Rosjanie po cichu stawiają w Polsce sklepy. Mają plan: tym razem mamy się nabrać
Do Polski wraca sieć rosyjskich sklepów, która przed dwoma laty, w następstwie zakrojonego na szeroką skalę bojkotu Polaków, zamykała w naszym kraju wszystkie placówki, a następnie uciekła z naszego rynku. Teraz Rosjanie postanowili wrócić, by sprzedawać to samo i w taki sam sposób, jednak pod innym szyldem.
Rosyjskie sklepy w Polsce – podejście drugie
Pod szyldem „ Myprice ” do Polski powróciła firma znana wcześniej z prowadzenia hard dyskontów „ Mere ” – donosi portal „Wiadomoscihandlowe.pl”. Choć od czasu zamknięcia sklepów Mere minęły już ponad dwa lata, ich operator – spółka Torgservis PL – zdołał otworzyć dwa nowe punkty sprzedaży, jednak tym razem pod inną marką. Pierwsze sklepy Myprice zaczęły działać latem 2024 roku w Siedlcach i Oleszewie-Borkach w województwie mazowieckim, jednak cała operacja została przeprowadzona… niemal w ukryciu.
Jak czytamy, „już sam brak wzmianek w mediach może świadczyć o tym, że rebranding, który miał pomóc w odcięciu się od źle kojarzącej się marki Mere, przynajmniej chwilowo spełnił zakładane cele”. Dlaczego jednak sieci sklepów nie zależy na rozgłosie? Chodzi o jego właścicieli. Oraz o to, co próbują w ten sposób osiągnąć – zmylić polskich klientów.
Rosjanie obładowani sankcjami, wystrój jak w PRL-u
Za siecią Myprice stoją bracia Andriej i Siergiej Szneiderowie, rosyjscy biznesmeni związani z Krasnojarskiem, którzy od lat rozwijają działalność w sektorze handlowym. Jak informuje portal „Wiadomoscihandlowe.pl”, to oni, w 2009 roku, stworzyli na Syberii sieć Swetofor, dziś jednego z największych operatorów spożywczych w Rosji.
Wizyta na facebookowym koncie sklepu i rzut okiem na tamtejszą galerię zdjęć, pozwala na odbycie wyjątkowo osobliwej podróży w czasie. Rosyjska siermiężność oraz brak jakiegokolwiek wyczucia estetyki wręcz bije po oczach. Strategia ich sklepów opiera się bowiem na sprzedaży produktów po możliwie najniższych cenach, co jest osiągane dzięki ograniczeniom w wystroju placówek. Jednak specyficzny sposób ekspozycji towarów budzi natychmiastowe skojarzenia z czasami słusznie w Polsce minionymi.
Zmiana nazwy z „Mere” na „Myprice” ma na celu odcięcie się od wizerunku, który firma zbudowała w czasach działalności Mere, kojarzonego z rosyjskimi korzeniami i bojkotu wywołanego inwazją Rosji na Ukrainę.
Rosja, Węgry, czyli "zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego"
Zakrojony na szeroką skalę bojkot sieci w naszym kraju sprawił, że w 2023 roku spółka Torgservis PL nie odnotowała żadnych przychodów, a jej straty netto wyniosły 1,56 mln zł. Równolegle do likwidacji działalności w Polsce, operator zamykał sklepy w innych krajach Europy Zachodniej, gdzie antyrosyjskie nastroje również uniemożliwiały dalsze funkcjonowanie. W Ukrainie sieć została uznana za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego już w 2021 roku, a jej założycielom nałożono surowe sankcje.
Obecny rebranding ma na celu przede wszystkim sprawienie, że Polacy nie będą kojarzyć „nowych” sklepów z siecią, którą jeszcze niedawno tak licznie bojkotowali. Pomimo rosyjskiego rodowodu, Torgservis PL nie podkreśla swoich związków z krajem Putina, a w polskich dokumentach beneficjent rzeczywisty spółki – Siergiej Szneider – figuruje jako… obywatel Grenady z rezydencją podatkową na Węgrzech. Warto dodać, że identycznej strategii Rosjanie próbują w innych krajach, w których musieli zwinąć biznes. W marcu pojawiła się informacja, że sklep sieci Myprice otwarto nieopodal Brukseli.
Tymczasem w sieci pojawiają się kolejne ogłoszenia rekrutacyjne, można więc zakładać, że choć Myprice nie chwali się głośno swoimi planami handlowej ekspansji, planuje otwieranie kolejnych sklepów w Polsce. Wśród lokalizacji znajdujących się w ogłoszeniach, widnieje między innymi Warszawa.