435 osób straci pracę, zamyka się ogromy zakład. "Spirala bezrobocia i beznadziei"
”To jest dramat”. Tak upadek Walcowni Rur ”Andrzej” podsumowuje Michał Rytel. Zakład już wkrótce ma zostać zamknięty, a ponad 400 osób straci pracę. Burmistrz mówi o ludzkiej tragedii i ekonomicznej katastrofie.
Największy pracodawca w gminie zwolni wszystkich pracowników
Gmina Zawadzkie w 2019 roku została uznana za najbiedniejszą w całej Polsce, na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego. To właśnie tam w ciągu kilku najbliższych miesięcy zostanie zamknięta Walcownia Rur ”Andrzej”. W efekcie pracę straci 435 osób . Niektórzy pracowali tam od kilkudziesięciu lat.
Decyzja biznesowa po stronie spółki zapadła i nie widzimy możliwości, żeby ją cofnąć — poinformowała Anna Janocha, rzeczniczka prasowa grupy kapitałowej Boryszew w rozmowie z money.pl.
Wszystko wskazuje więc na to, że już nic nie da się zrobić i nawet zapowiedziany na 4 czerwca protest ”Solidarności” nie uchroni walcowni przed zamknięciem . Pozostaje zatem pytanie, czy można jakoś pomóc ludziom, którzy wkrótce zostaną bez środków do życia.
Decyzja o likwidacji walcowni została podjęta "z uwagi na przestarzałą technologię produkcyjną , wysokie koszty utrzymywania działalności produkcyjnej oddziału i przewidywany stały wzrost tych kosztów”, wyjaśniono w komunikacie giełdowym.
”Zrobimy wszystko, żeby nie wpaść w spiralę bezrobocia i beznadziei”
Burmistrz Zawadzkiego, Michał Rytel, z przejęciem mówi o nadchodzącym upadku walcowni. Na działanie pozostało niewiele czasu — jak poinformowała zarządzająca fabryką spółka, zakład będzie wygaszany do końca września . Burmistrz zapowiedział już, że w tym czasie ” zrobi wszystko, żeby nie wpaść w spiralę bezrobocia i beznadziei”.
Przed laty zakład zatrudniał 4-5 tys. osób i od zawsze był kojarzony z gminą. Tutaj w 1836 r. powstała huta "Andrzej". Niestety z roku na rok zakład powoli umierał. Gmina Zawadzkie nigdy nie była liderem w zarobkach, dlatego to gigantyczny problem. Ale startując w wyborach, wiedziałem, w jakim jesteśmy miejscu, chociaż nie spodziewałem się upadku walcowni. Nikt tego nie zakładał. Chcę wyciągnąć gminę z dołka, jestem pewien, że będzie tylko lepiej, ale nie zmieni się to z dnia na dzień — mówił Michał Rytel w rozmowie z money.pl.
Dodaje, że decyzja spółki była jak ”grom z jasnego nieba” zarówno dla pracowników, jak i dla niego. Do tej pory walcownia przynosiła gminie około 200-300 tysięcy złotych miesięcznie wpływów z podatków . Jej zamknięcie to ogromny cios gospodarczy.
”Najważniejsi są ludzie”
Mimo że sytuacja wydaje się beznadziejna, burmistrz zamierza znaleźć rozwiązanie problemu . Już teraz rozpoczął poszukiwanie wakatów w okolicy — w powiecie oleskim znalazło się 130 miejsc pracy . ”Jest to jakiś punkt wyjścia”, podsumował Rytel.
W całej sytuacji najważniejsi są ludzie. Rozmawiałem z dyrektorem powiatowego urzędu pracy oraz ze starostą. Będę pisać do rządu i odpowiednich ministerstw, pytając o wsparcie i dodatkowe środki na programy dokształcania lub uwolnienie środków, które pomogą w otwarciu swoich firm, jeśli będą na to chętni — zapowiedział burmistrz Zawadzkiego.
”Nie spocznę, dopóki sytuacja się nie poprawi”, dodał Rytel. Przyznał, że najbardziej obawia się efektu domina — zadłużenia byłych pracowników, spadku zysku lokalnych przedsiębiorców, brak pieniędzy na kulturę.
Zrobię wszystko, żeby gmina nie wpadła w spiralę bezrobocia i beznadziei, żeby wyciągnąć ją z tej sytuacji — obiecuje Michał Rytel.
źródło: money.pl