Sąd wydał wyrok w sprawie definicji "kobiety". Tłum protestujących zalał ulice
W wielu krajach europejskich przedmiotem publicznej debaty są zagadnienia związane z rozróżnianiem płci oraz praw przysługujących osobom transpłciowym. Temat budzi wiele kontrowersji również w Polsce i był nawet podnoszony przez obecnych kandydatów na urząd prezydenta. Tymczasem Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii ostatecznie rozstrzygnął tę sprawę, co wywołało oburzenie w narodzie. Ulice Londynu oraz innych miast zalały tłumy protestujących, a to dopiero początek.
Spór o płeć w Wielkiej Brytanii
Od 2010 roku na terenie całej Wielkiej Brytanii obowiązuje ustawa równości. Rząd w Szkocji w 2018 interpretując te zapisy, włączył do definicji kobiety osoby transpłciowe, z certyfikatem uzgodnienia płci, co budziło oburzenie wśród aktywistów z grupy For Women Scotland oraz innych środowisk. Spór miał się w końcu zakończyć — kilka dni temu brytyjski Sąd Najwyższy jednoznacznie orzekł, w jaki sposób należy definiować “kobietę”. Wyrok został ogłoszony przez pięcioosobowy skład sędziowski, składający się z dwóch kobiet i trzech mężczyzn.
Warto tutaj zaznaczyć, że podczas ostatniego spisu powszechnego przeprowadzonego na Wyspach Brytyjskich 116 tysięcy osób spośród 66 mln mieszkańców zadeklarowało swoją transpłciowość, wydano również około 8,5 tys. certyfikatów uznania płci. Decyzja sądu wywołała społeczny niepokój, a część obywateli odebrała ją jako “zdradę”. Tłumy osób w Londynie, a także w innych miastach wyszły na ulicę, aby domagać się swoich praw.

Tłumy na ulicach Londynu protestują przeciwko decyzji sądu najwyższego
Brytyjskie władze stwierdziły, że jednogłośna decyzja pięciu sędziów daje "jasność i pewność" kobietom i usługodawcom. Pod siedzibą sądu, można było zauważyć aktywistów z transparentami "Kobiety to dorosłe ludzkie samice" oraz "Mężczyzna nie może być lesbijką". Ta grupa mogła być zadowolona z wyroku, który później ogłoszono.
Spór prawny dotyczący definiowania płci i respektowania certyfikatów miał się w końcu zakończyć, ale decyzja sędziów wywołała oburzenie innej grupy — tysiące osób pojawiło się na placu parlamentarnym, aby wziąć udział w “nadzwyczajnej demonstracji”.
Protestujący wyszli na ulice w sobotę 19 kwietnia, a organizatorzy szacują, że wiec w centrum Londynu zgromadził około 20 000 demonstrantów, podczas gdy tysiące innych zebrało się również w innych miastach i miasteczkach w całym kraju, na dziesiątkach innych protestów, a kolejne planowane są w nadchodzących dniach.
Wyszliśmy dzisiaj, aby wywrzeć presję na rząd i opinię publiczną, aby stanęły po stronie społeczności transpłciowej, ponieważ w tej chwili w całym kraju jest wiele bardzo przestraszonych osób transpłciowych, ponieważ konsekwencje tego orzeczenia mogą być ogromne — powiedziała jedna z protestujących osób w rozmowie z The Independent.
Sąd Najwyższy próbował przekonać obywateli, że orzeczenie nie wyklucza osób transpłciowych i że wciąż będą chronione przed dyskryminacją. Co więc tak wzburzyło Brytyjczyków?



Sąd zdecydował w sprawie definicji "kobiety"
Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii orzekł, że wykorzystanie certyfikatu do interpretacji czyjejś płci jest sprzeczne z definicjami mężczyzny i kobiety. Brytyjskie prawo uznaje tylko płeć biologiczną, a więc osoby transpłciowe są wyłączone z tych definicji prawnych, nawet jeśli posiadają wspomniany dokument i nie mogą mieć takich samych praw.
Od momentu wydania orzeczenie transpłciowe kobiety nie mogą między innymi korzystać z damskich toalet, oddziałów szpitalnych, być przyjmowane do żeńskich drużyn sportowych czy więzień dla kobiet.
Patrick Hodge, sędzia Sądu Najwyższego ogłosił, że definicja kobiety zamieszczone w ustawie o równości opiera się na płci biologicznej. Zaznaczył również, że nie należy postrzegać wyroku jako zwycięstwa jednej ze stron nad drugą, a prawo wciąż chroni osoby trans przed dyskryminacją. Z kolei pierwszy minister Szkocji — John Swinney przekazał, że "rozumie ból i udrękę", które może czuć teraz środowisko transpłciowe, jednak przyznał, że orzeczenie sądu musi zostać wykonane.
To, co wydarzyło się w sobotę to tylko początek. Zgodnie z listą sporządzoną przez stowarzyszenie What the Trans?, w tym i przyszłym miesiącu w Wielkiej Brytanii zaplanowano 38 demonstracji. Protesty odbędą się również przed ambasadą brytyjską w Holandii.