Zapaść polskich firm. Idzie trzęsienie ziemi, te branże oberwą najmocniej
Poprawa sytuacji gospodarczej w Polsce nie przekłada się natychmiastowo na kondycję samych przedsiębiotstw - dowiadujemy się z raportu Allianz Trade. Inercja ta doprowadza do dalszych wzrostów liczby firm, które ogłaszają niewypłacalność i na razie ubezpieczyciel nie widzi szans na poprawę. To oznacza kolejne upadłe przedsiębiorstwa, przy czym można już wskazać zarówno regiony, jak i branże, które są na to najbardziej narażone. Dane z pierwszego półrocza 2024 r. nie dają przedsiębiorcom borykającym się z niską rentownością zbyt wiele powodów do optymizmu.
Napływają pesymistyczne dane o upadłości polskich firm
Z raportu opublikowanego przez Allianz Trade wynika, że tylko część przedsiębiorstw korzysta na odbiciu aktywności gospodarczej. Namacalnych skutków zwiększenia wzrostu realnego PKB z 0,2 proc. w 2023 r. do 3,2 proc. w 2025 r. mogą nie doczekać tysiące polskich firm, zwłaszcza tych o niskiej dotychczasowej rentowności. Liczba niewypłacalnych przedsiębiorstw nie tylko rośnie, ale też trend ten ma się utrzymywać dłużej, niż wcześniej zakładali to analitycy.
W pierwszej połowie 2024 r. odnotowano 2403 przypadki upadłości firm , co stanowi aż 7-procentowi wzrost rok do roku. Te dane pozwalają Allianz na wyznaczenie efektu bazowego i prognozy, według której w całym roku 2024 upadłość ogłosi 4,7 tys. firm. Oznacza to, że w tym roku upadnie o 5 proc. firm więcej niż w minionym. Bezpośrednią przyczyną jest zbyt wolne przełożenie poprawy w gospodarce na kondycję sektora prywatnego, niemniej źródłem tego są poważniejsze problemy strukturalne.
Najbardziej podatne branże i regiony Polski
Zjawisko jest wyraźnie nieproporcjonalne i podziału można wyróżnić zarówno ze względu na branżę, jak i region kraju. Nie należy sugerować się jednak wyłącznie największym procentowym wzrostem, który ma miejsce w województwach opolskim, lubuskim i łódzkim. Tam winę za wysoki procent wzrostu upadłych firm ma bowiem odpowiadać ogólnie niewielka baza firm. Zamiast tego Allianz Trade zaleca zwracać uwagę na województwo mazowieckie , gdzie przyrost liczby niewypłacalności firm wzrósł w I połowie br. (9 proc. do 47 proc. w opolskim), jednak stałość danych z Mazowsza źle rokuje na przyszłość.
Podobna sytuacja ma miejsce w Wielkopolsce i w województwie opolskim. Autorzy raportu są zdania, że statystycznie to w tych regionach Polski zachodzi największe ryzyko wzrostu upadłości. Prognoza ta utrzymuje się, nawet jeśli pod uwagę się takie czynniki, jak upadłość ze względu na ochronę przed wierzycielami i kwestie toczących się postępowań windykacyjnych.
Jeśli zaś chodzi o najbardziej narażone na upadłość branże, to przoduje budownictwo i transport , które są uzależnione od nowych inwestycji i wolumenów przewozów. Ponadto o 20 proc. rok do roku wrosła dynamika upadłych firm działających w handlu hurtowym. Relatywnie bezpieczna jest branża produkcyjna i usługowa, gdzie dynamika była ujemna, co daje też podstawy do pozytywnych prognoz na najbliższą przyszłość. Analitycy zwracają uwagę na ścisły związek branż najbardziej dotkniętych upadłością z obrotem towarami inwestycyjnymi i towarowymi jak materiały budowlane, drewno, metale, ale też trwałe dobra konsumenckie.
Zobacz: "Całkowity zakaz" zniknie? Polskę czeka nowe prawo
Jakie są przyczyny rosnącej liczby upadłości polskich przedsiębiorstw?
Oprócz przyczyn rosnących niewypłacalności specyficznych dla konkretnych branż raport wskazuje także czynniki obejmujące całą Polską gospodarkę . Wskazuje je Sławomir Bąk, członek zarządu Allianz Trade odpowiedzialny za ocenę ryzyka:
Pierwsza to spadek rentowności, a druga to spadek obrotów. Spowolnienie inflacji nie sprawiło, iż ceny energii i środków produkcji spadły i są niskie - nie, utrzymują się na wysokim poziomie, natomiast spadają nierzadko (lub co najwyżej nominalnie nie rosną) ceny producentów z powodu niskiego popytu i dużych zapasów. Stąd niska rentowność przedsiębiorstw, nie tylko polskich, ale też szerzej, europejskich.
Problem ten w mniejszym stopniu dotyczy firm z Azji i USA, gdyż te nie odczuły tak bardzo jak europejskie przedsiębiorstwa wzrostów cen energii i mają łatwiejszy dostęp do finansowania.