Ulga dla kredytobiorców - kiedy stopy spadną? Szybciej, niż uważa NBP
Pod względem stóp procentowych Polsce bliżej do Serbii, niż Niemiec, i Rumunii niż Finlandii lub Austrii. Od października 2023 r. stopy procentowe, w tym główna - referencyjna - pozostają niezmienione. NBP od początku roku tonuje nastroje kredytobiorców, ale podczas ostatniej konferencji poświęconej sytuacji makroekonomicznej kraju skala zmiany retoryki RPP i prezesa Adama Glapińskiego zdziwiła nawet doświadczonych analityków.
Stopy procentowe w Polsce. NBP: Obniżenie dopiero w 2026 r. Eksperci: czy na pewno?
Od kilku miesięcy NBP konsekwentnie podtrzymuje “jastrzębią” retorykę (polityki stóp procentowych ). Choć podczas ostatniej, lipcowej konferencji prasowej, prezes NBP Adam Glapiński podnosił, że inflacja w Polsce już 5-ty miesiąc z rzędu jest “u celu” (czyli okolice 2,5 proc. +/- 1 p.proc.), Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na jakikolwiek ruch w zakresie stóp procentowych , a zatem podstawowego narzędzia NBP do kształtowania cen kapitału. W efekcie od października 2023 r. stopa referencyjna w Polsce (główna zmienna) wynosi 5,75 proc.
Głównym argumentem RPP jest inflacja, której nowa prognoza, opublikowana 5 lipca, jeszcze wzmocniła przekaz o utrzymywaniu wysokich stóp - w oczekiwaniu na kolejne inflacyjne szczyty w 2025 r. Zakłada, że w roku 2024 inflacja konsumencka (CPI) sięgnie 3,7 proc ., w 2025 r. - 5,2 proc, a w 2026 r. - 2,7 proc. Podważa ją wielu ekonomistów i analityków.
Więcej o prognozie NBP: Inflacja w Polsce będzie wyższa niż zakładano - NBP nie pozostawia złudzeń
Ekonomiści: Nie przywiązujemy wagi do słów prezesa Glapińskiego
Ekonomiści z mBanku, niedługo po konferencji Adama Glapińskiego podsumowującej wcześniejsze obrady RPP, podczas której prezes NBP ocenił, że stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie do 2026 r. , wprost ocenili, że “bywało, iż (prezes - red.) zmieniał zdanie i wkraczał do akcji z całą RPP z miesiąca na miesiąc” - przypominają.
Nie przywiązujemy nadmiernej wagi do słów prezesa Glapińskiego o możliwych obniżkach (stóp procentowych - red.) dopiero w 2026 r.
W innym wpisie podnoszą z kolei, że bliższy jest im pogląd o obniżkach jeszcze w 2025 r. “z uwagi na oczekiwany stan gospodarki i ścieżkę inflacji”.
Ekonomiści Banku Citi Handlowy o zaskakującej rewizji NBP. Ignoruje rząd?
Ekonomiści z Citi Handlowy zwracają uwagę na jeszcze inny kontekst retoryki RPP i samego Glapińskiego. Bowiem podstawą do zaostrzenia jastrzębiej retoryki z planowanym horyzontem obniżania stóp w 2026, a nie jeszcze 2025 r., była rewizja projekcji inflacyjnej (opublikowana 5 lipca).
W jej efekcie przewidywana na 2025 rok inflacja została podniesiona do 5,2 proc. z ok. 3,5 proc. zakładanych jeszcze w marcu. Co ciekawe, tak znaczna rewizja wynikała z zakładanego istotnego wzrostu cen energii nie tylko w lipcu br. (zwiększającego inflację o 1,6 pp), lecz również w styczniu przyszłego roku (dodatkowe 1,3 pp).
O ile ten pierwszy fragment nie powinien dziwić - NBP od dawna odwołuje się do zmian w cenach energii od 1 lipca jako kluczowego czynnika proinflacyjnego w modelu na rok 2024 - o tyle drugi argument jest… zastanawiający.
Styczniowa podwyżka cen energii […] zakłada bowiem obecny stan prawny, a więc brak przedłużenia działań osłonowych, podczas gdy ostatnie deklaracje przedstawicieli rządu sugerują, że skala podwyżek może zostać ponownie złagodzona.
Przypomnijmy: parasol rządu rozpostarty jest nad gospodarstwami domowymi od 2022 r. (w konsekwencji kryzysu energetycznego, spowodowanego m.in. wojną w Ukrainie). Od “mrożenia” cen energii w końcu trzeba było odejść, stąd bon energetyczny i stopniowy powrót do stawek rynkowych. Pierwsze podwyżki dotknęły nas 1 lipca br., kolejne - według prognoz - faktycznie miałyby być odczuwalne od 1 stycznia 2025 r. Ale już teraz na rządowej “wokandzie” mają leżeć projekty przedłużenia bonu energetycznego na rok 2025. Nie zrealizowałby się zatem scenariusz całkowitego “uwolnienia” cen energii, zamiast tego kontynuowany byłby model stopniowego ich “odmrażania”.
Polska na mapie Europy
Polska pozostaje jednym z tych krajów, które nie decydują się na obniżanie stóp procentowych. Jest w tym coraz bardziej osamotniona, bo na europejskiej arenie na kroki przeciwne do nas zdecydowała się już Rumunia (choć poziom pozostaje wysoki; 6,75 proc.), wcześniej Europejski Bank Centralny czy Czechy (4,75 proc.).