Nieoficjalnie: zakład Intela nigdy nie powstanie, pieniądze tafią na zupełnie inny cel
W połowie września Intel ogłosił swoją decyzję o wycofaniu się z inwestycji w Europie. Porzucona została budowa zakładów we Włoszech, Francji, Niemczech i Polsce. U nas, pod Wrocławiem, miał stanąć zakład testowania procesorów. Rząd próbował jeszcze przekonywać, że jest to tylko zamrożenie, jednak zyskujemy kolejne potwierdzenia, że plany zostały definitywnie pogrzebane.
Pieniądze na zakład Intela mogą zasilić polską zbrojeniówkę
"Rzeczpospolita" informuje, że pieniądze, które rząd zobowiązał się przeznaczyć na budowę zakładu testowania procesorów Intela pod Wrocławiem , mogą zostać przeznaczone na zupełnie inny cel. W ministerstwie rozwoju i technologii miała paść propozycja, aby część z nich przekazać na cele związane z rozwojem polskiego przemysłu zbrojeniowego .
Więcej o sprawie: Intel w kryzysie, ale Polski nie odpuści? Gawkowski: mieszkają we Wrocławiu, z końcem roku wbiją łopaty
Informacja nie została oficjalnie potwierdzona. Warto zwrócić uwagę, że negocjacje w tej sprawie miał prowadzić Jacek Tomczak, były sekretarz stanu w MRiT, który pożegnał się ze stanowiskiem w związku z konfliktem interesów . Tomczak, podobnie jak szef resortu Krzysztof Paszek, od objęcia teki, naciskał na program dofinansowania nisko oprocentowanych kredytów mieszkaniowych. Przed miesiącem Wirtualna Polska ujawniła, że kancelaria notarialna Tomczaka była obsługiwała deweloperów, którzy byliby wraz z bankami głównymi beneficjentami dopłat.
Decyzja o zmianie lokacji środków nie powinna być zaskoczeniem. Choć oficjalnie Intel nie wycofał się z inwestycji w Polsce, to tajemnicą poliszynela jest, że dwuletnie zamrożenie projektu to zasłona dymna . Zakład testowania układów Intela nie powstanie i to nie ze względu na zaniedbania Warszawy, lecz kondycję samego Intela . Ten najpewniej zakończy rok ze stratą i bez dwóch zdań, ze względu nie wiele różnych czynników, jest w najgorszej sytuacji od założenia korporacji w 1968 r.
Zawiła droga inwestycji Intela w Polsce
Od około 2014 r. Intel jest w defensywie, a na niegdysiejszą potęgę padają ciągle kolejne ciosy. Przez dekadę korporacja miała problem z dalszą miniaturyzacją tranzystorów , z czym świetnie rodziło sobie tajwańskie TSMC. Ponadto do dawnej chwały wrócić AMD, swoją drogą zlecający produkcję właśnie w Tajwanie. Następnie odnaleziono sprzętowe luki podatności w architekturze x86 Intela. W efekcie z roku na rok, przez konieczność publikowania aktualizacji omijających zagrożenie, procesory Intela z roku na rok, zamiast przyśpieszyć - zwalniały.
Swój udział w porażce Intela miała rzecz jasna pandemia , która potężnie zachwiała sprzedażą komputerów osobistych - dość powiedzieć, że dopiero dziś, po 4 latach od jej wybuchu, możemy mówić o powrocie poziomów sprzedaży z 2019 r. Wszystko to stopniowo było coraz bardziej zauważalne w wynikach finansowych korporacji, której operacje zaczęły przynosić straty. Pod koniec zeszłego roku Intelowi groził spadek z indeksu 500. najwyżej skapitalizowanych firm na nowojorskiej giełdzie, a na dodatek najnowsze układy były obarczone wadą w zarządzaniu zasilaniem , czego Intel długo się wypierał.
To w takich okolicznościach, a nie przez błędy strony polskiej, Intel najpierw wycofał się z inwestycji we Włoszech i Francji , a następnie z Niemiec i Polski . Jeszcze w lipcu br. z szefem korporacji spotkał się minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Wówczas zapewniano, że inwestycji nic nie grozi, choć wiadomo już było, że przyszłość projektu stoi na ostrzu noża. Jeszcze we wrześniu Polska zwróciła się do Komisji Europejskiej o zgodę na dofinansowanie inwestycji z budżetu państwa, co w przeddzień ogłoszenia decyzji Intela o porzuceniu planów miało oczywiście zasygnalizować, że po stronie RP nie sposób cokolwiek zarzucić.
Bez przesady z innowacyjnością Intela. Pieniądze na zbrojeniówkę, a nie zbrojenia
Równie powszechnie co mylnie uważa się, że w Polsce miała powstać fabryka procesorów. Ta rzeczywiście mogła się przełożyć na wzrost innowacyjności i konkurencyjności polskiej gospodarki. Polacy podejrzeliby intelowskie know-how, procesy technologiczne, wykształciłyby się kadry, a potem, kto wie, nad Wisłą być może zaczęłyby powstawać autorskie procesory już bez Amerykanów do podziału zysków. Rzecz w tym, że Intel nigdy nie chciał postawić w Polsce fabryki procesorów, lecz Zakład Integracji i Testowania Półprzewodników .
Pod Wrocławiem nigdy nie miały być produkowane układy Intela, miały być tam tylko testowane. Faktyczna produkcja miała się odbywać w Magdeburgu w Niemczech, z czego Intel także się zresztą wycofał. Może się okazać, że przekazanie środków na zbrojeniówkę ma większą szansę na konkretne zyski dla Polski, niż inwestycja Intela. Jeśli bowiem zainwestujemy w przemysł zbrojeniowy, a nie zbrojenia , to jest przynajmniej szansa, że Polska będzie mogła sprzedawać opracowany przezeń sprzęt. To, czy do uzdrowienia tej gałęzi polskiej gospodarki wystarczą pieniądze, to już kwestia zupełnie osobna.