Wielki koncern zamyka kolejne fabryki. Pracowników w Polsce czekają zmiany
Wiele wskazuje na to, że nowy kryzys roku 2024 i 2025 okaże się trudniejszy niż poprzednie. Przedsiębiorstwo inżynieryjne zamyka kolejne dwa zakłady produkcyjne w Niemczech. Globalny rynek ma w związku z tym ważną informację także do polskich pracowników.
Niemiecki gigant zamyka fabryki - rośnie presja z Chin
“Wojny światowe, zawirowania na rynkach finansowych, przestarzałe metody produkcji, strategiczne impasy […]” - wymienia oficjalna strona niemieckiego giganta i światowego eksportera, relacjonując rzeczywistość od okolic 1890, aż do 2010 r.
Problemy producenta, znanego w Polsce głównie z pralek, w rzeczywistości oddają nieco szersze zjawisko, które od jakiegoś czasu trawi zachodniego sąsiada - Niemcy. Sektor przemysłowy, a zwłaszcza inżynieryjny, od dekad powszechnie uznawany na świecie za wiodący, ma w 2025 r. pod górkę. Problemy zaczęły się w okolicach pandemii COVID-19: The Telegraph przywołuje rynkowe dane, z których wynika że od czasu globalnej pandemii Niemcy nie wróciły do swoich standardowych wyników ekspertowych.
Miniona czterolatka to eksportowy spadek w okolicach 11 proc., z czego za największy fragment - 7 proc. - odpowiadają Chiny. Według Reutersa 7-procentowy spadek oznacza całościową wartość transakcji na poziomie ok. 90 mld euro. Dla porównania, według analizy Ośrodka Studiów Wschodnich, "standardowa" wartość wymiany handlowej Niemcy - Chiny sięgała w 2019/2020 r. ok. 206 mld euro. Jednocześnie handel z Chinami jest nad Renem odpowiedzialny za ok. 10 proc. całości wymiany.
Jeśli więc chińskie firmy, motywowane rządową doktryną odwrotu z Europy, minimalizują handel, polegając na własnej produkcji (strategia Made In China 2025), Niemcy mają problem. Efektem tego problemu są kolejne zamknięcia: w przypadku firmy Bosh dwóch fabryk: w Sebnitz (Saksonia, ok. 300 pracowników) i Leinfelden-Echterdingen (Badenia-Wirtembergia, ok. 200), która skończą działalność do 2026 r. Ta decyzja wywołała głośną dyskusję wśród lokalnych społeczności, zwłaszcza w mniejszym mieście - Sebnitz. Bosh obiecał pomóc pracownikom w przebranżowieniu. Te wydarzenia stanowią jednak istotną informację dla polskich filii.

Bosch tnie koszty. Co z pracownikami w Polsce?
Grupa Bosch jest w Polsce obecna inwestycyjnie od 1992 r. – do końca minionego roku posiadała zakłady produkcyjne w Warszawie, Wrocławiu (Mirków, na północ od Wrocławia), Łodzi, Rzeszowie i Goleniowie, a na potrzeby działalności biznesowej reprezentują ją cztery wydzielone z głównej grupy spółki. Do końca 2024 r. zatrudniała tu blisko 10 tys. pracowników, generując na krajowym rynku obrót w wysokości 7,5 mld zł.
Jak dotąd chińskie wyzwanie rzucone głównemu europejskiemu producentowi odczuli jedynie polscy pracownicy z zakładu w Mirkowie – tam z końcem roku Bosch zwolnił ok. 60 pracowników , zgłaszając procedurę do urzędu pracy. Nie potwierdzono kolejnych zwolnień. Są przy tym sygnały, które mogą dwojako sugerować rozwój na rynkach takich jak Polska, lub przeciwnie - zwijanie sektora.
Nie przegap: Unijna umowa otworzy Polskę na nowy rynek. Dla wielu to będzie szansa na spore zarobki
Koncern czekają wielkie zmiany
Bosch nie porzuca swojego rodzimego rynku – Niemiec. W kraju nadal trzyma dziesiątki funkcjonujących zakładów, zatrudniając przeszło 130 tys. osób. W 2024 r. zarząd firmy zainwestował ogromne kwoty w sektor badań i rozwoju (B&R, ok. 7 mld euro). Serwis medium.com, analizując sytuację rozwoju spółki-giganta raportuje, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie wyprowadzenie części przedsiębiorstw ze środkowej Europy i przeniesienie ich do krajów tańszej produkcji.
Możliwości jest kilka: Węgry, Słowacja, Litwa, Łotwa, albo – co sugeruje anglosaska redakcja - nawet Chiny. Polska w tej perspektywie raczej traci długoletnią rolę ośrodka “taniej produkcji”. Zwłaszcza że Bosch w najbliższych latach może stawiać na nowe segmenty: np. komponenty zrównoważonych technologii, tak by jeszcze mocniej wyjść naprzeciw rosnącej roli Chin.