Nawet kilka euro oszczędności mogą zaoszczędzić kierowcy z Niemiec. Na przygranicznych stacjach ustawiają się coraz większe kolejki. Dla stacji benzynowych po niemieckiej stronie wzrost turystyki paliwowej może mieć "katastrofalne" skutki.Jak podaje cytowane przez agencję dpa stowarzyszenie stacji paliw z północy i wschodu Niemiec cena benzyny E10 za litr wynosi obecnie około 1,74 euro, podczas gdy w Polsce jest to równowartość 1,22 euro.
Niemiecki rząd krytykuje stanowisko KE ws. uznania energii jądrowej za "zieloną". Sugeruje, że inne państwa UE powinny pójść drogą RFN i przestawić się z energii jądrowej na gaz. To sprawiłoby, że cała Europa znalazłaby się w uzależnieniu od rosyjskich dostaw energii – podał w środę dziennik "Die Welt".Niemcy krytykują ostro wpisanie atomu jako źródła zrównoważonego do tak zwanej taksonomii Unii Europejskiej, która określa jakie inwestycje zasługują na finansowanie banków. To ważne mi.in. dla Polski, która chce stworzyć model finansowania atomu i musi uzyskać zielone światło Komisji. Minister gospodarki i klimatu Robert Habeck odniósł się w sobotę do próby "ekologizacji" energetyki jądrowej z oburzeniem. Natomiast rzecznik rządu Steffen Hebestreit zapowiedział jednoznacznie: – Wyraźnie odrzucamy oceny dotyczące energii atomowej". Jednocześnie jednak z zadowoleniem przyjął propozycje Komisji Europejskiej, by pod pewnymi warunkami zaklasyfikować również gaz jako zrównoważone źródło energii. Jest to "zgodne ze stanowiskiem rządu federalnego – cytuje dziennik "Welt". Jak podkreśla dziennik trudno jest zrozumieć taką ocenę rządu federalnego. – Decyzja Komisji Europejskiej "o promowaniu gazu jako technologii pomostowej wydaje się znacznie bardziej problematyczna, zarówno z punktu widzenia polityki klimatycznej, jak i geopolityki, niż krytykowana przez rząd niemiecki decyzja UE o faworyzowaniu energetyki jądrowej – czytamy w "Welt".
Sprzedaż fajerwerków jest zabroniona w Niemczech drugi rok z rzędu z powodu Covid. Nasi sąsiedzi znaleźli jednak sposób na zaopatrzenie się w sztuczne ognie. Chcąc przeciwstawić się rządowemu zakazowi sprzedaży fajerwerków w kraju przed obchodami Nowego Roku, tłumnie udają się przez granicę do polskich sklepów i fabryk. Podał The Guardian. W jednym z warsztatów fajerwerków w Słubicach, w zachodniej Polsce, w pobliżu granicy z Niemcami, ludzie, którzy podróżowali z całych Niemiec, zgłaszali się w tym tygodniu w kolejce do trzech godzin, wypełniając bagażniki samochodów i furgonetek. Zakaz sprzedaży fajerwerków to jeden z szeregu środków wprowadzanych po świętach Bożego Narodzenia, gdy Niemcy przygotowują się na nową falę koronawirusa wywołaną przez wariant Omicron. W sylwestra prywatne spotkania będą ograniczone do maksymalnie 10 osób, które zostaną zaszczepione lub wyleczone, z wyłączeniem dzieci poniżej 14 roku życia. Kluby i dyskoteki nie mogą być otwierane, a restauracje mogą działać tylko na ściśle określonych warunkach.
W światowych mediach znów jest głośno o Polsce. Wszystko za sprawą Lex TVN. Sueddeutsche Zeitung ostro skomentowało sytuację, czytamy, że próba przejęcia kontroli nad TVN przypomina sytuację w Rosji. Ewentualne kary nie robią zaś żadnego wrażenia na Jarosławie Kaczyńskim. W komentarzu opublikowanym we wtorkowym (21.12.21) wydaniu niemieckiej gazety czytamy, że jeśli nowe przepisy medialne wejdą w życie, a amerykański koncern Discovery faktycznie będzie musiał sprzedać swoje udziały w TVN, to byłoby to radykalnym posunięciem. Jak komentuje warszawski korespondent „Sueddeutsche Zeitung” Florian Hassel, można to porównać z sytuacją w Rosji, gdzie przejęto i uciszono niezależną niegdyś telewizję NTW.Korespondent gazety ocenia, że PiS jest osłabiony i obecnie przegrałby wybory. „Ale do dnia wyborów pozostały jeszcze dwa lata. Do tego czasu Kaczyński będzie używał wszystkich środków, aby utrzymać się przy władzy. Centralnym elementem jest próba podporządkowania sobie TVN24 tak jak publicznej TVP, przerobionej w 2016 roku rosyjskim przykładem na stację propagandową”.
Jak podaje dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ), szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen broni europejskiego handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych przed zarzutami strony polskiej. Jej zdaniem nie ma "żadnych oczywistych i wiarygodnych dowodów na nieuczciwe spekulacje".– Rosnące ceny gazu i prądu dają się wielu mieszkańcom Europy we znaki – pisze von der Leyen w artykule opublikowanym w sobotę (18.12) w niemieckim dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Zapewnia, że Komisja traktuje te obawy bardzo poważnie.Szefowa KE wyjaśnia, że celem Zielonego Ładu jest nie tylko powstrzymanie procesu ocieplania Ziemi, lecz także zmniejszenie zależności od kopalnych źródeł energii, które są obecnie odpowiedzialne za wzrost cen.
Niemiecka policja opisała dość niecodzienną historię, której bohaterem był 40-letni Polak, który był o krok przed więzieniem. Współpasażerowie zapłacili za niego grzywnę tym samym, ratując go przed odsiadką. Jak podał portal polskiobserwator.de 12 grudnia br. około godziny 22.30 w Sehlen w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie zatrzymano do rutynowej kontroli polskiego busa. Jak poinformował Inspektorat Policji Federalnej w Stralsund po sprawdzeniu tożsamości, pasażerów funkcjonariusze odkryli, że jeden z nich poszukiwany jest przez niemieckie wymiar sprawiedliwości za niezapłaconą grzywnę.Polak nie zapłacił grzywny w wysokości 470,50 euro za współudział w kradzieży. Ponieważ mężczyzna nie zapłacił kary w wyznaczonym terminie sąd, wydał nakaz jego aresztowania. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu, skąd miał zostać przewieziony do zakładu karnego. Dzięki wstawiennictwu swoich współpasażerów Polak odzyskał wolność już po kilku godzinach.
Niemiecki lider sprzedaży detalicznej sieć Edeka wycofuje z asortymentu towary należące do koncernu PepsiCo. Wszystko przez niezbyt udane negocjacje. Problem może szybko przenieść się także do Polski. Niemiecka Edeka zdecydowała się na usunięcie ze sprzedaży niemal wszystkich towarów, które zostały wyprodukowane przez PepsiCo., pisze dzisiaj dlahandlu.pl. Wszystko za sprawą sporu, który wywiązał się pomiędzy europejskim sojuszem potężnych sieci handlowych a amerykańskim gigantem produkującym słodkie napoje i przekąski, w tym Pepsi Colę i Nutellę.
W Niemczech urzędowanie rozpoczął nowy rząd, a szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock spotkała się w Warszawie ze swoim polskim odpowiednikiem Zbigniewem Rau. Polski minister dał jasno do zrozumienia czego oczekuje od Berlina w kwestii polityki wobec gazociągu Nord Stream 2. Tematem przewodnim spotkania polityków był gazociąg Nord Stream 2, który przez Zbigniewa Rau został nazwany fatalnym projektem. Nie zabrakło także wątku Ukrainy i domniemanego rosyjskiego ataku.
Przedstawiciele administracji prezydenta Joe Bidena przekazali kongresmenom, że nowe władze Niemiec zapewniły, iż zatrzymają gazociąg Nord Stream 2 w razie rosyjskiej inwazji na Ukrainę przekazało PAP źródło z kongresu. – Administracja jasno powiedziała kongresmenom, że doszli do porozumienia z Niemcami. Jeśli Rosja zaatakuje, to będzie koniec Nord Stream 2 – taką informację przekazało źródło w Kongresie.Rozmówca PAP zaznaczył, że był to jeden z czynników, który doprowadził do usunięcia z kompromisowego projektu budżetu obronnego (NDAA) nowych sankcji na gazociąg. Innym były wewnętrzne spory między politykami obu partii. – Nie mogliśmy dojść do porozumienia, czy włączyć poprawkę Rischa czy Menendeza, więc ostatecznie zrezygnowano z obu – dodał.
Z powodu wzrostu liczby zakażonych koronawirusem, Niemcy zdecydowały się w niedzielę (05.12.21) uznać Polskę i Szwajcarię za kraje wysokiego ryzyka.
Z tego co wiem w styczniu, będziemy mieli końcowe wnioski co do strat, jakie Polska poniosła w wyniku niemieckiej agresji i zbrodni, które zostały dokonane w czasie II wojny światowej – poinformował w piątek (03.12) poseł PiS Marek Ast. Podczas rozmowy Ast podkreślił, że "o tym należy mówić, przedstawić ten rachunek krzywd, które spowodowały, że Polska w stosunku do innych państw europejskich była tak dalece zapóźniona". Dodał, że "nawet obecnie, pomimo dobrych wskaźników ekonomicznych w Polsce, dystans między np. Polską a Niemcami jest duży. "Wobec powyższego ta kwestia musi być w agendzie rozmów polsko-niemieckich" – mowił poseł PiS. Wspomniano również, że Niemcy uważają temat reparacji za zamknięty, zdaniem posła nie mają racji.– Eksperci wyraźnie podkreślają, że Polska odzyskała suwerenność po 1989 r. i ja nie przypominam sobie, żebyśmy po 1989 r., w jakiekolwiek sposób, jakąkolwiek umową międzynarodową, dwustronną z Niemcami, zrezygnowali z roszczeń wobec Niemiec z tytułu poniesionych strat – podkreślił Ast.Poseł zapowiedział, że również kwestie strat poniesionych w wyniku agresji sowieckiej na Polskę zostaną oszacowane.Warto przypomnieć, że 26 listopada Premier Mateusz Morawiecki poinformował w wywiadzie dla agencji dpa, że podpisał dokument ustanawiający Instytut Strat Wojennych. Ma on zinstytucjonalizować wysiłki na rzecz badania wszystkich szkód wojennych, a także zająć się dalszym postępowaniem w sprawie roszczeń odszkodowawczych.
"Suedeutsche Zeitung" opublikowało artykuł, w którym autor Josef Kelnberger zarzuca UE hipokryzję. Publikacja jest odpowiedzią na krytykę przez Brukselę sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. UE zarzuca bowiem Polsce złe traktowanie uchodźców. Autor przyznaje, że jest wiele powodów, aby polski rząd krytykować. Jednak na pewno nie powinno się tego robić w odniesieniu do sytuacji na granicy. Za trudną sytuację humanitarną, z którą mamy do czynienia na granicy odpowiada dyktator Łukaszenka, czytamy w "Suedeutsche Zeitung".
Premier Mateusz Morawiecki skrytykował kanclerz Niemiec Angelę Merkel za jej ostatnie dwie rozmowy przez telefon z białoruskim przywódcą Alaksandrem Łukaszenką - podała w sobotę agencja dpa. Premier w rozmowie z dpa wyraził zadowolenie z zaangażowania Unii Europejskiej w poszukiwanie dyplomatycznego rozwiązania kryzysu uchodźczego na granicy z Białorusią. – Ale kiedy kanclerz Merkel zadzwoniła do Łukaszenki, przyczyniła się do legitymizacji jego reżimu, podczas gdy walka o wolną Białoruś trwa już od 15 miesięcy – powiedział szef polskiego rządu.Poinformowano, że Merkel dwukrotnie telefonowała do Łukaszenki, za co zalała ją fala krytyki w kraju i za granicą. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert uzasadnił ten kontakt katastrofalną sytuacją humanitarną tysięcy ludzi na granicy. Zaznaczył również, że procedura ta została była ustalona z Komisją Europejską i wiedzieli o niej partnerzy w regionie.
Chiny ostrzegły formujący się w Niemczech rząd koalicyjny pod wodzą Olafa Scholza, aby nie ingerował w wewnętrzne sprawy Chin. Jest to konsekwencją wyjątkowo mocnego tonu, jakim w umowie koalicyjnej przyszły kanclerz wypowiada się na temat polityki Pekinu. Szef chińskiego MSZ Zhao Lijian przypomniał, że współpraca z poprzednimi niemieckimi rządami była oparta na wzajemnym poszanowaniu relacji dwustronnych. Politykowi chodziło o brak ingerencji Berlina w wewnętrzne sprawy Pekinu. Dalej Lijian doprecyzował, że sprawy związane z Tajwanem, Morzem Południowochińskim, Hongkongiem i Sinciangiem, to wewnętrzne sprawy Chin.
Zdaniem publicysty „Die Welt” Unia Europejska powinna uznać prawo Polski do ochrony swoich granic na wschodzie, a tym samym też prawo do budowy muru. Przemawiają za tym m.in. doświadczenia historyczne Polaków.Sytuacja na granicy między Polską a Białorusią stale się zaostrza. Migranci, zwabieni do UE i chcący ubiegać się o status uchodźcy, tkwią na granicy Polski z Białorusią. Gra Łukaszenki o władzę przynosi im cierpienie, a polityczna gra trwa w najlepsze.Kto w obliczu kryzysu uchodźczego na Białorusi mówi tylko o człowieczeństwie, ten zbytnio upraszcza problem. Polska ma przekonujące powody do zabezpieczenia swojego terytorium – pisze publicysta „Die Welt” Thomas Schmid. – Każdy, kto tylko mówi o człowieczeństwie w obliczu uchodźców na Białorusi, upraszcza problem. Po pierwsze, ochrona granicy jest zapisana w prawie UE. Po drugie, Polska ma bardzo dobry powód do zabezpieczenia własnego terytorium – podkreślił Thomas Schmid, publicysta „Die Welt”W strefie przygranicznej między Białorusią a Polską rozgrywa się właśnie katastrofa humanitarna. Tysiące uchodźców chce przedostać się przez Polskę na Zachód, jednak 15 tys. polskich żołnierzy nie pozwala im na to – czytamy w sobotnim wydaniu „Die Welt”.
Niemiecki dziennik "Welt" zauważył, że twarde stanowisko Polski na granicy z Białorusią, to przysługa dla całej Unii Europejskiej. Niemcy zauważyli także, że krytyka UE wobec Polski jest niewłaściwa. Klaus Geiger, dziennikarz "Welt" cytowany przez forsal.pl zauważa, że Unia Europejska pada ofiarą własnego prawa. W prawie UE stoi bowiem zapis, że kto raz już postawi stopę na terenie Unii Europejskiej może ubiegać się o azyl na jej terenie. To sprawdzałoby się jednak tylko w idealnym świecie. W rzeczywistości jednak w UE próbują zostać także ludzie, którzy wiedzą, że na azyl nie mają szans. Geiger nazwał to "piętą achillesową" unijnego prawa. "Welt" zarzuca Brukseli, że nie uczy się na własnych błędach, kiedy to po wcześniejszych kryzysach migracyjnych narosły nastroje antyeuropejskie, a Wielka Brytania opuściła struktury organizacji. Geiger analizuje sytuację i stwierdza, że UE powinna wspierać Polskę w utrzymywaniu szczelnej granicy, zamiast zarzucać jej niehumanitarne działanie.
Polskie produkty cieszą się uznaniem naszych sąsiadów. Na półkach niemieckich sklepów z łatwością można znaleźć rodzime artykuły. Jak sprawdził Business Insider produkty z Polski są coraz bardziej popularne.Wchodząc do sklepu w Niemczech nie będziemy mieli problemu z zakupem polskiego piwa, słodyczy czy tradycyjnych dań. Widok barszczu, flaczkó oraz smalcu na sklepowych półkach u naszych sąsiadów nikogo nie powinien już dziwić.W Niemczech mieszka wielu naszych rodaków i w popularnych miejscowościach, w których żyją Polacy zazwyczaj można znaleźć polskie produkty. Jednak dziennikarz Business Insider odwiedził dzielnicę Bad Godesberg w zachodnioniemieckim Bonn, gdzie mieszkańcami są głównie zamożni Niemcy. I ku jego zdziwieniu sklepowe półki wręcz uginały się od polskich artykułów.
Jak podaje Deutsche Welle szykuje się zmiana na stanowisku ambasadora RP w Niemczech. Od stycznia Andrzej Przyłębski przestanie być ambasadorem w Berlinie. Informację potwierdziła rzecznik prasowa ambasady RP Magdalena Szuber-Zasacka.Informację o planowanej zmianie na stanowisku szefa jednej z kluczowych polskich placówek zagranicznych potwierdziły w piątek, 5 listopada, w rozmowie z Deutsche Welle źródła dyplomatyczne w Berlinie. Nie wiadomo jednak, kto zastąpi Andrzeja Przyłębskiego. DW poinformowało, że zmiana w polskiej ambasadzie jest związana z objęciem władzy przez nowy rząd w Niemczech. Na czele koalicji socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i liberalnej FDP ma stanąć jako kanclerz Olaf Scholz. W piątek ambasador był poza Berlinem i – jak poinformowano DW – chciałby się jeszcze kilka dni wstrzymać z oficjalną wypowiedzią na temat swojego odejścia.
Jak podaje portal Politico kanclerz Angela Merkel nie zgadza się z unijnymi przywódcami, którzy domagają się zdecydowanej reakcji wobec polskiego rządu. Zdaniem Merkel Komisja Europejska powinna postąpić łagodniej wobec Warszawy. "Merkel chce rozwiązania tego problemu. Nie chce zostawiać podzielonej Unii. Tu chodzi o jej spuściznę" - mówi jedno ze źródeł. Jak pisze portal, jej postawa już teraz wywołuje niezadowolenie wśród zwolenników bardziej zdecydowanych działań wobec Polski, z Holandią na czele.Politico zwraca uwagę, że zeszłotygodniowy szczyt europejskich przywódców pokazał, jakim problemem stał się w Europie spór o praworządność w Polsce. Zdaniem autora artykułu Mujtaby Rahmana kryzys przekłada się na stosunki pomiędzy państwami Europy Zachodniej - z kanclerz Angelą Merkel gotową bronić swojego pomysłu na rozwiązanie impasu, krajami domagającymi się bardziej radykalnych działań wobec Polski i "słabą szefową Komisji Europejskiej pośrodku". Portal podkreślił, że polska sprawa "jest tak kontrowersyjna", że ostatecznie w debacie "wzięły udział wszystkie państwa członkowskie". Rahman zauważa przy tym, że wcześniejsze wystąpienie Morawieckiego w Parlamencie Europejskim "było szczególnie szokujące dla wielu krajów członkowskich".– Przemawiał do UE tak, jakby była bytem zewnętrznym, jak ktoś, kto nie jest mentalnie wewnątrz Unii – powiedział cytowany przez Politico jeden z wysokich rangą urzędników. – Polska groźba brzmi: dajcie nam pieniądze bez warunków, abyśmy mogli w spokoju budować autokrację w UE, albo zniszczymy waszą unię – dodaje.Wielu unijnych przywódców wyraźnie naciskało na Komisję, aby wstrzymała unijne fundusze do czasu wprowadzenia reform sądowniczych w Polsce, o których w zeszłym tygodniu mówiła w Parlamencie Europejskim przewodnicząca Ursula von der Leyen.Portal Politico twierdzi, że "wypowiedzi Merkel już negatywnie wpłynęły na Polskę i Węgry", a rezultatem jej uspokajającego podejścia "będzie oczywiście większy sprzeciw". Unijni urzędnicy ostrzegają, że jej waga i wpływ na debatę nie powinny być pomijane".
Jak poinformował Neue Zuercher Zeitung: ministerstwo gospodarki Niemiec potwierdziło, że wydanie certyfikatu dla gazociągu Nord Stream 2 "nie zagrozi bezpieczeństwu dostaw gazu do Niemiec i Unii Europejskiej. Wcześniej Rosja zwróciła się do Niemiec o certyfikację rurociągu w terminie do 8 stycznia, potwierdzając, że pierwsza nitka NS2 jest wypełniona tzw. gazem technicznym i przygotowana do eksploatacji, ale "gaz będzie można przesyłać dopiero po uzyskaniu oficjalnej zgody".To jak zauważył Reuters najbardziej kontrowersyjny projekt energetyczny w Europie, kierowany przez rosyjski koncern gazowy Gazprom, spotkał się z oporem m.in. Stanów Zjednoczonych i Ukrainy, które twierdzą, że prezydent Rosji Władimir Putin mógłby wykorzystać NS2 jako narzędzie do osiągnięcia celów politycznych i ominięcia Ukrainy jako kraju tranzytu gazu.– Ministerstwo gospodarki zakończyło analizę skutków procesu certyfikacji Nord Stream 2 dla bezpieczeństwa dostaw i przekazało ją dziś Federalnej Agencji Sieciowej. (…) Ministerstwo w swojej ocenie dochodzi do wniosku, że wydanie certyfikatu nie zagraża bezpieczeństwu dostaw gazu do Niemiec i UE – podkreślił resort.
W sporze UE z Polską o praworządność kanclerz Niemiec Angela Merkel wezwała do polubownego rozwiązania – pisze agencja dpa. UE musi "znaleźć sposoby na powrót do siebie" - powiedziała Merkel po przyjeździe na szczyt UE w Brukseli. Przekazała w czwartek PAP.Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki stwierdził po przyjeździe na szczyt, że Polska "nie ugnie się pod presją szantażu". Komisja Europejska od miesięcy wstrzymuje wypłatę pieniędzy z funduszu pomocowego w wysokości 36 mld euro, które Polska miała nadzieję otrzymać – pisze agencja dpa.– Unia musi "znaleźć sposoby na powrót do siebie" – stwierdziła Merkel. – Ponieważ kaskada sporów prawnych przed europejskim Trybunałem Sprawiedliwości nie jest jeszcze rozwiązaniem problemu, jak żyć zgodnie z praworządnością – podkreśliła kanclerz.Będzie to prawdopodobnie ostatni szczyt Merkel jako kanclerza. Kiedy prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier wręczy jej we wtorek akt odwołania, będzie ona pełnić swoją funkcję tylko na zasadzie wykonawczej, do czasu powołania nowego rządu. Według dyplomatów na szczycie zaplanowano ceremonię pożegnalną poinformowało dpa.
Pierwsza nitka gazociągu Nord Stream 2 została wypełniona gazem technicznym, ciśnienie w tej części gazociągu jest wystarczające do rozpoczęcia przesyłu surowca – przekazał w poniedziałek operator magistrali, spółka Nord Stream 2 AG. Gazu może zabraknąć w wielu europejskich magazynach.Ciśnienie w tej części gazociągu jest wystarczające do rozpoczęcia przesyłania surowca. Aby to zrobić gazociąg musi jednak poczekać na certyfikację niemieckiego regulatora. – Według stanu na 18 października procedura zapełniania gazem pierwszej nitki (...) została zakończona. Zgodnie z planem i wymogami projektowymi nitka została zapełniona tzw. gazem technicznym, w ilości około 177 mln m sześc., co zapewnia poziom ciśnienia 103 bary w gazociągu – czytamy w oświadczeniu. Dodano w nim, że taki poziom ciśnienia "jest wystarczający, by w przyszłości rozpocząć przesył gazu.
Polskie sądownictwo trafiło na tapet niemieckich mediów, po tym jak TSUE wskazał liczne zastrzeżenia wobec niezawisłości nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej.Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w środę (06.10.2021), że przeniesienie sędziego bez jego zgody do innego sądu lub do innego wydziału tego samego sądu może naruszać zasadę nieusuwalności i niezawisłości sędziów. Sprawa dotyczy przeniesienia sędziego Żurka z wydziału II cywilnego Sądu Okręgowego w Krakowie, w którym dotąd orzekał, do innego wydziału. Sędzia odwołał się od tej decyzji do Krajowej Rady Sądownictwa, ale ta umorzyła postępowanie. Żurek zaskarżył więc uchwałę KRS do Sądu Najwyższego i zawnioskował, żeby ze sprawy wyłączeni zostali wszyscy sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN (utworzonej dzięki reformom prezydenta Dudy). Sytuacja miała miejsce w w 2018 roku.
Tylko w miniony weekend (1-3.10) z Polski do Branderburgii nielegalnie przedostało się 251 osób. Jak podaje policja federalna w Berlinie, zatrzymano również dwóch przemytników ludzi. Jest to jak dotąd największa liczba migrantów usiłujących nielegalnie przekroczyć tę granicę w ciągu jednego weekendu.Jak podaje Deutsche Welle już w ubiegły piątek (01.10.2021) funkcjonariusze policji federalnej skontrolowali po informacji od świadków grupę Irakijczyków w miejscowości Falkenhagen. Osoby te nie były w stanie udowodnić, że legalnie dostały się na teren UE. W grupie była 20. letnia kobieta w ciąży. Została przewieziona do szpitala, gdzie otrzymała opiekę medyczną.
Związkowa Alternatywa postanowiła interweniować w sprawie sytuacji polskich opiekunek dla seniorów pracujących w Niemczech. List został napisany bezpośrednio do niemieckiego resortu. Jak tłumaczy prezes Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa Piotr Szumlewicz do takiej decyzji skłonił brak reakcji ze strony władz polskich. O złej sytuacji polskich opiekunek mówi się już od dawna. Podczas pandemii koronawirusa sytuacja miała jeszcze się pogorszyć. Berlińscy naukowcy z Niemieckiego Centrum Badań nad Integracją i Migracją (DeZIM) w Berlinie przeprowadzili wśród polskich opiekunek ankietę dotyczącą warunków pracy, jej wyniki opublikował portal Deutsche Welle. Z ankiety wynika, że podczas pandemii wiele opiekunek pracuje nawet po 15 godzin dziennie (przed pandemią 12 h), a średnie wynagrodzenie miesięczne (między 1200 a 1600 euro na rękę) wcale nie rośnie wraz w większą ilością przepracowanych godzin. Z wyliczeń naukowców wynika, że średnia stawka za godzinę pracy polskiej opiekunki plasuje się na poziomie 6,7 euro. Średnia płaca w Niemczech (dane na 2019 r.), to jednak 18,63 euro na godzinę. W ankiecie wzięło udział 279 opiekunek. Aż 90 proc. z nich przyznało, że umowy podpisały z agencjami w Polsce.
ISIS znów rośnie w siłę. Szef Federalnej Służby Wywiadu - Bruno Kahl, ostrzega przed odradzającym się islamskim terroryzmem zwłaszcza w obszarze afrykańskiego Sahelu. Jedo zdaniem zdecydowana reakcja Zachodu jest konieczna.Z tego artykułu dowiesz się:Kiedy udało się unicestwić ISISGdzie ISIS stanowi obecnie zagrożenieJakie działania powinny podjąć państwa Zachodu zdaniem Kahla
Myślisz o podjęciu pracy w Niemczech? Okazuje się, że w dwóch branżach znajdziesz ją od ręki. Kadrowe braki to skutek pandemii.Z tego artykułu dowiesz się:W jakich branżach w Niemczech nie trudno o pracęSkąd braki kadrowe w tychże branżachCo się stało z pracownikami opustoszałych branż
Berlin zachęcił młodych złodziei z Polski do kradzieży. Trzech mężczyzn i kobieta od dłuższego czasu ukrywali skradzione motocykle i polowali na nowe pojazdy. Wszystko wyszło na jaw dzięki policjantom, którzy znali język polski.Z tego artykułu dowiesz się:Jak złodzieje wpadli w ręce policji z BerlinaJakie pojazdy ukrywaliJakie konsekwencje ich spotkały