Co dalej z siecią NEONET? Spółka przeprowadza zwolnienia grupowe i zamyka sklepy
Na początku grudnia gruchnęła nowina, według której sieć NEONET ogłosiła upadłość. Choć była to prawda, to ogłoszenie upadłości było rodzajem ucieczki do przodu ułatwiającej formalnie proces restrukturyzacji. Dziś wiemy już więcej, w jaki sposób zmieni się NEONET, aby spłacić wierzycieli i kontynuować operacje.
NEONET w restrukturyzacji
NEONET to polska sieć, założona w 2003 roku, która przez 30 lat działalności dorobiła się 300 sklepów stacjonarnych i dużego serwisu e-commerce . Tym większym zaskoczeniem mogło być ogłoszenie upadłości. Władze spółki poinformowały jednak, że jest to tylko zabieg formalny, który ma ułatwić restrukturyzację.
Informację tę szybko udało się potwierdzić, zaś NEONET podtrzymywał cały czas deklarację, że zmiany wewnątrz sieci nie będą odczuwalne dla klientów – bez przeszkód miały być realizowane zarówno zakupy w sklepach, jak i zamówienia internetowe. I wygląda na to, że rzeczywiście tak było – nie nastąpił wysyp krytycznych komentarzy, jaki niewątpliwie pojawiłby się, gdyby NEONET nie wywiązywał się z obowiązków.
Grupowe zwolnienia i zamknięte sklepy NEONET
Teraz spółka informuje, jaki kierunek obiera restrukturyzacja. Zaskoczeń nie ma – dojdzie do zwolnień i likwidacji sklepów . Pracę w sieci ma stracić od 80 do 100 osób, zarówno w centrali spółki we Wrocławiu, gdzie pracuje w tej chwili 377 osób, jak i w likwidowanych sklepach. Nie została ujawniona lista lokalizacji sklepów, które NEONET ma zamiar zamknąć.
Władze NEONET zapewniają, że zwolnieni otrzymają odprawę w wysokości determinowanej przez staż pracy w sieci . Jak zwykle w takich sytuacjach deklarowana jest pomoc w odnalezieniu nowej pracy oraz możliwość zatrudnienia na innych stanowiskach w ramach grupy kapitałowej.
Cele NEONET pozostają ambitne
Mimo redukcji zatrudnienia konieczności zamykania kolejnych sklepów (ich liczba nie jest znana, jednak wiemy, że część już zamknęła podwoje), NEONET ma ambicje utrzymać swoją dotychczasową pozycję. Trudno jednak oczekiwać, że dziura w podaży wynikająca z zamknięcia sklepów może zostać zasypana przesunięciem popytu na kanał e-commerce.
Zobacz także: Gigantyczna kara dla Canal+ Polska. Poszło o telefony do klientów