Absurdalne, ale śmiertelnie skuteczne. Ukraińska kolumna pancerna zmieciona z powierzchni ziemi zaskakującą bronią
Do mediów społecznościowych trafiło nagranie z ataku przeprowadzonego przez Rosjan na ukraińskie transportery opancerzone. Do ostrzału, do którego doszło pod Kurskiem, wykorzystano drony sterowane po… kablu. Chociaż takie rozwiązanie może wydawać się absurdalne, to najwyraźniej działa i jest śmiertelnie skuteczne. Tymczasem, jak wskazuje ekspert, Polska nie dysponuje odpowiednimi środkami obrony przed taką formą ataku.
Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie
Pociski kierowane oraz drony sterowane za pośrednictwem kabli światłowodowych to osobliwość, która w warunkach bojowych zdaje jednak egzamin. Na filmie z walk w okolicach Kurska, który opublikowano w mediach społecznościowych, widać jak rosyjskie drony FPV (First Person View) trafiają w kolejne pojazdy opancerzony ukraińskich sił zbrojnych, które zdobywają właśnie kolejne tereny putinowskiego reżimu. Uszkodzono co najmniej siedem transporterów kołowych BTR-4 ukraińskiej produkcji i jeden gąsienicowy transporter produkcji amerykańskiej M113.
Takie pojazdy są wyposażone w specjalne zagłuszarki sygnału, których zadaniem jest unieszkodliwianie dronów. W przypadku dronów i pocisków, które sterowane są kablem, takie rozwiązanie okazuje się jednak zupełnie nieskuteczne.
Ograniczenia kablowego sterowania
Sterowanie kablem charakteryzują się uciążliwymi ograniczeniami – są wolniejsze oraz mają mniejszy, zazwyczaj ograniczony do kilku kilometrów zasięg. W chwili wystrzelenia lub startu, ciągną bowiem za sobą rozwijany ze szpuli kabel światłowodowy. Jak się jednak okazuje, tego typu broni nie należy lekceważyć, szczególnie, że dzięki zastosowanemu połączeniu przewodowemu, potrafi ona omijać stosowane systemy zabezpieczeń. Dotąd popularniejsze było stosowanie światłowodowych pocisków, jednak jak pokazują nagrania z toczącej się obecnie wojny, Rosjanie coraz częściej używają również dronów.
Ekspert zabiera głos w sprawie polskich systemów obronnych
Jeden z aktywnych w mediach społecznościowych ekspertów z dziedziny wojskowości Jarosław Wolski zauważa, że stosowane przez Rosjan rozwiązanie wymaga pilnych działań ze strony polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.
Czas ucieka, a po 900 dniach wojny RUS dorobili się bieda spike'a po światłowodzie, zatem odpornego na WRE (walkę elektroniczną – przyp. red.) i zagłuszarki. I niestety będą iść w tym kierunku, bo może i FPV po światłowodzie jest drogi, ale i tak tani w relacji do kierowanych pocisków przeciwpancernych (np. Lanceta) i niestety masowo użytkowany – efektywny. Czego dowodzi zagłada ukraińskiej kompani zmotoryzowanej pod Giri – pisze Wolski.
W opublikowanym wpisie ekspert przekonuje, że Polska powinna jak najszybciej pozyskać systemy zdolne do niszczenia dronów sterowanych światłowodem, wskazując, że zagłuszarki sygnału, którymi dysponują polskie siły zbrojne, są wobec nich zupełnie nieskuteczne.
I niezależnie, czy kupimy taki, czy inny APS lub optymalnie opracujemy swój. To jest rzecz do pozyskania na wczoraj. Wszak nie ma nic cenniejszego niż życie załóg i desantu. A APS hard-kill jest naprawdę gamechangerem, co już Izrael udowodnił – pisze Wolski.