Nawet 31 tys. zł kary za zbieranie grzybów. Uważaj na limity
Sezon na grzyby trwa w najlepsze. A gdy zaczyna ich brakować w okolicach miejsca zamieszkania — grzybiarze wyruszają w dalsze rejony. Jednak warto przed takim wyjazdem się przygotować, również pod kątem prawnym. W niektórych miejscach możemy się natknąć na limity, które po przekroczeniu przerodzą się w ogromny mandat za... przemyt. Podpowiadamy, jakich miejsc należy unikać.
Gdzie można zbierać grzyby? A gdzie jest to zakazane?
W Polsce zbieranie grzybów jest dozwolone. Wykluczone są jedynie miejsca jak: parki narodowe, rezerwaty przyrody i lasy prywatne. Inaczej jest, chociażby w Holandii, gdzie właścicielem lasów jest królowa i Belgii — tam zbieranie większej ilości grzybów jest zabronione. W Holandii dozwoloną ilością na osobę jest 250 gramów, a w Belgii 10 litrów (jedno wiadro) — i tylko na użytek własny.
We Francji z kolei obowiązuje prawo własności — za zebrane grzyby trzeba nierzadko zapłacić właścicielowi lasu. Istnieją również państwa, w których zbieranie jest dozwolone, jednak w określonych limitach. Dotyczy to Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Z powodu grzybów interweniowali celnicy
To właśnie na zbiory do ostatniego kraju wybrali się Szwajcarzy — nieświadomi limitu dobowego. Niemieckie prawo umożliwia zebranie grzybów jedynie na własny użytek i do (zazwyczaj) 1-2 kg dziennie. Czego można się spodziewać po przekroczeniu limitu? Wysokiej kary finansowej i utraty zebranych grzybów.
Jak opisuje „Gazeta.pl” grupa Szwajcarów zdecydowała się wybrać na grzybobranie do północnych sąsiadów — Niemiec. W ich zbiorach znalazły się głównie borowiki i prawdziwki. Po zbiorach udali się w drogę powrotną samochodem. Gdy przekraczali granicę w okolicach Hohentengen, zatrzymali ich niemieccy celnicy. I dopiero wtedy mieli się dowiedzieć, jak wiele stracą podczas jednego wyjazdu.
Grzywna a w skrajnych przypadkach nawet... więzienie
Jak się okazało, czteroosobowa grupa przewoziła łącznie od 10 do 30 kilogramów grzybów, co znacznie przekraczało górną granicę lokalnych przepisów. Funkcjonariusze oprócz ich skonfiskowania nałożyła na nich karę z powodu naruszenia ustawy o ochronie przyrody. Ile musieli zapłacić? 7,2 tys. euro, czyli blisko 31 tys. złotych.
Nadleśnictwo w Waldshut w Schwarzwaldzie, według „Gazety.pl”, poinformowało, że takie incydenty zdarzają się prawie codziennie. Ignorowanie limitów zbiorów nie jest pojedynczą praktyką, a według niemieckiego prawa ich przekroczenie jest traktowane jako wykroczenie. W takich przypadkach zwykle nakłada się grzywnę do 10 tysięcy euro, ale w wyjątkowych sytuacjach kara może wynieść nawet 50 tysięcy euro, czyli około 215 tysięcy złotych. W Holandii można otrzymać mandat do 4,3 tys. euro lub miesiąc więzienia, a w Belgii — od 2,5 do 10 tys. euro grzywny.