Szef NATO ostrzega. "Zacznij uczyć się rosyjskiego"
Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego podczas wizyty w Brukseli brutalnie przedstawił ponurą przyszłość, która czeka Europę, jeśli ta nie zacznie podchodzić poważnie do kwestii zbrojeń. Czasu na zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom kontynentu jest coraz mniej – przekonywał. Tymczasem w Finlandii trwa szczyt NATO, w którym udział bierze Donald Tusk. Polski premier do Helsinek pojechał z pakietem propozycji.
Organizacyjna mobilizacja NATO
Szef NATO Mark Rutte apeluje, by państwa Unii Europejskiej zwiększyły wydatki obronne do poziomu przekraczającego 2 proc. PKB. W jego ocenie to jedyny sposób, by za kilka lat nie uczyć się języka rosyjskiego i nie uciekać na drugi koniec świata. Tak ostro sformułowane ostrzeżenie padło z ust szefa NATO podczas debaty w Parlamencie Europejskim, gdzie podkreślono, że obecny poziom finansowania wojskowości nie wystarczy w dynamicznie zmieniającej się architekturze bezpieczeństwa.
Tymczasem w stolicy Finlandii odbywa się szczyt państw bałtyckich NATO, z udziałem m.in. premiera Donalda Tuska. Szef polskiego rządu do Helsinek pojechał z całym pakietem propozycji dla regionu bałtyckiego.
„Teraz jesteśmy bezpieczni, ale już za 4-5 lat nie będziemy”
Rutte zapewnił, że nigdy nie był zwolennikiem przekraczania 4 proc. PKB na zbrojenia, jednak jednocześnie zaznaczył, że 2 proc. to zbyt mało na obecną sytuację geopolityczną. Uznał również za niezbędne, by każdy członek Sojuszu poczuwał się do pełnej odpowiedzialności wynikającej z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego – niezależnie od tego, czy znajduje się na wschodniej flance, czy tysiące kilometrów dalej. „My wszyscy jesteśmy wschodnią flanką” – mówił.
Rutte przekonywał, że za kilka lat możemy nie być już tak bezpieczni jak dzisiaj, jeżeli braknie dalszych nakładów na obronność.
Jeżeli nie będziemy wydawać więcej, to teraz jesteśmy bezpieczni, ale już za 4-5 lat nie będziemy. Jeżeli tego nie zrobisz, zapisz się na lekcje rosyjskiego lub wyjedź do Nowej Zelandii – przekonywał Rutte.
Zdaniem szefa NATO, europejski przemysł obronny powinien zwiększyć produkcję i zachować otwartość również na firmy z krajów sojuszniczych, które nie należą do UE. Podkreślił, że w NATO nie można dzielić obywateli na lepszych i gorszych – każdy jest członkiem jednej, spójnej wspólnoty obronnej. Według niego dokładnie tak samo należy traktować wymianę doświadczeń i zaawansowane projekty w ramach militaryzacji.
Tusk: Musimy być gotowi do radykalnych decyzji
Tymczasem we wtorek 14 stycznia w Helsinkach odbywa się szczyt państw bałtyckich NATO, z udziałem m.in. premiera Donalda Tuska. Podczas spotkania mają zostać omówione kwestie dotyczące ochrony infrastruktury na dnie Bałtyku, przeciwdziałania tzw. flocie cieni przewożącej rosyjską ropę oraz zwiększonej obecności Sojuszu w tym regionie.
Fińska stolica wybrana została z rozmysłem - odpowiada za intensywne działania w obliczu ostatnich incydentów na Morzu Bałtyckim, co zdaniem Tuska stanowi modelowy przykład stanowczego reagowania na potencjalne zagrożenia.
Finlandia zareagowała adekwatnie. To był pierwszy przykład, że takie stanowcze działania, o które apelowała Polska, mogą przynieść skutek. Chodzi o odstraszanie — przekazał Donald Tusk.
Szef polskiego rządu zaznaczył, że zaproponował stworzenie zintegrowanego systemu patroli morskich, w których udział brałyby zarówno jednostki NATO, jak i narodowe flotylle krajów regionu. Ponadto ujawnił, że Norwegia i Wielka Brytania stosują sztuczną inteligencję w celu weryfikacji łańcuchów dostaw oraz identyfikacji podmiotów podejrzanych o obchodzenie sankcji. Z podobnych narzędzi mają też korzystać państwa bałtyckie i Polska, aby skuteczniej chronić bezpieczeństwo energetyczne oraz zapobiegać nielegalnemu transportowi surowców przez Rosję .
Premier Tusk podczas konferencji prasowej wskazał, że żadna armia nie zdoła nadzorować całego Bałtyku w stu procentach, dlatego kluczowa staje się polityka odstraszania.
To jest też częściowo biznes, a nie tylko polityka. Trzeba skutecznie zniechęcić tych, którzy na tym zarabiają. Skutecznie zniechęcimy, gdy będzie widać wyraźnie, że jesteśmy gotowi do radykalnych decyzji, gdy dochodzi do naruszenia bezpieczeństwa Bałtyku - mówił Tusk.