Problem niewystarczającej pomocy dla psów, które pracowałe całe swoje życie w policji czy też innych służbach ratowniczych i nie mają zapewnionej pomocy po odejściu od służby jest zgłaszany już od dawna przez związki zawodowe. W służbach mundurowych służby około 1500 psów, z czego najwięcej w policji, bo 900. Psy pomagają najczęściej przy wyszukiwaniu zwłok, lokalizacji śladów zapachowych, wyszukiwaniem narkotyków na granicach, materiałów wybuchowych na lotniskach i zabezpieczaniu imprez masowych. Psy z reguły pełnią funkcję przed 8 do 9 lat. Gdy pies już odchodzi do cywila po latach wyepłnionej służby, nie ma żadnego systemu pomocy. Opiekę nad takimi psami przejmuje z reguły jego opiekun z czasów pracy. Problem polega na tym, że zapewnienie opieki psu, albo nawet czasem kilku psom, to dość spory koszt, a dofinansowania nie ma. Jak mówi jeden z psich opiekunów cytowany przez Onet, miesięczne utrzymanie psa to ok 200 - 300 zł. Do tego dołożyć należy wizyty weterynajryjne, bo psy które służyły w policji często mają na starość powikłania zdrowotne z powodu ciężkiej pracy.
Polacy w Szwecji powinni się mieć na baczności. Wszystko, niestety, przez naszych własnych rodaków. Jak bowiem donosi portal Interia, w Göteborgu grasuje szajka polskich oszustów, o czym szwwedkzich policjantów poinformowali oszukani Polacy. Okazuje się, że banda jest już funkcjonariuszom znana, a wcześniej grasowała na południowym wybrzeżu kraju i innych regionach.Sposób, w jaki Polacy oszukują, jest iście bezczelny. Najpierw mają w książce telefonicznej wyszukiwać polskobrzmiących nazwisk, a następnie dzwonią do tak wyselekconowanych osób. Kiedy już się dodzwonią, przedstawiają się jako szwedzcy policjanci. Ostrzegają przed grasującą w okolicy bandą złodziei i proponują zdeponowanie w policyjnym sejfie kosztowności.
Policja rozpoczęła w środę 28. sierpnia akcję SMOG. Ta ma na celu wyeliminowanie z ruchu drogowego aut, które nie spełniają norm spalania i nadmiernie trują środowisko. Policjanci w celu sprawdzenia, czy dany samochód zachowuje odpowiedni poziom emisji, mają do dyspozycji dymomierze i analizatory spalin. Policjanci wskazują przy tym, że nie zawsze winna może być stara konstrukcja silnika czy układu wydechowego - często zdarza się, że te kluczowe w produkcji spalin elementy po prostu są zepsute, a kierowcom nie chce się ich naprawiać.Warto dla niewtajemniczonych w procedurę kontroli przypomnieć, że urządzenia te wykorzystywane są zgodnie z instrukcją obsługi, która przewiduje wprowadzenie silnika na biegu jałowym na podwyższone obroty. Ważne jest również to, że urządzenia wykorzystywane przez policjantów są tożsame z tymi, które spotykamy na stacji diagnostycznej, gdzie zasady kontroli są takie same - powiedział w rozmowie z portalem Dziennik.pl podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP