Ryanair zapowiedział przewrót w tanim lataniu. Rozważają nowy przepis: wielu będzie zawiedzionych
Problemy z pijanymi pasażerami na pokładach samolotów stają się coraz bardziej uciążliwe dla przewoźników i współpasażerów. Ryanair proponuje radykalne zmiany, które mogą zrewolucjonizować sposób sprzedaży alkoholu na lotniskach i w samolotach. Czy nowe rozwiązania poprawią komfort i bezpieczeństwo podróży?
Coraz więcej incydentów na pokładach samolotów
Zachowania pasażerów pod wpływem alkoholu to problem, z którym linie lotnicze zmagają się od lat. Jak wynika z danych przedstawianych przez przewoźników, liczba incydentów związanych z pijanymi pasażerami stale rośnie. Odpowiedzialność za to spada nie tylko na osoby spożywające alkohol, ale również na brak regulacji dotyczących jego sprzedaży.
Michael O'Leary, prezes Ryanaira, podkreśla, że kluczowym miejscem, gdzie dochodzi do nadmiernego spożycia alkoholu, są lotniska.
Pasażerowie w terminalach mają niemal nieograniczony dostęp do napojów wyskokowych, co prowadzi do problematycznych sytuacji już przed wejściem na pokład – zauważył w rozmowie z mediami. W jego ocenie brak kontroli nad sprzedażą trunków może być jedną z głównych przyczyn niepokojących zdarzeń w trakcie lotów.
Zobacz też: Biała plama na mapie Polski. Turyści zaglądają tu rzadziej, niż na Podlasie. To unikat w skali Europy
Propozycje Ryanaira: Limity i współpraca z lotniskami
Michael O'Leary zaproponował konkretne rozwiązania, które mają ograniczyć liczbę incydentów. Głównym pomysłem jest wprowadzenie limitów na zakup alkoholu na lotniskach – maksymalnie dwa drinki na osobę. Aby to egzekwować, pasażerowie musieliby używać kart pokładowych do rejestracji zakupów.
Na tym jednak nie koniec. Ryanair chce, aby podobne limity obowiązywały również na pokładach samolotów. „Każdy pasażer mógłby zakupić maksymalnie dwa napoje alkoholowe w trakcie lotu” – czytamy w raportach przewoźnika. Taka zmiana wymagałaby jednak ścisłej współpracy między operatorami lotnisk a liniami lotniczymi.
Nie wszyscy jednak podzielają optymizm Ryanaira. „Wprowadzenie takich regulacji może być trudne w realizacji i wywołać niezadowolenie pasażerów” – przytacza w tym kontekście serwis Bankier.pl.
Czy zmiany są nieuniknione? Koszty i kontrowersje
Nieplanowane lądowania, dodatkowe koszty oraz roszczenia współpasażerów to tylko niektóre z problemów związanych z incydentami na pokładach. Linie lotnicze coraz częściej żądają zwrotu wydatków od osób, które zakłóciły porządek. Na przykład Ryanair wystąpił o odszkodowanie w wysokości 15 tys. euro od pasażera, który zmusił samolot do awaryjnego lądowania.
Tanie linie lotnicze zarabiają nie tylko na biletach, ale również na sprzedaży dodatkowych usług, w tym alkoholu. Ograniczenie tej sprzedaży oznaczałoby straty finansowe, co wymaga odpowiedniego podziału kosztów między przewoźników a lotniska – tłumaczy O'Leary.
Propozycje Ryanaira to krok w stronę zwiększenia komfortu i bezpieczeństwa podróżnych, jednak ich wdrożenie może napotkać liczne przeszkody. Z jednej strony są głosy poparcia, wskazujące na konieczność ograniczenia problematycznego zachowania na pokładach. Z drugiej strony, przeciwnicy obawiają się, że takie regulacje mogą ograniczyć swobodę pasażerów i wpłynąć na rentowność zarówno lotnisk, jak linii lotniczych.
Choć wprowadzenie limitów wydaje się rozsądnym rozwiązaniem, sukces takich regulacji zależy od współpracy całej branży lotniczej.
