Unia Europejska zajrzy do naszych telefonów. Ujawniono nowy projekt: inwigilacja i cenzura?
Stało się coś, co przewidywaliśmy jeszcze pod koniec czerwca. Rada Europejska wznawia prace nad tzw. Chat Control, czyli projektem unijnego nadzoru nad szyfrowaną komunikacją. Po fiasku w gromadzeniu większości podejmowana jest kolejna próba przeforsowania prawa, które postrzegane jest jako inwigilacja komunikacji elektronicznej w UE. Kto ma rację?
Chat Control - czym jest i dlaczego wzbudza takie kontrowersje?
Chat Control to robocza nazwa regulacji, która ma uniemożliwić wysyłanie multimediów w komunikatorach, jeśli nie zostaną one pozytywnie zweryfikowane jeszcze przed zaszyfrowaniem. Celem jest walka z dystrybucją treści prezentujących przemoc i nadużycia seksualne wobec dzieci . Przeciwnicy tego pomysłu nie oponują jednak przed celem, lecz przed środkami. Te gruntownie podkopują mechanizmy współcześnie kluczowe dla ochrony prywatności w internecie.
Spora część współczesnych komunikatorów internetowych , na czele z najpopularniejszym WhatsAppem, ale też Messengerem czy Signalem, stosuje tzw. szyfrowanie end-to-end . W skrócie oznacza to, że wiadomość, także zawierająca multimedia, jest szyfrowana jeszcze na urządzeniu nadawcy. Przez infrastrukturę producenta komunikatora przetwarzana jest w postaci zaszyfrowanej i trafia na urządzenie odbiorcy. Ten jest wyłącznym dysponentem klucza, który może odszyfrować wiadomość.
Zobacz: Twórca Telegrama został zatrzymany. Dziś usłyszy poważne zarzuty
Dzięki szyfrowaniu end-to-end wiadomość mogą zatem odczytać tylko jej nadawcy i odbiorcy. Przy poprawnym wdrożeniu nie ma zaś możliwości, aby dostęp do treści uzyskał ktokolwiek inny, nawet operator serwerów, za pośrednictwem których wiadomości są przesyłane. Podkreślmy to - przy poprawnym wdrożeniu nawet na żądanie najwyższych organów wymiaru sprawiedliwości big tech, jak Meta, będzie mógł dostarczyć wiadomość najwyżej w zaszyfrowanej postaci.
Pomysł na obejście tego zabezpieczenia, który proponowane jest w ramach Chat Control, to wdrożenie na urządzeniach Europejczyków oprogramowania automatycznie sprawdzające treść, którą ci chcą wysłać za pomocą komunikatora . Sprawdzać jeszcze przed zaszyfrowaniem . Program ma szukać wzorców charakterystycznych dla zwalczanych treści. Jeśli zaś użytkownik nie zgodzi się na stosowanie takiego mechanizmu, w ogóle nie będzie mógł wysyłać multimediów.
Chat Control powraca - propozycja znów będzie częścią obrad
Od strony technicznej Chat Control jest absurdem. Proponowany mechanizm est po prostu nieskuteczny już na papierze. Blokowanie możliwości wysyłania zdjęć i multimediów w niczym nie przeszkadza, aby treść przesłać w postaci dowolnego kodu czy z użyciem steganografii, czyli ukrywania danych w plikach graficznych z użyciem wolnych jednostek informacji. Nawet jeśli zignorujemy bezprecedensowe naruszenie prywatności czy tajemnicy korespondencji, proponowane mechanizmy będą więc zwyczajnie nieskuteczne.
Zignorować ich jednak nie sposób, co zresztą łatwo dostrzec w dotychczasowym procedowaniu wniosków o wprowadzenie Chat Control . Próbowano tego dokonać dwukrotnie, pomysł był forsowany m.in. w czasach belgijskiej prezydencji. Teraz stery dzierżą Węgrzy i już w lipcu informowaliśmy, że należy się spodziewać, że to, czego nie udało się wprowadzić drzwiami, unijni dygnitarze będą próbowali kolanem wepchnąć przez okno.
Doktor Patrick Breyer, członek Europejskiej Partii Piratów i były eurodeputowany z Niemiec, opublikował w serwisie Mastodon komunikat, w którym zwraca uwagę, że Chat Control znów znalazło się w porządku obrad Rady UE . Treść dokumentu nie została ujawniona, jednak z opisu wiemy, że chodzi o “wniosek dotyczący rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiającego przepisy dotyczące zapobiegania niegodziwemu traktowaniu dzieci w celach seksualnych i zwalczania tego zjawiska”. Dokładnie tak samo Chat Control był opisywany poprzednio, w lipcu.
Rozstrzygnięcie kolejnej próby przeforsowania Chat Control już za kilka dni
Przed dwoma miesiącami wniosek upadł jeszcze zanim trafił pod obrady. Wnioskodawcy z Belgii wiedzieli wcześniej, że nie uzbierają większości i wycofali dokument z porządku obrad. Zaważyć miało labilne przedstawicielstwo Francji, które w zamian za poparcie dla Chat Control chciało ugrać głosy “za” dla własnych inicjatyw w kolejnych głosowaniach. Na przełomie czerwca i lipca się to nie udało, a jak będzie tym razem? Przekonamy się 4 września br. , na który zaplanowane zostało posiedzenie Rady.