NBP rusza na pomoc rządowi. A pomoc będzie niezbędna, bo przedstawiona w tym tygodniu tzw. tarcza antykryzysowa ma kosztować – według wyliczeń przedstawionych przez rząd – 212 mld zł.Z wyliczeń ekonomistów, które przedstawia Business Insider wynika, że potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa - uwzględniając ekstra wydatek na tarczę antykryzysową i mniejsze dochody - wzrosną łącznie w tym roku z 15 mld zł do 100-130 mld zł.Eksperci zwracają uwagę na sytuację banków, które są obciążone kosztami wakacji kredytowych oraz koniecznością podtrzymywania kredytu dla przedsiębiorstw. Bez NBP nie będą one w stanie wykupić emitowanego przez Ministerstwo Finansów długu. Przynajmniej w tej skali.- Obniżka rezerwy obowiązkowej przez NBP uwolniła 40 mld zł środków i te pieniądze prawdopodobnie przepłyną w obligacje rządowe. Banki przed wybuchem epidemii miały nadpłynność, więc nie będą mieć dużej alternatywy - mówi w rozmowie z portalem Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.- Wychodzi na to, że resztę, czyli 60-90 mld zł będzie musiał wyłożyć NBP. Już w czwartek na aukcji Skarbu Państwa kupił obligacje za 2,6 mld zł - dodaje Benecki.
Podczas wtorkowego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o obniżeniu stóp procentowych o 0,5 pkt proc. - z 1,5 do 1 proc. Decyzja ta ma na celu wsparcie gospodarki, która w związku z epidemią koronawirusa może w tym roku mocno zwolnić.Money.pl zwraca uwagę, że tak tani pieniądz nie był jeszcze nigdy w historii. Serwis przypomina, że jeszcze dekadę temu oprocentowanie wynosiło 3,5 proc., zaś na początku lat 2000 niemal 20 proc.
Nie trzeba było długo czekać na pojawienie się oszustów, którzy wykorzystają do niecnych celów obawy Polaków w związku z epidemią koronawirusa.Owe obawy dotyczą m.in. środków pieniężnych obecnych na naszych kontach bankowych. Co i rusz pojawiają się (np. w mediach społecznościowych) doniesienia dotyczące możliwości zamknięcia banków, co powoduje, że coraz większa grupa Polaków decyduje się wypłacać zgromadzone środki.
NBP ujawniło plan emisji monet i banknotów, które niewątpliwie nazwać możemy "specjalnymi". Limitowanych kolekcji w 2020 roku będzie 21, a największe emocje niewątpliwie wzbudza moneta smoleńska. Wynika to z wciąż żywego w polityce sporu dotyczącego kontekstu tragedii w Smoleńsku. Właściwie należałoby mówić "monety", gdyż te będą dwie - jedna mniejsza, bo o średnicy 2,1 cm, a druga większa, gdyż o średnicy 3,2 cm.Znane są nie tylko ich wymiary, ale data emisji oraz nominały. NBP wypuści monety smoleńskie, które naturalnie zostaną wypuszczone do obiegu z okazji 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej, będą emitowane już w marcu 2020 roku. Większa z nich będzie warta 10 złotych. Z kolei mniejsza może "poszczycić się" znacznie większym nominałem. Mowa bowiem aż o 100 złotych wartości monety. Wiadomo też, że NBP wyemituje 14 tys. sztuk monet o wartości 10 złotych i 1,5 tys. tych, których wartość sięgać będzie 100 złotych.
NBP wprowadzi do obiegu banknot o nominalnej wartości 19 złotych. Ten będzie formą upamiętnienia 100-lecia powstanie Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Jak informuje sam Narodowy Bank Polski, emisja banknotu ma być podkreśleniem specjalnej, szczególnej funkcji, jaką PWPW pełni w życiu Polski. - Emisja banknotu kolekcjonerskiego upamiętniającego 100-lecie powstania Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych podkreśla szczególną funkcję, jaką PWPW pełni wobec państwa polskiego i jego obywateli - podał NBP.
W raporcie NBP można przeczytać, że szacunkowa wartość nieruchomości w Polsce wynosi 3,8 biliona zł - podaje portal bankier.pl. Jest to wzrost względem zeszłego roku, kiedy szacunek wyniósł 3,4 biliona zł.
Inflacja zaczyna rosnąć i wielu analityków zaczyna obawiać się, że w końcu jej poziom przestanie być możliwy do kontrolowania. Składa się na to wiele czynników. Wzrost cen jest spowodowany trudną sytuacją na rynku żywności. Największe znaczenie miał tutaj pomór świń i jego wpływ na ceny mięsa a także susza, która zdziesiątkowała plony. Na utrzymanie odpowiedniego poziomu iflancji nie ma też dobrego wpływu nagłe rozbudowanie świadczeń socjalnych. Efektem tego jest wpływ dużej ilości pieniądza na rynek w krótkim czasie, a co za tym idzie znaczny wzrost cen produktów i usług.
Z ostatnich danych GUS publikowanych przez money.pl wynika, że progonozy dotyczące hamowania polskiej gospodarki się sprawdziły. PKB nie rośnie już na poziomie 4,7% lecz 4,2% co oznacza lekkiej spowolnienie. Dane dotyczące inflacji także nie zachwyacją, ta wzrasta bowiem z 2,6% do 2,9% i progonozuje się dalszy jej wzrost. To oznacza niestety dalszy wzrost cen produktów żywnościowych, paliwa czy tekstyliów.
Nawet wchodzenie do przedsionka eurolandu, jakim jest system ERM2, byłoby bardzo złą i niezwykle szkodliwą decyzją. Wejście do ERM2 nie dałoby praktycznie żadnych korzyści - cytuje Glapińskiego PAP.