Płacili obywatelom za zawieranie małżeństw. Eksperyment przyniósł nieoczywiste skutki
Spadająca liczba zawieranych małżeństw oraz związany z nią kryzys dzietności to w Europie powszechny problem, z którym boryka się również Polska. Program 500, a następnie 800 plus nie przełożył się na wzrost urodzeń w naszym kraju. Co stałoby się jednak gdyby płacić nie za dzieci, a za zawierane małżeństwa? Serwis „Money.pl” wskazując na przykład płynący z Austrii, przedstawia nieoczywiste wnioski.
Pieniądze dla nowożeńców zamiast dla dzieci
Według „Sprawozdania Rady Ministrów z realizacji ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci w 2023 roku” program „Rodzina 500+”, a od stycznia „Rodzina 800+” nie zadziałał. W obliczu postępującego w Polsce kryzysu demograficznego nie zwiększył dzietności, ani nie wpłynął na zmniejszenie zasięgu skrajnego ubóstwa.
Czy lepiej sprawdziłoby się zatem przeznaczenie tych środków na zachęty dla młodych ludzi do zawierania małżeństw? Jak przekonuje Money.pl, by odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się przykładowi Austrii, gdzie w latach 80. XX wieku wprowadzono wysokie świadczenia finansowe dla nowożeńców.
Zaskakujące wnioski płynące z Austrii
Austriacki eksperyment, którego wyniki ostatecznie oceniono kilkadziesiąt lat później, wykazał, że zachęty pieniężne mogą skutecznie zwiększyć liczbę zawieranych małżeństw. Jednakże badania przeprowadzone na grupie par, które pobrały się przez wzgląd na te dopłaty przyniosły zaskakujące wyniki. Okazało się bowiem, że choć małżeństwa te były (na przekór teorii ekonomii) równie stabilne co inne, to… miały średnio mniej dzieci.
Naukowcy tłumaczą to tym, że decyzja o zawarciu małżeństwa była w przypadku tych par motywowana przede wszystkim korzyściami finansowymi, a nie głęboką potrzebą stworzenia rodziny. W 1987 roku w Austrii ogłoszono więc, że świadczenie zostanie wycofane, co skutkowało jeszcze większą liczbą małżeństw, chcących się jeszcze na nie „załapać”. Ostatecznie dopłaty dla nowożeńców wycofano w 1988 roku.
Jak czytamy w serwisie, w przypadku związków zawartych przez dwie osoby, z których żadna nie była rozwodnikiem, liczba dzieci urodzonych do 2007 r. była o 17 proc. niższa niż w hipotetycznym scenariuszu, w którym małżeństwa te powstałyby bez wsparcia rządu.
Obawy, że krańcowe małżeństwa (te, które powstały dzięki świadczeniu pieniężnemu – red.) są mniej stabilne – a nawet mogą prowadzić do wzrostu liczby dzieci dotkniętych rozwodem rodziców – okazały się nieuzasadnione. Ale to, czy inwestowanie pieniędzy podatników w zachęty do zawierania małżeństw jest opłacalne, jest osobną kwestią – wnioskowali austriaccy ekonomiści.
Austriacy doszli zatem do wniosku, że więcej sensu zamiast dopłat do małżeństw, mogłyby mieć dopłaty do dzieci. Polskie doświadczenia pokazują jednak, że wcale tak nie jest.
Kryzys demograficzny w Polsce i jeden jasny punkt
Nad Wisłą również obserwujemy coraz wyraźniejszy spadek liczby zawieranych małżeństw. W 2023 roku zawarto ich najmniej od lat, a liczba ta wciąż maleje. Polacy decydują się na życie bezdzietne, a nasze społeczeństwo się starzeje. W 2026 roku mediana wieku ludności w Polsce wyniesie ponad 50 lat, czyli o 7 więcej, niż w 2023 roku. Żeby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, to w danym roku – na każde 100 kobiet w wieku 15–49 lat – powinno przypadać średnio co najmniej 210–215 urodzonych dzieci. Obecnie w Polsce przypada ich ok. 116.
Przyczyn tego zjawiska jest wiele, m.in. starzenie się społeczeństwa, zmiany w podejściu młodych osób do rodziny i związków partnerskich, trudności ekonomiczne i dostęp do mieszkań - ponad połowa młodych dorosłych wciąż mieszka z rodzicami.
Według danych GUS, na ciemnej mapie demograficznej Polski, znajduje się jeden jasny punkt. Są nim cudzoziemki, wśród których notuje się stały wzrost liczby urodzeń. Odsetek takich kobiet stale rośnie – w 2023 roku były odpowiedzialne za 6,7 proc. wszystkich urodzeń. W 2022 oraz 2021 roku było to odpowiednio 5,5 proc. oraz 2,7 proc. W projekcie budżetu na 2025 rok aż 97 mld złotych, czyli prawie jedna trzecia wydatków, ma zostać przeznaczona na politykę rodzinną. Zdecydowaną większość tych pieniędzy pochłonie program 800+.