Zakaz handlu w niedziele. Polacy zabrali głos
Niedziele handlowe, wprowadzone w 2018 r. przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, po 6 latach wciąż nie zostały przez rynek i opinię publiczną zaakceptowane. Wolne od handlu niedziele dzielą Polaków niemal na pół, a długi w sektorze handlu rosną.
Niedziele handlowe podzieliły Polskę niemal na pół
Najnowsze badanie przeprowadzone na zlecenie Biura Informacji Gospodarczej Info Monitor, największej bazy danych dłużników w Polsce, zostało opublikowane w… niedzielę handlową 28 kwietnia. Z raportu wynika, że konstrukt prawo-społeczny, jakim od 2018 r. są niedziele niehandlowe dzieli Polaków niemal na pół, jednocześnie w sporym zakresie spełniając swoje cele i “obserwując z boku” rosnące zadłużenie segmentu handlu detalicznego.
Zobacz też: Porównał ceny paliwa na stacjach. “Wyniki szokują”
Niedziele niehandlowe podzieliły naród. Po 6 latach wciąż nie ma zgody
Niedziele niehandlowe zostały wprowadzone jako obligatoryjny zakaz prowadzenia handlu detalicznego w niedziele, z wyjątkami ustalanymi przez rząd na konkretne dni zwolnione z tego zakazu (np. jedna niedziela w miesiącu). Rzecz jasna po 2018 r. mieliśmy do czynienia z szeregiem zmian legislacyjnych i nowych rozwiązań przedsiębiorców z łatwością omijających przepisy, ale co do zasady - w niedzielę w Polsce handel istnieje w bardzo ograniczonym zakresie.
W 2024 r. wśród wszystkich 52 niedziel - zakupy zrobimy jedynie w 7 z nich. Z badania zleconego przez Big Info Monitor “Polacy a handel w niedzielę” wynika, że dla 18 proc. respondentów nie ma to znaczenia, a dokładnie po 21 proc. osób deklaruje stanowiska skrajne : poparcie dla absolutnej wolności handlu w niedzielę, lub przeciwnie - całkowitego jego zakazania. Pozostałe 40 proc. osób, jak czytamy, wybiera opcje pośrednie - czyli np. handel dozwolony w niektóre niedziele. “Jednak większość chciałaby, by było ich (niedziel handlowych - red.) więcej” - piszą w opracowaniu badań autorzy.
Wśród wymienionych 40 proc. - osób, które cechują się stanowiskiem “miękkim”, wymieniano kolejno:
- 17 proc.: dwie niedziele w miesiącu handlowe,
- 14 proc.: jedna niedziela w miesiącu handlowa,
- 9 proc.: kilka niedziel powinno być handlowych (5-6).
Argumenty? Dość standardowe: wolność i rodzina
Badacze zrelacjonowali też metodykę debaty wokół handlowych i niehandlowych niedziel. Największa grupa zwolenników zakazu handlu (52 proc.) argumentuje, że zakupy można zrobić w pozostałe dni tygodnia, a ten jeden dzień - zgodnie z polityczną narracją z 2018 r. - powinien być przeznaczony “dla rodziny". Trudno jednak ukryć, że w jakimś stopniu istotnie niedziele niehandlowe przełożył się na “czas z rodziną”, bo blisko 20 proc. Polaków ma właśnie w ten sposób spędzać wolne niedziele - z rodziną.
Przeciwnicy natomiast podnoszą w znacznej większości (48 proc.) argument o wolności wyboru, jaką człowiek każdorazowo powinien mieś, decydując o swoim czasie i sposobie jego spędzania. Część podnosiła też duże kolejki, jakie niehandlowe niedziele generują w sklepach w soboty.
Budżet, czyli przykre dane
W kontekście finansów badacze punktują, że niedziele niehandlowe nie przyczyniły się do oszczędności - jeżeli nie wydajemy w niedzielę, najpewniej podwajamy wydatki w sobotę, więc 87 proc. ankietowanych deklaruje, że ich zakupowy budżet się nie zmienił. Ci, którzy kupują więcej (więcej wydają), wymieniali m.in. zakupy online ale też kupowanie “na zapas” - i w konsekwencji marnowanie żywności. Niewielki odsetek deklarował też robienie zakupów w sklepach, które w niedziele są otwarte, zwykle droższe.
Handel odczuwa niehandlowe niedziele i nasz “strach”
W segmencie badań poświęconych kosztom, autorzy piszą, że zadłużenie sektora handlu detalicznego regularnie rośnie - wg. danych z Rejestru Dłużników na koniec lutego suma zaległości wobec dostawców i banków zbliżyła się do rekordowych 3,2 mld zł. W trakcie minionego 2023 r. ta suma zwiększyła się o blisko 349 mln zł, czyli +12,4 proc. Średnio detalista ma 90 tys. zł długu.
Wśród powodów zadyszki handlu detalicznego wskazuje się m.in. ograniczone budżety Polaków, na które - co ciekawe - nie wpłynęły specjalnie takie narzędzia finansowe jak podwyżka pensji minimalnej, waloryzacja emerytur, czy świadczeń socjalnych (500+ na 800 +), ani mniejszy podatek na żywność. Sławomir Grzelak, prezes Big Info Monitor, opiniuje w tym kontekście, że “handel musi walczyć o każdego klienta”.
Polacy boją się o kondycję swoich budżetów domowych, co wpływa bezpośrednio na przychody handlu, który odczuwa zachowawczość i uważność podczas dokonywania zakupów.
Co na to “biznes”?
Stanowisko samego "biznesu" - czyli przedsiębiorców - jest równie rozbieżne, co stanowisko konsumentów i mniej więcej zachowuje rozkład głosów. Autorzy raportu przytaczają m.in., że tylko 19,4 proc. badanych podziela opinię o całkowitym zakazie handlu, a większość postuluje powrót niedzielnego handlu, co zresztą podnosiła już w swoim stanowisku m.in. Polska Rada Centrów Handlowych, pisząc o niedzieli handlowej w kategorii “silnego bodźca do wzrostu sprzedaży detalicznej, konsumpcji gospodarstw domowych i polskiego PKB”. - Klienci powinni mieć wolny wybór i jeśli chcą robić zakupy w niedzielę, powinni mieć taką możliwość - opiniowali. Przypomnijmy, że obecnie w Sejmie pozostaje m.in. projekt ustawy Polski 2050, który zakłada zmiany w niedzielach niehandlowych łagodząc obecne prawo i ustanawiając 2 niedziele handlowe w miesiącu. Klub zapowiadał, że będzie przekonywał koalicjantów do poparcia projektu.