drugim półroczu 2024 r. będą wyglądały ich rachunki za energię elektryczną . Pan Grzegorz z Pomorza już przeżył ogromny szok.
Historię państwa Tuszyńskich postanowiła opisać redakcja “Interwencji”, która pochyliła się nad wielkim problemem, powstałym w kwietniu ub.r. To właśnie wtedy do rodziny dotarł pierwszy, niebotyczny rachunek za energię. Za luty i marzec dostawca naliczył im kwotę 5600 zł. Faktura za kwiecień opiewała z kolei na 2600 zł.
Pan Grzegorz postanowił zareklamować wyliczenia Energi, twierdząc, że na pewno nie zużył tyle prądu, ile wskazano w wyciągu. To prawda, że na prąd działają u niego takie urządzenia, jak telewizor, pralka czy lodówka, ale ogrzewanie i kuchenka są już gazowe.
Moim zdaniem takie zużycie prądu wynika z wadliwego działania licznika. To jest urządzenie elektroniczne, które może się zawiesić, podłączone i odłączone może się odwiesić. Energa nie przyjmuje tego, dla nich liczy się tylko fakt badania laboratoryjnego - skarży się mężczyzna.
Energa zapewnia, że licznik był sprawny
Aby mieć pewność co do swoich przypuszczeń, pan Grzegorz oddał licznik do ekspertyzy i doczekał się założenia nowego, z którym suma za miesiąc użytkowania energii spadła do 294 zł. Rodzina Tuszyńskich zainteresowała się wówczas, co wykazały badania starego urządzenia, ale Energa przekazała, że było ono sprawne, a rachunki wynikały z rzeczywistego zużycia.
ZOBACZ: Dodatkowe 299 zł dla wielu emerytów. Trzeba spełnić pewne warunki
Firma przesłała także oświadczenie do redakcji “Interwencji”, w którym zarzeka się, że w ramach reklamacji przeprowadziła nawet analizę profilu zużycia energii elektrycznej zapisanego w omawianym liczniku.
Wykazała ona zwiększony pobór energii elektrycznej w okresie zimowym na przełomie 2022/2023 roku i jego wyraźny spadek wraz z początkiem wiosny i nastaniem cieplejszych dni. Pomiarów dokonywał w tym okresie ten sam licznik energii elektrycznej, którego wskazania są reklamowane, przed jego demontażem i oddaniem do laboratorium. Nie odbiegały one istotnie od tych wykonanych, również w okresie letnim już przez nowo zamontowane urządzenie -podano.
"Człowiek musi płakać i płacić"
Rodzina Tuszyńskich nie ma wyjścia i musi spłacić zadłużenie, które łaskawie rozłożono jej na raty. Jej członkowie przyznają jednak, że jest bardzo ciężko i już raz zdarzyło się, że wyłączono im prąd na kilka dni.
To jest monopolista, ja nie mogę tak jak w przypadku operatora komórkowego zmienić go, bo mi się nie podoba. U mnie jest tylko Energa. Nie mam szansy, nie ma wyjścia. Człowiek musi płakać i płacić. Mam nadzieję, że ktoś w Enerdze wykaże empatię - mówi pan Grzegorz.
Żona mężczyzny jest załamana i wprost mówi o tym, że nie wie, kiedy uda im się wyjść z długów. Na razie prąd mają, ale nie wiadomo, czy nie dojdzie do kolejnej przerwy w dostawach.
Źródło: Polsat News