Wciąż szukają rąk do pracy. ”Ich interesuje stałe zatrudnienie”
Sezon wakacyjny w pełni, ale w wielu miejscach wciąż brakuje pracowników. Gdzie nadal można sobie dorobić na lato? Rynek prac sezonowych walczy z poważnym problemem.
Praca od zaraz! Chętnych brak
Szukasz
pracy
wakacyjnej? Mogłoby się wydawać, że w połowie lipca wszystkie stanowiska zostały już obsadzone. Tymczasem nic bardziej mylnego.
Wielu pracodawców wciąż szuka chętnych
, tych jednak jest jak na lekarstwo. W efekcie pracami tradycyjnie przeznaczonymi np. dla chcących sobie dorobić studentów zajmują się sami właściciele, o czym informuje Fakt.pl, cytując anonimową ekspertkę ds. rynku pracy —
brak osób do pomocy w kuchni, sprzątania pensjonatów czy do pracy w smażalniach
. Gdzie zapotrzebowanie na
pracowników
jest największe?
1800 kandydatów na jedno miejsce pracy. Potem — cisza
Wielu Polaków wciąż widzi w okresie wakacyjnym szansę na dodatkowy zastrzyk gotówki. Jak podaje Rzeczpospolita, na jedną ofertę pracy przy sprzedaży pamiątek we Władysławowie odpowiedziało aż
1800 osób!
Wbrew pozorom jednak
rynek pracy
sezonowej zamiera
, nie licząc konkretnych branż, np. pracy przy festiwalach muzycznych, podczas gdy gastronomia i hotelarstwo świecą pustkami. Najwięcej pracowników brakuje
w województwie śląskim, dolnośląskim, mazowieckim, małopolskim i — co zaskakujące — pomorskim
. W efekcie, chociaż ten rok zapowiadał się jako pierwszy naprawdę dobry sezon po pandemii, wielu przedsiębiorców może ucierpieć. Przyczyna jest jedna.
Dlaczego Polacy nie szukają prac wakacyjnych?
Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy i założyciel agencji zatrudnienia Personnel Service, w rozmowie z Rzeczpospolitą zaznaczył, iż braki kadrowe wcale nie wynikają z atrakcyjniejszych ofert za granicą . Po ostatniej podwyżce płacy minimalnej różnice są bowiem niewielkie. Co więc odciąga uwagę Polaków od pracy sezonowej?
Odpowiedź jest bardzo prosta: stabilne zatrudnienie . W tym roku pracownicy wyraźnie preferują umowę na dłuższy okres , przez co latem nie potrzebują innego zajęcia. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku kandydatów z Ukrainy.
Ich interesuje stałe zatrudnienie, a zatrudnienie obcokrajowców z krajów, które potrzebują wizy do Polski, wydłuża proces o kilka miesięcy — tłumaczył rozmówca RP, Tomasz Bodgevic, dyrektor generalny agencji zatrudnienia, Gremi Personal.