Patologia szukania pracy w internecie. Nawet 25 proc. ogłoszeń to oferty-widmo
Dane dostawców oprogramowania HR podzielili się nowymi danymi, które rzucają zupełnie nowe światło na to, jak wygląda internetowy rynek pracy. "To jakiś horror" - twierdzi jeden z przedstawicieli branży, twierdząc, że nawet 1/4 ofert pracy w sieci to tak naprawdę oferty fikcyjne.
Nawet 25 proc. ofert pracy w sieci to fejki
Według badań przeprowadzonych przez Kantar na zlecenie OLX Polacy szukają pracy przede wszystkim w internecie . Aż 95 proc. wskazuje jako pierwsze źródło ofert serwisy internetowe z ogłoszeniami, równolegle 45 proc. badanych szuka ogłoszeń w mediach społecznościowych, a 35 proc. na stronach internetowych firm.
Najnowsze dane dot. internetowego rynku pracy rzucają nowe światło na oferty pracy publikowane w internecie. Rosnącym problemem jest to, że znaczna część z nich to oferty-widmo, które owszem, są dostępne, lecz nie sposób znaleźć dzięki nim zatrudnienia .
Rynek pracy przygnębiający jak nigdy dotąd
O danych dostarczonych przez serwisy Greenhouse czy LinkedIn informuje "Financial Times". Greenhouse to producent oprogramowania służącego m.in. do obsługi procesów rekrutacyjnych i śledzenia aplikacji na stanowiska. Według danych firmy blisko 1/4 wszystkich publikowanych w internecie ogłoszeń to tak naprawdę fikcyjna .
Fikcja oznacza w tym przypadku, że firmy z różnych przyczyn publikują oferty na dane stanowisko, jednak tak naprawdę nie szukają na nie kandydatów. W amerykańskich serwisach z ogłoszeniami takie propozycje to od 18 do 25 proc. całego rynku. Za największy odsetek ofert-widmo odpowiadają branże budowlana, usługowa i prawnicza .
Również dane z branż takich jak IT, finanse czy opieka zdrowotna są jednoznaczne - internet zalewany jest ofertami pracy w firmach, które nikogo na to stanowisko nie zatrudniają . Jon Stross, prezes i współzałożyciel Greenhouse, nie przebiera w słowach w związku z masowym pojawianiem się ofert-widmo:
To jakiś horror. Rynek pracy stał się bardziej przygnębiający niż kiedykolwiek wcześniej.
Aż 70 proc. przedsiębiorstw wykorzystujących oprogramowanie Greenhouse miało według telemetrii opublikować w II kw. 2025 r. co najmniej jedną ofertę-widmo. Z kolei 15 proc. to takie firmy, których nawet połowa publikowanych ofert tak naprawdę nie wiąże się z planami zatrudnienia kogokolwiek na dane stanowisko.
Dlaczego firmy publikują oferty, skoro nie szukają pracowników?
Według analityków publikacja nadmiernej liczby ofert czy zwyczajnie fikcyjnych ofert pracy ma przede wszystkim dobrze wyglądać. Prowadzenie rekrutacji ma stwarzać wrażenie, że spółka się rozwija, ma rosnące potrzeby . Nie jest to jednak jedyna przyczyna.
Równie ważną przyczyną pojawiania się ofert, z których nikt nie jest zatrudniany, mają być zbyt wysokie oczekiwania pracodawców . w ocenie analityków takie oferty są dostępne w internecie w sposób ciągły z nadzieją na kandydata idealnego. Często też wymagane są kompetencje i doświadczenia, które nijak nie będą pożytkowane na danym stanowisku, a mimo to napływające aplikacje są z tych przyczyn odrzucane.
Pomysłem na ograniczanie liczby ofert-widmo jest według Greenhouse odpowiednie oznaczanie pracodawców, których dotychczasowa historia wskazuje, że ich rekrutacje są skuteczne. W ofertach z ogłoszeniami mogłyby się pojawiać odpowiednie znaczniki weryfikacyjne, które pozwolą określić szukającym, kto tak naprawdę ich potrzebuje, a kto tylko pozoruje działania.