Zmiany w wieku emerytalnym w Polsce. Nowy pomysł ministry wywołał burzę
Państwo skapitulowało w sprawie systemu emerytalnego - zamiast obietnic zasłużonych, godnych emerytur Polaków zachęca się, by przechodzili na nie jak najpóźniej. Głos w sprawie zabrała ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, a jej najnowsza deklaracja wywołała emocji. Przypomniano także o złożonej wyborcom obietnicy.
Ministra pracy: nie będzie podwyższenia wieku emerytalnego
Srebrna rewolucja - takim mianem określa się zmiany demograficzne zachodzące zwłaszcza w zachodnich społeczeństwach. Wyższa oczekiwana średnia wieku skutkuje rosnącym udziałem seniorów w populacji, a stan medycyny pozwala im pracować dłużej. Ma to być uzasadnieniem niepopularnego wśród wyborców podwyższania wieku emerytalnego .
Innego zdania jest ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk szefująca resortem rodziny, pracy i polityki społecznej. W rozmowie z Radiem Zet w czwartek, 16 stycznia Dziemianowicz-Bąk zadeklarowała, że w rządzie w ogóle nie trwają w tej chwili rozmowy o podwyższaniu wieku emerytalnego . Podzieliła się jednak innym pomysłem.
Środowiska maskulinistyczne: na równość ministra reaguje uśmiechem
Według ministry opcji podwyższania wieku emerytalnego nie ma w tej chwili w ogóle na stole posiedzeń rządu. Jednocześnie, podobnie jak środowiska pracodawców czy ZUS , rekomenduje Polakom pozostawanie w aktywności zawodowej jak najdłużej , tak aby otrzymywać wyższe świadczenia. Zachętą jest zerowy PIT dla pracujących emerytów do kwoty ponad 85 tys. zł rocznie.
W ocenie Dziemianowicz-Bąk jeśli do zmian w wieku emerytalnym w ogóle miałoby dojść, to wyłącznie poprzez zrównanie. Nie chodzi jednak o podwyższenie wieku dla kobiet, które aktualnie pracują do 60 roku życia, gdy mężczyźni do wieku 65 lat. Mowa o obniżeniu wieku emerytalnego mężczyzn do poziomu, jakim cieszyć mogą się kobiety.
Na sposób przekazania tej informacji zwróciło już uwagę Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn. Ministra miała bowiem przykład obniżenia wieku emerytalnego dla mężczyzn przekazać w formie żartobliwej, sugerującej niedorzeczność tego pomysłu . Zrównanie miało być ostatecznie potwierdzeniem, że nikt aktualnie w rządzie nie myśli o podwyższaniu wieku emerytalnego.
Stowarzyszenie, które w celach statutowych ma "równe traktowanie mężczyzn przez prawo, polityki i instytucje publiczne, w szczególności edukację, ochronę zdrowia, system emerytalny i wymiar sprawiedliwości" zwraca uwagę, że zachęty do zachowywania aktywności zawodowej dłużej kierowane są tak naprawdę do kobiet. Mężczyźni bowiem nie są zachęcani, lecz zmuszani do dłuższej pracy przez wyższy wiek emerytalny.
Rozwiązaniem emerytury stażowe? Tych nie ma i nie będzie
Na wypowiedź ministry zareagowali też zwolennicy wprowadzenia obiecanych jeszcze w 2015 r. za rządów Prawa i Sprawiedliwości emerytur stażowych . Te miałyby działać podobnie jak w służbach, np. policji. O możliwości przejścia emeryturę decydowałby nie tylko wiek pracownika, lecz także liczba lat, które przepracował. W pierwotnych propozycjach było to 40 lat dla mężczyzn i 35 dla kobiet.
Problem w tym, że o emeryturach stażowych nikt w rządzie zdaje się już nie pamiętać. Miały zostać przyjęte do końca 2024 r., a w sejmowej zamrażarce Szymona Hołowni czekają dwa projekt ustawy - jeden lewicy, drugi związkowy. Uwagę na ciche wycofanie się z propozycji OPZZ zwrócił uwagę prof. Piotr Sankowski: "po tym jak nie prowadzono żadnych prac rozwojowych nad koncepcją pożyczoną od OPZZ widzę, że w wydaniu PiS one nigdy nie miały się wydarzyć".